Jeśli zawodzą tradycyjne sposoby doręczania urzędowego pisma, wolno uciec się do niekonwencjonalnych. Takie wnioski można wyciągnąć z odpowiedzi Krajowej Administracji Skarbowej na pytanie naszej redakcji.
Skarbówka kontra przedsiębiorcy: wszystkie chwyty dozwolone
Opisaliśmy w nim przypadek jednego z czytelników.
– Na lotnisku podeszło do mnie pięciu mężczyzn. Okazało się, że to pracownicy urzędu celno-skarbowego. Przekazali mi bogatą korespondencję, w tym upoważnienie do wszczęcia kontroli. Czy w ten sposób można doręczać urzędowe pisma? – pyta czytelnik.
Ogólne zasady przekazywania urzędowej korespondencji określa ordynacja podatkowa. Wynika z niej, że osobie fizycznej pisma doręcza się w miejscu jej zamieszkania, zatrudnienia, prowadzenia działalności gospodarczej. Albo tam, gdzie się ją zastanie.
Osobie prawnej, np. spółce z o.o., pismo doręcza się w jej siedzibie lub miejscu prowadzenia działalności. Powinna je odebrać upoważniona osoba.
Czy takie zasady obowiązują też przy przekazywaniu upoważnienia do przeprowadzenia kontroli celno-skarbowej? O to zapytaliśmy Krajową Administrację Skarbową.
Odpowiedziała, że jeśli kontrolowanym jest spółka będąca osobą prawną (tak było w opisanej przez czytelnika sytuacji), upoważnienie doręcza się członkowi zarządu, wspólnikowi albo innej osobie, która ją reprezentuje lub prowadzi jej sprawy (albo jest uprawniona do odbioru korespondencji). Jeśli nie da się doręczyć dokumentów o wszczęciu kontroli celno-skarbowej w siedzibie spółki bądź miejscu prowadzenia działalności gospodarczej, przekazywane są tak jak osobie fizycznej w miejscu, w którym jest to możliwe.
W zależności od okoliczności może do tego dojść pod adresem zamieszkania tej osoby, w siedzibie urzędu, w miejscu zatrudnienia lub prowadzenia działalności przez adresata, a także w każdym, w którym aktualnie przebywa.
Przypomnijmy, że dzień doręczenia upoważnienia jest, zgodnie z ustawą o KAS datą wszczęcia kontroli celno-skarbowej.
– Jeśli upoważnienie zostało doręczone nieprawidłowo, nie można uznać, że kontrola się rozpoczęła – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy w kancelarii PBC.
Dodaje, że jeśli urzędnicy zdecydowali się na przekazanie pisma w takim nietypowym miejscu jak lotnisko, powinni wykazać, że próby klasycznego doręczenia, np. w siedzibie spółki, były nieudane. Podkreśla też, że jeśli popełniono w tej sprawie błędy, to powinny mieć negatywne skutki dla fiskusa, a nie podatnika.