Propozycję wprowadzenia dopłat na poziomie 600 zł dla młodych osób wynajmujących mieszkania Platforma Obywatelska przedstawiła na początku roku. Dziś już wiadomo, że - obok kredytu na 0 proc. na pierwsze mieszkanie - jest to jeden z pomysłów PO na zdobycie głosów młodych w nadchodzących wyborach.
O ocenę takiego postulatu, nie przypisując go żadnej partii, poprosiliśmy uczestników panelu ekonomistów "Rzeczpospolitej". Było to jeszcze przed sobotnią konwencją programową PO.
Zdecydowana większość ankietowanych oceniła, że skutkiem dopłat dla wynajmujących byłby wzrost czynszów. To jednak nie oznacza automatycznie, że zmalałaby dostępność mieszkań dla wynajmujących. Część ekonomistów podkreśla, że czynsze nie zostałyby podniesione o równowartość dopłaty, czyli - w przypadku propozycji PO - o 600 zł miesięcznie. A nieco wyższe dochody z tytułu najmu mogłyby zwiększyć ofertę takich lokali.
Teza 1: Dopłaty dla wynajmujących mieszkania na rynkowych warunkach przyczyniłyby się do wzrostu czynszów najmu.
Liczba respondentów: 35
Opinie ekspertów (35)
Szersze finansowe wsparcie wynajmu mieszkań najprawdopodobniej przyczyniłoby się do wzrostu cen wynajmu, jednak skala tego wzrostu bez znajomości szczegółów takiego programu jest trudna do oszacowania i zależałaby od wielu czynników. Byłaby ona z pewnością bardzo zróżnicowana w zależności zarówno od sytuacji na konkretnych lokalnych rynkach mieszkaniowych, jak i od skali i formy wsparcia.
Tak, ponownie decyduje o tym struktura rynku mieszkaniowego, cechująca się potężną asymetrią władzy między najemcą, a inwestorem-wynajmującym. Ten pierwszy musi zaspokoić podstawową potrzebę życiową, a ten drugi zazwyczaj może - ale nie musi (przy sporych dochodach i kapitałach własnych) - osiągnąć dochód z najmu. Stąd każde wsparcie finansowe popytu ostatecznie zasili rentierów.
Nie wiem o ile te koszty by się zwiększyły, a więc jaką proporcję dopłat dostaliby najemcy, a jaką wynajmujący. Zależy to pewnie od głębokości i płynności rynku w danym mieście czy gminie.
To zależy od wysokości tzw. dopłat oraz warunków ich uzyskania. Ten fragment polityki chyba mieści się w celach społecznych, a wiec powinien być adresowany do określonej grupy i dystrybuowany przez samorząd terytorialny. Wówczas można oczekiwać pozytywnych efektów społecznych przy ograniczonym zniekształceniu rynku wynajmu.
Dopłaty oznaczają zwiększenie popytu, a to z kolei przekłada się na wzrost czynszów.
To oczywiście prawda. W warunkach mało elastycznej podaży, czynsze mogłyby wzrosnąć mniej więcęj o równowartość dopłaty. Ta polityka być może okazałaby się de facto regresywna.
W zasadzie zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale rynek mieszkaniowy pełny jest paradoksów, w związku z czym bez empirycznej weryfikacji stwierdzenie to pozostanie tylko hipotezą.
Wysokość dopłat byłaby kwotą, o którą prawdopodobnie wzrosłaby wysokość czynszu i stanowiłaby dodatkowy zysk właściciela wynajmującego mieszkanie.
Z pewnością. Podaż nie jest doskonale elastyczna.
O rynku najmu wiemy jeszcze mniej niż o budownictwie. Są firmy, które specjalizują się w zbieraniu danych i autonomicznej (przez model) wycenie, podobnie jak przy sprzedaży. Ale niemal niczego nie wiemy o mechanizmach behawioralnych (kto daje mieszkania na wynajem, kto je wynajmuje, czemu wynajmuje w porównaniu do alternatyw, czemu takie mieszkanie a nie inne, itp). Powtarzam: być może jest jakaś wielka empiryczna przyczynowo-skutkowa literatura na ten temat w Polsce i ja jej po prostu nie znam - ale na pewno takie badania nie stanowią na dziś osi debaty policy.
Tak, ale prawdopodobnie nie byłby to duży efekt.
W pewnym stopniu tak by się stało, gdyż przesuwałoby to część osób skłonnych do zakupu mieszkania w kierunku dłuższego korzystania z najmu.
To zależy od tego, na ile podaż jest sztywna. Być może dopłaty nakłonią część właścicieli pustostanów do wynajmu. Wydaję mi się, że znacznie ciekawszą drogą do takiego efektu byłoby wyeliminowanie części patologii na polskim rynku najmu, tzn. uregulowanie praw i obowiązków właścicieli i najmujących. Część właścicieli mieszkań obawia się utraty swojej własności na rzecz nieuczciwych najmujących, którzy zyskali w Polsce bardzo dużą ochronę. Z drugiej strony część właścicieli nadużywa swoich praw. Jest to podręcznikowy przykład konieczności interwencji państwa, które nie interweniuje, bo jest to trudniejsze niż dosypanie pieniędzy.
Wzrost popytu przy niezmienionej podaży zwykle wywołuje wzrost cen w krótkim terminie.