"Przedsiębiorca ma obowiązek opłacać co miesiąc ryczałtową składkę na ubezpieczenie społeczne bez względu na uzyskany wynik finansowy. Nie zwalnia z tego obowiązku ani strata ani niski dochód. Wpędza to wielu przedsiębiorców w długi, wyrzuca do szarej strefy oraz uniemożliwia powstawanie nowych firm np. startupów, których cechą jest długoletnia praca bez większych dochodów" – tak rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz tłumaczy potrzebę zmian w zasadach opłacania składek na ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Punkt pierwszy "Dziesiątki rzecznika MŚP", czyli katalogu forsowanych przez niego reform, to wprowadzenie "dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorstw na wzór niemiecki". Propozycja jest na razie uboga w szczegóły. Czy warto w ogóle nad nią pracować? Zapytaliśmy o to grono wybitnych ekonomistów, uczestników naszego panelu eksperckiego. Najważniejsze wnioski z tej sondy przedstawiliśmy w poniższym artykule. Dalej publikujemy odpowiedzi i komentarze wszystkich uczestników.
Czytaj więcej:
Teza 1: Prowadzący działalność gospodarczą powinni sami decydować, czy chcą płacić składki na ubezpieczenia społeczne (przede wszystkim składki emerytalne).
Liczba respondentów: 28
Opinie ekspertów (28)
Badania z ostatnich 30 lat w obszarze ekonomii behawioralnej dowodzą, że ludzie nie są wcale racjonalni. Jednym z tego objawów jest słabe planowanie w długim horyzoncie. Jeżeli będzie można nie płacić składek, to większość osób zwyczajnie tego nie zrobi, a potem pojawią się "pilne potrzeby" i wieczne odkładanie na później momentu, w którym człowiek zaczyna oszczędzać na emeryturę. A na końcu będziemy mieli rzeszę byłych przedsiębiorców bez prawa do emerytury, na których państwo i tak będzie musiało w pewnym zakresie łożyć, żeby nie umarli z głodu.
Diabeł tkwi w szczegółach. Jeżeli składki emerytalne będą dobrowolne, to, zgoda, przedsiębiorstwa wyjdą z szarej strefy itp., ale czy budżet za jakieś 15-20 lat to wytrzyma? Wytrzyma, jeżeli gospodarka będzie się stabilnie rozwijać, bez zaburzeń wewnętrznych i zewnętrznych, ale bądźmy realistami.
Mam generalnie liberalne poglądy ekonomiczne, ale dobrowolność składek emerytalnych, to cofanie się do XIX w. Od ponad 100 lat dobrze znane są wszystkie argumenty przeciw takiemu anachronicznemu rozwiązaniu.
A dlaczego rozwiązanie to miałoby dotyczyć tylko prowadzących działalność gospodarczą?
Składki na ubezpieczenia społeczne powinny być powszechne - na tym polega system ubezpieczeniowy. Chwilowe problemy z rentownością części mikro-przedsiębiorców nie mogą stać się przyczynkiem do dalszego osłabienia tego systemu. Ponadto, przy nadużywaniu formy JDG w Polsce (i wypychaniu nań sporej grupy pracowników), istnieje ryzyko rozlania się "dobrowolności" składek na inne grupy społeczne, pod presją oszczędności kosztów przedsiębiorstw.
System ubezpieczeń społecznych może zostać skomplikowany dowolnością jednej lub wielu grup zawodowych, ale doświadczenie wskazuje na ujemne skutki takiej komplikacji. Jednym skutkiem może być wzrost kosztów obsługi całego systemu bez odpowiadających temu wzrostowi korzyści. Drugim - otwarcie furtki do optymalizacji obciążeń z tytułu ubezpieczeń społecznych.
