Zbrodnia na wyspie Mindanao wstrząsnęła całymi Filipinami. Grupa bojówkarzy porwała, a następnie w bestialski sposób zamordowała co najmniej 57 osób (tyle do tej pory znaleziono ciał). Ofiary to współpracownicy i członkowie rodziny lokalnego polityka Ismaela Mangudadatu.
Początkowo nie było jasne, kto stoi za zbrodnią – działający na Mindanao komunistyczni partyzanci, islamiści czy któryś z potężnych gangów. Okazało się, że zlecił ją wpływowy klan Ampatuan. W politycznych ambicjach Mangudadatu widział on poważne zagrożenie dla swoich interesów i postanowił go wyeliminować. Policja aresztowała syna przywódcy rodu Andala Ampatuana.
Sprawa jest o tyle szokująca, że klan jest blisko związany z prezydent Glorii Macapagal Arroyo. Ampatuanowie za jej przyzwoleniem de facto kontrolowali prowincję: urzędy, firmy, a nawet policję. Wszystko wskazuje na to, że uzbrojona bojówka, która wykonała wyrok, rekrutowała się właśnie spośród lokalnych funkcjonariuszy. Ogłoszono decyzję o całkowitym rozwiązaniu policji w Mindanao. 300 funkcjonariuszy aresztowano, ale wielu – z bronią – uciekło w góry.