Zgodnie z przepisami ustawy o PIT przychodem pracownika jest nie tylko pensja w gotówce, ale też wartość pieniężna świadczeń nieodpłatnych lub częściowo odpłatnych.

Nie ma darmowego karpia

Pracodawca powinien pobrać zaliczki na PIT od wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość, a nie mieści się w katalogu wąskich wyjątków.

Przykładowo zwolniona z PIT jest wartość napojów serwowanych pracującym w szczególnie uciążliwych warunkach.

– Wydana paczka herbaty i cukru pozostaje wyłącznie paczką herbaty i cukru, czyli artykułem spożywczym, a nie napojem – stwierdziła Izba Skarbowa w Katowicach (nr interpretacji nr IBPBII/1/415-953/09/AŻ).

Fiskus na tej podstawie twierdzi też, że uczestnictwo w integracyjnym spotkaniu oznacza konieczność zapłaty podatku. W końcu gdyby nie pracodawca, za obiad trzeba by zapłacić.

A przecież nie każdy musi przyjść na Wigilię z pracodawcą. Fiskus kiedyś mówił, że samo zaproszenie ma swoją wartość i od niej trzeba potrącić PIT.

Organy podatkowe argumentów poszukiwały w uchwale Naczelnego Sądu Administracyjnego z maja 2010 r. (sygn. II FPS 1/10), wyjaśniającej, że otrzymane pakiety medyczne są dla pracowników przychodem.

NSA potwierdził to w kolejnej, identycznej uchwale z października 2011 r., tym razem w 30-osobowym składzie (sygn. II FPS 7/10).

Fiskus uznał, że pakiet medyczny i spotkanie integracyjne to jednak coś innego, i że PIT od tego drugiego płacą tylko ci, którzy faktycznie najedzą się za darmo.

Trzeba umieć liczyć

A może ktoś tylko złoży życzenia i się nie poczęstuje?

I na to znajdzie się sposób. Organy radzą, (np. łódzka Izba Skarbowa w interpretacji nr IPTPB1/415-419/13- 4/AG), by kwotę wydaną na spotkanie podzielić na liczbę zaproszonych i wynik doliczyć do przychodu tych, którzy faktycznie przyszli. Skarbówka tłumaczy, że lista obecności to problem płatnika.

– Przychód musi być faktyczny, a nie statystyczny – odpowiadają pracodawcy. NSA raz przyznaje rację im (wyrok z kwietnia 2013 r., sygn. II FSK 1828/11), a raz fiskusowi (sygn. II FSK 1428/11, miesiąc wcześniej).

Sprawą nieodpłatnych świadczeń zajmie się nawet Trybunał Konstytucyjny, ponieważ NSA miał wątpliwości, czy są zgodne z konstytucją przepisy o ustaleniu wysokości przychodu z tego typu zarobków. Sprawa dotyczyła dowozu do pracy (sygn. II FSK 2797/11).

Innych przykładów nie trzeba daleko szukać (służbowa komórka, auto czy karta na siłownię), co potwierdza potrzebę wprowadzenia ogólnego zwolnienia z PIT nieodpłatnych świadczeń pracowniczych.

OPINIA dla „Rz"

Tomasz Piekielnik - doradca podatkowy z Piekielnik i Partnerzy, właściciel firmy księgowej GetTax

Nie brakuje argumentów za tym, by wiele świadczeń pracowniczych już w obecnym stanie prawnym zwolnić z PIT. Faktem jest jednak, że nie zawsze trafiają one do urzędników i sędziów. Wobec tego najprostszym rozwiązaniem jest wprowadzenie wyraźnego zwolnienia z PIT świadczeń nieodpłatnych fundowanych przez pracodawcę. Zawsze można je ograniczyć górną kwotą, rozliczaną np. jednorazowo lub rocznie. Dziś błaha z punktu widzenia budżetu państwa sprawa zajmuje ogrom czasu pracy księgowych i prawników. Nie pomijajmy też wizerunku pracodawcy. Można się spodziewać, że noworoczne tłumaczenie, że niższa wypłata to efekt wigilijnego karpia, nie będzie dobrze odebrana przez załogę. Dodajmy, że integracja ze zleceniobiorcami, często pracującymi razem z etatowcami, nie wiąże się dla tych pierwszych z taką niespodzianką.