Jeśli takie rozwiązanie miałoby wejść w życie, można zapytać, dlaczego dobrowolność miałaby dotyczyć jedynie osób prowadzących działalność gospodarczą? Czy stoi za tym milczące założenie, że osoby te są bardziej zapobiegliwe, dokonują lepszych wyborów międzyokresowych, czy może coś innego? Nie widzę żadnego racjonalnego uzasadnienia dla wyłączania kolejnej grupy z powszechnego systemu emerytalnego. Oznaczałoby to de facto przeniesienie odpowiedzialności za ewentualne błędne decyzje odnośnie do przyszłości (czyli np. podjęcie decyzji o niepłaceniu składek przy braku innych zabezpieczeń) na poziom całego społeczeństwa, poprzez mechanizmy wsparcia w ramach pomocy społecznej.
Prowadzący działalność gospodarczą w istocie już dziś taką decyzję podejmują: gdy decydują, czy operować poza szarą strefą czy tez w niej. Opłacenie składek to nie jest opłata per se, tylko ubezpieczenie społeczne. A już przy obecnych regulacjach osoby samozatrudnione uzyskają przeciętnie z systemu emerytalnego większa wypłatę niż do niego wpłacą. To efekt tego, że przy wpłatach obowiązuje ryczałt, a przy wypłatach istnieje gwarancja emerytury minimalnej. Jeśli będą przeciętnie zawieszać działalność w wieku wyższym niż pracownicy opuszczają rynek pracy, częściowo zmniejszą tę nierównowagę.
Problem z dobrowolnością polega zawsze na tym samym: czy społeczeństwo zostawi bez opieki osobę starszą, schorowaną, która zdecydowała się składek nie płacić, a jednocześnie wbrew najśmielszym planom sama oszczędności nie zbudowała? Ponieważ w większości zdecydujemy, że jesteśmy społeczeństwem odpowiedzialnym i solidarnym, nie zostawimy takiej osoby bez opieki, a to oznacza, że dobrowolność jest w ujęciu międzypokoleniowym iluzją. Takie propozycje i traktowanie ich poważnie erodują zaufanie do nowoczesnego społeczeństwa.
Po pierwsze, osoba która rezygnowałaby ze świadczeń nie mogłaby się wiarygodnie zobowiązać, że jak wejdzie w wiek emerytalny, to nie stanie się beneficjentem pomocy społecznej. Teraz przynajmniej finansuje sobie minimalną emeryturę. Po drugie, oznaczałoby to znaczący przejściowy ubytek w dochodach z ZUS, które finansują bieżące emerytury. Nie mówiąc już o tym, że idea tego ubezpieczenia polega na tym, że jest powszechne.
Każdy pracujący obywatel powinien płacić składki na ubezpieczenia społeczne (emerytalne), żeby zapewnić sobie środki do życia po zakończeniu okresu aktywności zawodowej i nie „obudzić się” z brakiem zabezpieczenia finansowego w momencie przejścia na emeryturę. Brak odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne stwarza ponadto ryzyko niepokojów społecznych i postaw roszczeniowych w stosunku do państwa, aby zapewniło odpowiedni standard życia - nawet tym którzy nie współfinansowali systemu emerytalnego.
Chyba, że taki prowadzący działalność podpisałby jakiś "cyrograf", że w przyszłości nigdy nie przyjdzie po pomoc, gdy będzie stary i z jakiegoś powodu bez środków do życia. Dotyczy to składki emerytalnej. Inne składki to inna sprawa i można rozważać różne opcje.
Jeszcze komentarz ogólny. ZUS obsługuje różne systemy społeczne, między innymi powszechny system emerytalny. Składki zakumulowane na indywidualnych kontach determinują (razem z wiekiem rozpoczęcie pobierania emerytury) przyszłe wypłaty. Niepłacenie składek przez niektórych (skutek braku powszechnego objęcia systemem) powoduje przerzucenie kosztu wsparcia starców bez środków do życia na resztę społeczeństwa. (bo wspomniany "cyrograf" nie da się oczywiście zastosować). Chęć niepłacenia składek emerytalnych bierze się z postrzegania ich jako quasi-podatków, jakimi rzeczywiście były do 1999 r. Teraz już nie są. To zupełnie zmienia sytuację. Propozycja dyskutowana tu jest więc archaiczna. Pozostałe składki, których przepływem zarządza ZUS, nadal są quasi-podatkami i o nich ewentualnie można rozmawiać. Czyli najpierw w rozumowaniu trzeba odpiąć składkę emerytalną od całej reszty i tę składkę pozostawić bez zmian, co do reszty można prowadzić dyskusję.
