Z końcem października 2013 r. upływa okres przejściowy pozwalający Polsce stosować zwolnienie z akcyzy na gaz do celów opałowych. Ministerstwo Finansów pracuje obecnie nad koncepcją przepisów regulujących akcyzę od gazu. Z dotychczasowych deklaracji przedstawicieli rządu wynika, że zakres zwolnień powinien być bardzo szeroki. Ustawodawca ma do wykorzystania wiele zwolnień i wyłączeń wynikających z przepisów unijnych.

Należy mieć nadzieję, że wprowadzone zostaną zwolnienia dla gospodarstw domowych, a przede wszystkim tak szerokie, jak to możliwe, zwolnienia dla polskiego przemysłu, szczególnie przedsiębiorstw energochłonnych, produkcji energii elektrycznej i ciepła w skojarzeniu oraz tzw. zwolnień procesowych związanych z wykorzystaniem gazu w określonych procesach technologicznych, np. w metalurgii. Tam, gdzie nie będzie takiej możliwości, stawka powinna być określona na minimalnym dopuszczonym przez UE poziomie.

W nowych przepisach należy uwzględnić nie tylko gaz ziemny, ale także 16 mld m sześc. innych gazów produkowanych i zużywanych przez polski przemysł, np. rafineryjne, koksownicze, wielkopiecowe oraz biogaz. Dla porównania, według Urzędu Regulacji Energetyki, całkowite roczne zużycie gazu ziemnego w Polsce wyniosło w 2011 r. ok. 14,4 mld m sześc.

Gazy procesowe cechują się różną i niestabilną kalorycznością (wspomniane 16 mld m sześc. innych gazów w dużym przybliżeniu odpowiada kaloryczności 4–5 mld m sześc. gazu ziemnego) oraz składem chemicznym mogącym się zmieniać dynamicznie nawet w trakcie jednego procesu technologicznego. Gdyby trzeba było je objąć akcyzą, to ustalenie podstawy opodatkowania byłoby bardzo skomplikowane.

Co więcej, gazy te powstają w procesach chemicznych niezależnych od wykorzystania gazu ziemnego, np. jako produkt uboczny przetwarzania ropy naftowej i węgla. Spadek cen gazu ziemnego nie rekompensowałby zatem kosztu akcyzy.

 

Autor jest senior menedżerem w Ernst & Young