Rodzi się na południowo-wschodnim krańcu Półwyspu Arabskiego, właściwie odradza w nowej formie po latach życia w zjednoczonym Jemenie. Separatystyczny Ruch Południowy działa półjawnie. Mniej więcej wiadomo, kto do niego należy, wiadomo, kto z wpływowych ludzi go popiera. Ale spotkania przywódców odbywają się w tajemnicy. W niedostępnych górach. Albo w osadach na pustyni.

Zasady konspiracji obowiązują też dziennikarzy, którzy chcą się spotkać z liderami Ruchu Południowego. Narzucił mi je pewien ważny człowiek z Adenu, drugiego co do wielkości miasta Jemenu i najważniejszego portu. Pozostanie anonimowy. Można ujawnić, że pochodzi z wpływowej adeńskiej rodziny, ma wiele kontaktów, jest umiarkowanym zwolennikiem samodzielności Południa (nie lubi nazwy „Jemen”) i zdecydowanym przeciwnikiem „okupantów z Sany”, czyli stolicy zjednoczonego Jemenu. Pomógł mi znaleźć przewodnika, Ahmeda, dobrze wykształconego 50-latka, odważnego, jako tako znającego angielski. I nawiązać kontakt z człowiekiem numer dwa w Ruchu Południowym, szejkiem Tarikiem Naserem Fadhlim, synem sułtana z czasów brytyjskiego protektoratu.

Szejk Fadhli to pan i władca Zindżibaru, stolicy prowincji Abjan, do której z Adenu jest ledwie 50 kilometrów. Ale pokonanie tej drogi jest dla obcokrajowca bardzo trudne. Prowincja Abjan to zamknięta strefa bezpieczeństwa, w której władzą dzielą się separatyści, przywódcy plemienni, tacy jak Fadhli, oraz al Kaida. Dostępu do prowincji strzegą wojska rządowe i służba bezpieczeństwa. Ludzie z Sany.

Czułem się trochę jak w tandetnym filmie szpiegowskim. „Ważny człowiek z Adenu” uważał, że jego skromne zagracone biuro w ruchliwej portowej dzielnicy, niedaleko skweru z pomnikiem brytyjskiej królowej Wiktorii, jest pod ciągłą obserwacją...

[b]Więcej w Plusie Minusie: [link=http://www.rp.pl/artykul/61991,495908_Wazni_ludzie_z_Adenu.html]Ważni ludzie z Adenu[/link][/b]