Choć w ubiegłym roku polska gospodarka rosła w dobrym tempie 2,8 proc., nieoczekiwanie aż 147 tys. podatników CIT (głównie spółek) wykazało gigantyczne straty. Według danych Ministerstwa Finansów łączna ich kwota to 55,4 mld zł. Oznacza to radykalny wzrost – aż o 36 proc. w stosunku do 2015 r. Wtedy deficytowe spółki wykazały 40,8 mld zł na minusie. Inne wskaźniki rozliczeń podatkowych firm (w tym przychody) wzrosły w 2016 r. tylko o kilka procent.

Jak wyliczyliśmy, straty budżetu z powodu tego zjawiska wyniosły co najmniej 2,8 mld zł. I choć wpływy z CIT w ubiegłym roku mimo wszystko lekko wzrosły, to mogłyby być o tę kwotę większe.

Skąd taki nagły wzrost strat i czy oznacza to klęskę uszczelniania systemu podatkowego, którym często chwali się Ministerstwo Finansów? Sam resort nie potrafi tego jednoznacznie wyjaśnić. Sugeruje, że przyczynami mogą być: wzrost kosztów pracy, wykorzystanie ulgi na badania i rozwój oraz wzrost liczby startupów, czyli nowych firm inwestujących w swój rozwój, a zatem wykazujących straty. Statystyki nie do końca jednak to potwierdzają. Wzrost kosztów pracy był w 2016 r. zaledwie kilkuprocentowy, podobnie jak wzrost liczby nowych podatników. Zachwalaną przez resort ulgę na innowacyjność wykorzystano tylko w wysokości ok. 200 mln zł.

W ocenach nie są też zgodni niezależni eksperci. Zdaniem Radosława Krupy, doradcy podatkowego i partnera w EY, ma to związek z wprowadzeniem w lipcu ub.r. przepisów pozwalających fiskusowi podważyć sztuczne transakcje zmierzające do redukcji podatku.

– Wiele firm, wiedząc o tym, chciało wykorzystać legalne mechanizmy optymalizacyjne tuż przed wprowadzeniem tej bariery – ocenia ekspert. Jego zdaniem luka może być nawet większa niż 2,8 mld zł.

– Oprócz tych, którzy wykazali stratę, jest zapewne sporo takich, którzy tylko zmniejszyli dochód, a to oznacza mniejszy podatek do zapłacenia – tłumaczy Krupa, zastrzegając, że w kolejnych latach te straty powinny być mniejsze.

Z kolei dr Jarosław Neneman, ekonomista z Uczelni Łazarskiego i były wiceminister finansów, uważa, że duża ostatnio aktywność kontrolna fiskusa nie sprzyjałaby takim działaniom.

– „Dobra zmiana" w podatkach wywołuje u przedsiębiorców strach i poczucie nieprzewidywalności. Nie sprzyja to agresywnym optymalizacjom. Byłyby one wręcz wystawianiem się na ostrzał fiskusa – uważa Neneman. Wskazuje, że jedną z przyczyn strat mogą być gorsze wyniki niektórych branż, w tym budownictwa.