Coraz popularniejsze na rynku wyroby winiarskie wzmacniane spirytusem są łakomym kąskiem nie tylko dla miłośników tańszych alkoholi, ale też dla fiskusa. Świadczą o tym wydawane przez Izbę Celną we Wrocławiu interpretacje w sprawach akcyzy.

Według nich takie wyroby należy traktować jak napoje spirytusowe, od których podatek wynosi 22,82 zł za 1 litr gotowego wyrobu. Tymczasem stawka za napoje fermentowane lub tzw. pośrednie wynosi od 0,97 do 3,18 zł od litra.

Gdyby ta praktyka się upowszechniła, to wiele firm żyjących z produkcji i sprzedaży takich alkoholi może upaść.

– Straty będą liczone w dziesiątkach milionów złotych, a z krajowego rynku mogą zniknąć wyroby oparte na krajowych owocach – mówił Jacek Jantoń z Krajowej Rady Winiarstwa na wtorkowej konferencji.

Odpowiedzialna za wiążące interpretacje akcyzowe wrocławska Izba Celna wydała pięć takich niekorzystnych interpretacji, ale winiarze obawiają się, że będzie ich więcej.

– Niewykluczone, że niedługo celnicy podobnie potraktują cydr – twierdzi Jantoń.

Eksperci zarzucają wrocławskim celnikom, że ich interpretacje są arbitralne i nie biorą pod uwagę europejskich reguł interpretacji nomenklatury scalonej.

Jak zauważył Wojciech Krok, doradca podatkowy z kancelarii Parulski i Wspólnicy, w uzasadnieniach interpretacji błędnie przywołano wyrok Trybunalu Sprawiedliwości UE w sprawie Siebrand (sygn. C-150/08) dotyczący wyrobu, w którym alkohol z fermentacji stanowił zaledwie ok. 20 proc. całego alkoholu. Tymczasem w polskich napojach fermentowanych wzmacnianych udział alkoholu z fermentacji jest dużo wyższy, bo ponad 60-proc. Zwrócił też uwagę, że celnicy nie badają procesu technologicznego, polegają tylko na badaniach organoleptycznych. Na dodatek nie wiadomo, jak są one przeprowadzane.

– Nawet nie wiemy, czy celnik, który wąchał ten wyrób, nie miał kataru – ironicznie skwitował Krok, nawiązując do reguły, że napój nie może stracić smaku i zapachu napoju fermentowanego, by korzystać z niższej akcyzy.

Winiarzy i sadowników oburza też, że celnicy łagodniej traktują wyroby z winogron niż te z jabłek. Tymczasem – jak wyjaśniał Milorad Ivanović, główny technolog z firmy Bartex-Bartol – aby wyprodukować popularne martini, do półproduktu z wina gronowego dodaje się cukier, spirytus i inne dodatki, a gotowy wyrób jest klasyfikowany jako wyrób winiarski.

– Jeśli to samo dodamy do wyrobu z jabłek, będzie zakwalifikowany jako wyrób spirytusowy – zauważył Ivanović.

Branża winiarska nie wyklucza, że spór zostanie rozstrzygnięty na poziomie instytucji europejskich.

– Twarde stanowisko fiskusa nikomu nie służy, bo narazi go w przyszłości na wysokie odszkodowania, a przedsiębiorców już dziś na straty – przewiduje Wojciech Krok.