[b]– Pracownik nie zjawił się w firmie. Kilkakrotnie próbowałam się z nim skontaktować, bez skutku. Dlatego wysłałam mu za zwrotnym potwierdzeniem odbioru pismo o dyscyplinarnym rozwiązaniu umowy. Też go nie odebrał. Za datę zakończenia umowy przyjęłam 15 marca br., który był siódmym dniem po drugim awizowaniu listu. Zastanawiam się nad zmniejszeniem mu ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy z powodu nieusprawiedliwionej nieobecności trwającej ponad miesiąc. Czy za okres takiej absencji, po której zatrudniony nie wrócił do firmy, w ogóle naliczamy ekwiwalent? Czy mogę zmniejszyć mu urlop, bo przepis mówi o tym, że zmniejsza się go powracającemu do pracy u dotychczasowego pracodawcy, a do mnie ta osoba nie wróciła?[/b] – pyta czytelnik Dobrej Firmy
W dniu rozwiązania umowy można zmniejszyć proporcjonalnie urlop pracownikowi, który fizycznie nie powrócił do pracy, a którego nieusprawiedliwiona nieobecność trwała dłużej niż miesiąc. Zgodnie z art. 155[sup]2[/sup] k.p. szef obniża proporcjonalnie urlop pracownikowi, który był nieobecny od początku roku i powrócił do firmy po trwającym co najmniej miesiąc okresie:
- urlopu bezpłatnego,
- urlopu wychowawczego,
- odbywania zasadniczej służby wojskowej lub jej form zastępczych, okresowej służby wojskowej, przeszkolenia wojskowego albo ćwiczeń wojskowych,
- tymczasowego aresztowania,
- odbywania kary pozbawienia wolności,
- nieusprawiedliwionej nieobecności.
Podwładny ma wówczas prawo do proporcjonalnego urlopu za okres od powrotu do firmy do końca roku lub do końca umowy (jeśli koniec angażu przypada wcześniej). Jeżeli pracownik nabył już prawo do urlopu w danym roku, a następnie był nieobecny w pracy z tych przyczyn i wrócił w tym samym roku, jego urlop także proporcjonalnie się obniża. W efekcie zachowuje on prawo do wypoczynku pomniejszonego o pełne miesiące nieobecności.
Przepis mówi o powracającym do pracy (u tego samego szefa) po nieobecności. Tymczasem pracownik czytelniczki do pracy w ogóle już nie powrócił. W tym wypadku należy odwołać się do wykładni celowościowej przepisu, a nie opierać się na jego dosłownym brzmieniu. Wyrażenie „pracownika powracającego do pracy u dotychczasowego pracodawcy w ciągu roku kalendarzowego...” należy rozumieć jako wskazujące na tego, którego okres nieobecności kończy się w danym roku. W większości przypadków będzie to się równało faktycznemu powrotowi do pracy (np. po urlopie bezpłatnym).
Czasem jednak, jak w sytuacji z pytania, okres nieobecności skończy się, a do powrotu do firmy w ogóle nie dojdzie. W takich wypadkach stosujemy fikcję prawną. Zgodnie z nią dzień rozwiązania umowy, kończący nieusprawiedliwioną nieobecność, jest zarazem dniem powrotu podwładnego do pracy. Przyjęcie przeciwnego stanowiska postawiłoby pracowników porzucających pracę w korzystniejszej sytuacji niż tych na urlopach wychowawczych czy bezpłatnych. Ci ostatni, w roku powrotu do firmy, nie otrzymywaliby urlopu za miesiące, w których mieli przerwę w wykonywaniu pracy. Tymczasem podwładny, który samowolnie przestał przychodzić do pracy, otrzymałby ekwiwalent za urlop za cały okres nieusprawiedliwionej nieobecności.