Związkowcy z OPZZ proponują wprowadzenie nowego prawa, w myśl którego pracodawcy mieliby obowiązek ujawnienia wynagrodzeń wszystkich zatrudnionych – od sprzątaczki do prezesa firmy. Miałoby to uwidocznić nierówności płacowe pomiędzy poszczególnymi osobami.
– Kryzys gospodarczy, gdy pracodawcy namawiają pracowników do zgody na obcięcie wynagrodzeń, to dobry moment, by ujawnić, kto ile w firmie zarabia – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ. – Jeśli prezesi udowodnią, że obcięli także swoje pensje, łatwiej będzie im się negocjowało, by zgodzili się na to także pracownicy.
OPZZ odwołuje się do systemu podobnego do tego, który już teraz funkcjonuje w Skandynawii. Tam urzędy skarbowe upubliczniają zeznania podatkowe wszystkich obywateli.
Pracodawcy odpowiadają, że ta propozycja to nie chęć walki z nierównościami płacowymi, ale odpowiedź na ujawnienie wynagrodzeń prezesów największych central związkowych.
Będą konflikty
– Jest duże niebezpieczeństwo, że ujawnienie wynagrodzeń pracowników spowoduje falę pozwów do sądów pracy o odszkodowania za nierówne traktowanie – zauważa Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP. – Tymczasem wysokość płacy poszczególnych osób zależy nie tylko od ilości i jakości ich pracy, ale także od wykształcenia, doświadczenia czy kondycji firmy.
Zgodnie z art. 18[3c] kodeksu pracy zatrudnieni mają prawo do jednakowego wynagrodzenia za jednakową pracę. Wystarczy jednak, żeby pracownik poczuł się dyskryminowany, a może złożyć do sądu pozew o odszkodowanie. Wtedy to pracodawca będzie musiał udowodnić przed sądem, że nie dyskryminował tego pracownika.
– Sąd będzie się zastanawiał, czy pracodawca zastosował właściwe kryteria zróżnicowania wynagrodzeń – mówi Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert PKPP Lewiatan. – Nawet wtedy, gdy pracodawca będzie przekonany, że właściwie ukształtował wynagrodzenia, nie ma pewności, czy sąd nie przyzna pracownikowi odszkodowania.
Koszty procesu
Fali pozwów będzie sprzyjał fakt, że złożenie sprawy do sądu pracy jest darmowe. Opłatę za pozew pracownik wnosi dopiero wtedy, gdy jego roszczenia przekraczają kwotę 50 tys. zł. Pracodawcy zauważają jednak, że w razie przegranej sąd może obciążyć pracownika kosztami zastępstwa procesowego pracodawcy zleconego profesjonalnemu pełnomocnikowi czy kosztami wydania opinii biegłych sądowych. W procesie o odszkodowanie za nierówne traktowanie może to być nawet kilkanaście tysięcy złotych, które przegrany będzie musiał wyłożyć z własnej kieszeni.
Co mówi Sąd Najwyższy