Po odjęciu PIT i ZUS w kieszeni polskiego pracownika zostaje około 3/4 wynagrodzenia. Tak wynika z raportu PwC porównującego obciążenia fiskalne w krajach Unii Europejskiej. Najmniejsze są na Cyprze i Malcie. Największe w Niemczech i Danii.

– W Polsce w ostatnich latach widać niewielki wzrost PIT z uwagi na brak waloryzacji kwoty wolnej od podatku – mówił Grzegorz Ogórek, menedżer w PwC, w czasie konferencji prezentującej wyniki raportu. – U nas ciągle kwota wolna wynosi niewiele ponad 3 tys. zł, a przykładowo w Wielkiej Brytanii po przeliczeniu ok. 60 tys. zł (i jest co roku podwyższana).

Duże znaczenie dla wysokości obciążeń mają ulgi prorodzinne. Największe są we Francji i Czechach. Przykładowo w zestawieniu wynagrodzeń przeciętnie zarabiającej rodziny z dwójką dzieci najwięcej po rozliczeniu zostaje w kieszeni mieszkańcom Czech.

– Osoby, które lepiej zarabiają, zapłacą relatywnie mniej fiskusowi w krajach, gdzie jest podatek liniowy – tłumaczyła Joanna Narkiewicz-Tarłowska, dyrektor w PwC. – Tak jest w Bułgarii, Estonii czy na Litwie. Stawka liniowa obowiązuje też na Łotwie, Węgrzech i w Rumunii.

Średnie wynagrodzenie netto w krajach UE wynosi około 76 proc. kwoty brutto. W Polsce 74 proc. Ale zamożny singiel otrzyma u nas tylko 68 proc. wynagrodzenia brutto. Z kolei mającej średnie dochody rodzinie z dwójką dzieci wychodzi 78 proc.

Zdaniem ekspertów z PwC ostatnio dało się zauważyć zaostrzenie polityki fiskalnej w krajach, które najgorzej poradziły sobie z kryzysem finansowym, takich jak Hiszpania, Portugalia czy Grecja. W najbliższych latach w państwach UE widoczna będzie jednak tendencja do zmniejszania obciążeń podatkowych. W dyskusji nad reformą systemu podatkowego nie można zapominać też o składkach ZUS, które stanowią dominujący składnik kosztów zatrudnienia.

– Polska powinna też pomyśleć o bardziej zdecydowanych działaniach wspierających wzrost demograficzny – mówił Tomasz Barańczyk, partner zarządzający działem prawnopodatkowym PwC.