Podstawą systemu ubezpieczeń społecznych jest jego powszechność.
Jeśli system jest powszechny to pracodawcy też muszą być obowiązkowo włączeni.
Uczestników naszego panelu zapytaliśmy nie tylko o ocenę propozycji rzecznika MŚP, ale również o możliwe alternatywy dla "dobrowolnego ZUS-u". Jedną z nich mogłyby być "wakacje od składek", tzn. obniżenie składek w okresach, gdy kondycja finansowa przedsiębiorstw jest słaba. To rozwiązanie cieszy się nieco większym - ale nie szerokim - poparciem ekonomistów.
Teza 2: Lepszą alternatywą dla "dobrowolnego ZUS-u" byłoby wprowadzenie "wakacji ZUS-owskich", czyli możliwości okresowego zawieszenia składek na ZUS w chudych latach.
Liczba respondentów: 28
Opinie ekspertów (28)
Koncepcja "chudych lat" jest bardzo niebezpieczna, ponieważ otwiera pole do interpretacji, zwykle rozszerzających, czym właściwie są "chude lata". Zawarty w tym powiedzeniu horyzont czasowy wskazuje na dłuższe okresy, a nieostre sformułowanie "chude" prowadzi do możliwości populistycznego poszerzania katalogu zdarzeń, którym byłoby to objęte. Tymczasem system ubezpieczeń społecznych będzie pochłaniał coraz więcej środków, wobec czego otwieranie w nim luk nie wydaje się być pomysłem bezpiecznym dla państwa.
Podobnie jak w pytaniu pierwszym: spadki rentowności firmy nie powinny być powodem do oszczędzania na zabezpieczeniu społecznym. Przedsiębiorcy muszą mieć wkalkulowane ryzyko słabszych lat w prowadzeniu biznesu, a takie wakacje to kolejna pokusa dla tworzenia nierentownych przedsiębiorstw. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest powiązanie składek z dochodem przedsiębiorcy.
Zasady ewentualnej możliwości zawieszenia składek na ZUS w tzw. chudych latach powinny być precyzyjnie określone i tymczasowe. Rozważyć należy jednocześnie podniesienie wysokości tych składek w tzw. tłustych latach.
Każda osoba prowadząca działalność gospodarczą może ją zawiesić i w tym okresie nie jest zobowiązana do płacenia składek, więc to rozwiązanie już dziś istnieje. W tym czasie można osiągać jakieś przychody (szczegółowo opisano zasady). Jeśli jednak ktoś prowadzi działalność, to ją prowadzi, wakacje to pomysł z kosmosu. Ich implementacja wymagałaby kolejnej decyzji urzędowej, zdefiniowania kryteriów, zawsze pojawią się przypadki osób skrzywdzonych takimi kryteriami itp. Pomysł taki jest w gruncie rzeczy dość naiwny, choć możliwe, ze może być nośny.
To mógłby być dobry pomysł, na przykład w postaci ulgi podatkowej. Zarazem wszystko zależy of konkretnego rozwiązania.
Kierunkowo byłoby to rozwiązanie lepsze od "dobrowolnego ZUS-u", jego ocena powinna być jednak zależna od szczegółowych warunków.
Z ewentualną minimalną płatnością przy niskich dochodach.
Przede wszystkim nie wolno stosować takich samych rozwiązań do składki emerytalnej i do pozostałych składek. Operowanie pojęciem "składki na ZUS" jest niebezpiecznie mylące, a poza tym merytorycznie błędne. A "wakacje ZUS-owskie" są utajoną wersją tego co w poprzednim punkcie.
