Adresowany do przedsiębiorców handlujących elektroniką „list ostrzegawczy" resortów finansów i gospodarki, choć zapewne pełen dobrych intencji, może być odbierany jako próba straszenia podatników sankcjami za handel ?z oszustami. Nawet jednak gdy w praktyce zdarzą się sytuacje opisane w tym liście (np. niska marża), ?nie musi to automatycznie oznaczać oszustwa podatkowego i utraty prawa do odliczenia podatku naliczonego.

Co więcej, w wielu wyrokach Trybunału Sprawiedliwości UE sformułowano zasadę, ?że w podobnych sytuacjach to organ podatkowy musi udowodnić, że podatnik nie dochował staranności w doborze klienta. ?O tym list nie wspomina. Ale w ewentualnym sporze z organem skarbowym przedsiębiorca może się na to orzecznictwo powoływać.

W praktyce podatnik znacznie zwiększy swoje szanse w takim sporze, ?jeśli podejmie działania potwierdzające tę ostrożność biznesową. Najlepiej, jeśli podejmowanie określonych czynności będzie dokumentował, aby w razie sporu mógł wykazać, że ich dokonał. ?To znacznie utrudni organom skarbowym udowodnienie tezy przeciwnej.

Rzecz jasna należytej staranności nigdzie legalnie nie zdefiniowano, a do tego władze skarbowe nie zawsze ją racjonalnie rozumieją. Jeśli jednak podatnik zadba o odpowiednią dokumentację działań ostrożnościowych, nie musi się bać, że wystąpienie sytuacji opisanych w liście przyniesie mu niekorzystne decyzje fiskusa.

—oprac. roch

Autor jest doradcą podatkowym ?z KPMG