Łupki już są źródłem rewolucji w światowej energii. Eksperci energetyczni banku DnB Nord i firmy Deloitte są zdania, że do 2022 r. ceny gazu mogą spaść nawet o 90 proc. A Ameryka dzięki łupkom osiągnie samowystarczalność energetyczną do roku 2035.

Miliardy na inwestycje

Choć eksport amerykańskiego taniego gazu łupkowego ma ruszyć za trzy lata, to już dziś konkurencja robi się coraz ostrzejsza. Koncerny z USA i Kanady są gotowe zainwestować 500 mld dol. w infrastrukturę do eksportu (terminale, zakłady LNG).

Po drugiej stronie globu zaś Rosjanie budują u siebie kilka zakładów, w których skraplać będą swój gaz ziemny. Inwestują w to Gazprom (Władywostok, St. Petersburg), Novatek (Jamał) czy Rosneft (Sachalin). Kierunek tych inwestycji to przede wszystkim potrzebująca coraz więcej energii Azja.

500 mld dol. mają sięgnąć amerykańskie i kanadyjskie inwestycje w projekty związane z LNG

„Skutki amerykańskiego boomu łupkowego zaczynają być widoczne na skalę globalną", czytamy w raporcie DnB Nord i Deloitte. W wielu obszarach, takich jak „spadek cen gazu, oderwania się cen gazu od parytetu ceny ropy naftowej (warunki dyktuje rynek, a nie kartele producentów)".

Do tego dochodzi masowy eksport technologii szczelinowania hydraulicznego, „co będzie w przyszłości dodatkowo zwiększać podaż gazu w świecie i doprowadzi do zastępowania ropy gazem tam, gdzie jest to technicznie możliwe i opłacalne. A to zmniejsza presję na wzrost cen ropy naftowej", piszą eksperci.

Ich zdaniem wszystko to wymusi „przechodzenie krajów-importerów gazu z kontraktów długoterminowych na spotowe i rozwój rynku gazu w UE". Czyli to, czego coraz mocniej domagają się unijni klienci Gazpromu. Na łupkowej rewolucji zyska więc Europa. Ale i Azja.

Kanada kontra USA

Dlaczego Azja jest dla Rosjan i Amerykanów tak atrakcyjna? Według firmy analitycznej Eurasia Group, na którą powołuje się „The Wall Street Journal", teraz w Ameryce Północnej gaz kosztuje ok. 4 dol. za 1 mln BTU (28,3 m sześc.). W Azji ta cena wynosi 16 dol./1 mln BTU – czyli jest cztery razy wyższa.

Eksporterzy już liczą zyski: władze kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska policzyły, że budowa jednego terminalu LNG da 200–300 stałych miejsc pracy plus 3,5 tys. na etapie budowy. Z podatków prowincja spodziewa się ok. 100 mld dol. wpływów.

Atutem Kanady jest wielkość zasobów gazu łupkowego – ok. 36 bln m sześc. Przy obecnym poziomie wydobycia starczy to na 100 lat. A także bliskość brzegów Azji – transport morski zabiera tam ok. 10 dni, ponad dwa razy krócej niż z amerykańskiego wybrzeża Zatoki Meksykańskiej, gdzie zlokalizowanych jest i będzie większość terminali eksportowych LNG.

Na razie Waszyngton dał trzy zgody na eksport gazu. Stara się o nie jeszcze dziesięć koncernów.

Rosyjskie potyczki

W Rosji także następuje przeorientowanie strategii koncernów z Europy na Azję. Wyścig wymusza tu postawa Rosneftu, którego prezes Igor Sieczin – były wicepremier w rządzie Władimira Putina – otwarcie rzuca Gazpromowi rękawicę. Koncern jest już trzecim największym producentem gazu w kraju (po Gazpromie i Novateku), kupuje kolejne gazowe aktywa i inwestuje w zakłady skraplania gazu.

O ile Gazprom ukierunkowuje inwestycje na Chiny, o tyle Rosneft i Novatek – na największego importera LNG, Japonię. Kraj ten w 2012 r. kupił 85 mln ton LNG.

– W sprawie eksportu LNG prowadzone są aktywne rozmowy koncernów z potencjalnymi klientami, przede wszystkim z rejonu Azji i Pacyfiku – Japonią, Chinami, Koreą. Sprawa dotyczy koncernów Novatek i Rosneft. (...) Jestem optymistą co do tych kontraktów. Mogą być sfinalizowane jeszcze w tym roku – deklarował niedawno wicepremier Rosji Arkadij Dworkowicz.

Novatek i Total budują na półwyspie Jamał zakład produkcji LNG, który ruszy wcześniej niż podobne inwestycje Gazpromu we Władywostoku i Murmańsku. Na Jamale LNG będzie produkowany już w 2016 r. To jednak wciąż za mało, by konkurować z tanim gazem z Ameryki Północnej.