Wszelkiego rodzaju "wakacje podatkowe" - a składki na ZUS to z punktu widzenia przedsiębiorcy coś w rodzaju podatku - powodują zawirowania, przekręty, bałagan administracyjny itp. Być może składki są zbyt wysokie i trzeba je trochę obniżyć - czasowo albo na stałe? To jest pytanie do fachowców od spraw fiskalnych.
To zależy od specyficznych rozwiązań. Trzeba pamiętać, że przyszła emerytura zależy od wpłaconych składek, zbyt niskie wpłaty mogą skutkować niskimi dochodami na starość.
Wydaje mi się, że diabeł tkwi w szczegółach takiego pomysłu. Potrzeba byłoby więcej informacji.
Jak sugeruje przywołana na początku wypowiedź Adama Abramowicza, część środowiska przedsiębiorców uważa, że problemem dla nich są ryczałtowe składki, które okazują się zbyt wysokie przy niskich dochodach. Może w takim razie należy ściśle powiązać składki przedsiębiorstw na ubezpieczenia społeczne z ich dochodem? Większość ekonomistów jest skłonna się pod taką propozycją podpisać, ale z zastrzeżeniem, że powinny zostać utrzymane minimalne i maksymalne składki.
Teza 3: Składki przedsiębiorców na ubezpieczenia społeczne powinny być ściśle powiązane z ich dochodem.
Liczba respondentów: 28
Opinie ekspertów (28)
Zgadzam się - z małym zastrzeżeniem. Obecny system ryczałtowy jest korzystny dla wielu wysoko zarabiających pracowników, przechodzących na JDG, by obejść proporcjonalne składki na umowie o pracę. Premiuje on również osoby prowadzące mikrofirmy z zatrudnieniem i większym obrotem. Jednocześnie uderza w wielu naprawdę małych przedsiębiorców. Moim zdaniem powinno się wprowadzić proporcjonalne składki do dochodu, przy zachowaniu progu najniższej podstawy wymiaru składek: 30 proc. pensji minimalnej (czyli rozszerzyć dzisiejszą logikę "małego ZUS-u").
Z punktu widzenia systemu i jego spójności byłoby to bardzo dobre rozwiązanie - trudno znaleźć "merytoryczne" uzasadnienie dla obowiązujących obecnie ryczałtów i minimów. Takie rozwiązanie wiązałoby się jednak z szeregiem problemów natury technicznej, związanych przede wszystkim z określeniem wysokości dochodu przedsiębiorcy. Ewentualne kroki w tym kierunku powinny więc być podejmowane bardzo ostrożnie, w procesie dialogu i pogłębionych analiz.
Minimalne stawki są m.in. po to, żeby finansować minimalną emeryturę. Ich likwidacja to konieczność rezygnacji z minimalnej odpowiedzi, a tego nie bardzo da się zrobić z powodu mechanizmu opisanego w odpowiedzi na pierwsze pytanie.
Tak, ale na zasadach biorących pod uwagę to, że składki emerytalne płacone są od dochodu do trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia.
Nie widzę tu logiki. W normalnych warunkach przedsiębiorca najpierw ryzykuje, zatrudniając pracowników, a potem na tym zarabia albo traci. Dyskutowane tu rozwiązanie spowodowałby pojawienie się różnych sztuczek podatkowych i księgowych. Poza tym jest to chyba moralnie wątpliwe. Dlaczego pracownicy mają ponosić koszty błędów decyzyjnych przedsiębiorców?
Przy możliwym ustaleniu wartości minimalnej i maksymalnej (tzw. krotności)
To jest wybór społeczny (polityczny) a nie ekonomiczny. Powiązanie z dochodem oznacza, że emerytura z systemu powszechnego też będzie powiązana z dochodem, czyli przeciętnie znacznie wyższa niż dla pracowników najemnych.
Składki przedsiębiorców na ubezpieczenia społeczne powinny być powiązane z ich dochodem, ale nie "ściśle". W pewnych granicach, na podobieństwo składek etatowców, przy istnieniu maksymalnego poziomu składki.