Według zapowiedzi ogłoszonej wczoraj przez resort może się skończyć praktyka automatycznego wstrzymywania wszystkich zwrotów podatku od towarów i usług. Jak poinformował wiceminister Jacek Kapica, urzędy skarbowe otrzymały rekomendację, by przedłużanie zwrotu ograniczyć do sytuacji, w których budzi on wątpliwości. Może to oznaczać, że część podatku, którego dotyczy wniosek, zostanie zwrócona w ustawowym terminie 60 dni.

– Chcemy, aby ta część podatku, która nie podlega czynnościom sprawdzającym, była zwracana od razu – powiedział Kapica.

Resort uzasadnia nowe podejście chęcią ograniczenia wypłat podatnikom odsetek (obecnie 10 proc. w stosunku rocznym) za nieterminowy zwrot podatku. Obciążają one budżet państwa.

– To nowe stanowisko ministerstwa może być korzystne dla podatników, którzy po prostu szybciej dostaną swoje pieniądze lub przynajmniej ich część – ocenia Marta Szafarowska, doradca podatkowy w kancelarii MDDP. Jej zdaniem dotychczas wstrzymywanie zwrotów VAT podatnikom zdarzało się dość często, a podejrzenia o nieprawidłowości w rozliczeniach bywały nieuzasadnione. Ekspertka przypomina, że o zwrot VAT można wnioskować, gdy np. jest nadwyżka podatku naliczonego nad należnym albo nadpłata.

Podatnikowi przysługuje zwrot VAT, gdy np. znaczna część jego sprzedaży jest objęta obniżonymi stawkami albo wręcz stawką zerową.  W rezultacie firmy, które koncentrują się na sprzedaży swoich produktów za granicę (a ta jest objęta zerową stawką VAT), wykazują nadwyżkę podatku naliczonego wynikającego z zakupów i mają prawo do jej zwrotu z urzędu skarbowego.