6 września 2011 r. w Gdańsku na PGE Arenie po golach Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego byliśmy o sekundę od historycznego zwycięstwa nad Niemcami, ale niestety jednak się nie udało.
W dziedzinie podatków też często mamy do czynienia ze zdarzeniami, które mają miejsce za pięć dwunasta, ba nawet pięć po dwunastej. Niestety z reguły są to sytuacje niekorzystne dla podatników. Znów posłużę się dwoma przykładami, tym razem dotyczącymi wprowadzania w życie przepisów podatkowych i działań organów podatkowych w stosunku do podatników, u których kończy się okres przedawnienia zobowiązań podatkowych.
Vacatio legis
W większości ankiet przeprowadzanych wśród przedsiębiorców na pytanie, co najbardziej utrudnia sprawne prowadzenie biznesu w Polsce, pada jedna odpowiedź – niestabilność i zmienność przepisów podatkowych.
Obowiązująca od 1 maja 2004 r. ustawa o VAT doczekała się już kilkudziesięciu nowelizacji. Wiele osób może to szokować. W moim odczuciu większym problemem jest jednak nie sama ilość zmian, ale tryb ich wprowadzania. Wypracowane międzynarodowe praktyki i standardy nakazują wdrożenie nowych regulacji prawnych z zachowaniem odpowiedniego vacatio legis po to, aby odbiorcy tych przepisów mieli wystarczająco dużo czasu na nauczenie się ich i przygotowanie do ich wypełniania.
Polski ustawodawca od lat pozostaje głuchy na sygnały płynące z różnych źródeł, a dotyczące nieprzestrzegania fundamentalnej zasady o wprowadzaniu w życie nowych regulacji podatkowych z zachowaniem odpowiedniego vacatio legis, a przecież za uchybienia w stosowaniu przepisów od pierwszego dnia ich obowiązywania grożą surowe kary.
W ostatniej chwili
Kolejnym negatywnym przykładem działania o charakterze „za pięć dwunasta” uskutecznianym przez organy podatkowe jest wszczynanie u podatników kontroli podatkowych w stosunku do zobowiązań, które są w końcowym okresie przedawnienia wraz z podjęciem kroków, które oznaczają wstrzymanie okresu przedawnienia i ponowny jego bieg od nowa.
Choć takie działania co do zasady nie są sprzeczne z przepisami, budzą spore wątpliwości, szczególnie gdy bazują na kontrolach przeprowadzanych pospiesznie, jedynie z pobieżnym odniesieniem się do materiału dowodowego występującego u podatników.
Wszyscy życzymy naszym piłkarzom wielu strzelonych bramek na zbliżających się mistrzostwach i nie ma znaczenia, czy będą to bramki zdobyte w pierwszej czy ostatniej minucie meczu, ale na gruncie podatkowym wolelibyśmy jednak uniknąć sytuacji, gdy zaskakiwani jesteśmy zmianami w przepisach czy też jakimikolwiek pospiesznymi i nieprzemyślanymi działaniami organów podatkowych wykonywanymi w ostatnim możliwym momencie.
Co mają wspólnego sędzia i urzędnik
Jako kibic piłkarski, a jednocześnie osoba o ścisłym umyśle od zawsze próbowałem zrozumieć logikę, jaką rządzą się przepisy gry w piłkę nożną oraz sposób egzekwowania tych przepisów. Weźmy dla przykładu przepis o czasie gry. Przez ostatnie kilka lat nie udało mi się zobaczyć meczu, który kończyłby się dokładnie w regulaminowe dziewięćdziesiąt minut.
Prawie zawsze sędzia wydłuża czas gry, w większym stopniu kierując się uznaniowością niż racjonalnymi, dokładnymi wyliczeniami. Czy reguła (przepis), od której stosuje się odstępstwa w każdym wypadku ma jeszcze jakiś sens? Podczas gdy w tenisie czy siatkówce w rozstrzyganiu o kluczowych spornych akcjach meczu sędziów wspomaga zaawansowany technicznie sprzęt, piłkarski arbiter sam ocenia czy futbolówka przekroczyła linię bramkową oraz czy miała miejsce pozycja spalona. Co gorsza, w wielu wypadkach się myli.
Śmiało można powiedzieć, że podatki w niektórych aspektach kierują się podobną logiką, logiką zakładającą daleko idącą uznaniowość przypisaną kompetencyjnie do poszczególnych osób – w futbolu tymi osobami są sędziowie, w podatkach to urzędnicy.
Przedsiębiorca na spalonym
Zmiany w przepisach o wydawaniu interpretacji podatkowych, które wprowadzono kilka lat temu, przeniosły kompetencje do ich wydawania do wyselekcjonowanych jednostek, wybranych izb skarbowych. Miało się to przyczynić między innymi do ujednolicenia stanowisk podatkowych prezentowanych w tych interpretacjach dla różnych podatników, u których wystąpiły zbliżone stany faktyczne.
Bez wahania trzeba podkreślić, że to założenie nie zostało osiągnięte, a wyszukanie dwóch interpretacji prezentujących sprzeczne poglądy w identycznych sprawach nie nastręcza żadnych problemów. Weźmy dla przykładu interpretacje dotyczące dostawy wyrobów medycznych wraz z dodatkowymi usługami pomocniczymi.
Izba Skarbowa w Poznaniu w odpowiedzi z 29 marca 2010 r. (ILPP2/443-180/10-2/AK)
stwierdziła, że do prac instalacyjnych (montaż i adaptacja pomieszczeń) wykonywanych w ramach dostawy sprzętu medycznego należy zastosować podstawową stawkę VAT, a nie obniżoną jak dla wyrobu medycznego. Uzasadnieniem takiego podejścia było stwierdzenie,
że prace te można wykonać oddzielnie (nie są świadczeniem złożonym wraz z dostawą wyrobów).
W piśmie z 9 lipca 2009 r. (IBPP3/443-298/09/KO) Izba Skarbowa w Katowicach uznała natomiast, że prace dodatkowe dotyczące dostawy wyrobów medycznych (usługi instalacyjne, budowa fundamentów, transport) należy traktować dla celów VAT jak świadczenie główne, czyli dostawę wyrobów medycznych. Do całości obrotu zastosowanie znajdzie więc preferencyjna stawka podatku.
Od uznaniowej decyzji urzędników zależą również tak ważne dla podatników kwestie, jak odroczenie terminu płatności podatku, rozłożenie podatku na raty czy jego umorzenie. Przy braku precyzyjnych wskazówek, kiedy wymienione preferencje mogą być przyznane poszczególnym podatnikom, to subiektywne odczucie urzędnika decyduje czasem o być albo nie być danej firmy.
Czy taka sytuacja nie jest zbieżna z indywidualną decyzją sędziego o tym, czy w konkretnej sytuacji bramka decydująca o zwycięstwie została strzelona z pozycji spalonej i czy powinna być uznana?
Pierwszy gwizdek i...
Z pewnym przymrużeniem oka można więc stwierdzić, że futbol i podatki naprawdę mają wiele wspólnego: nieprecyzyjne przepisy oraz duża uznaniowość w ich interpretowaniu – często wielkie pieniądze, które wchodzą w grę; w końcu wywoływane emocje (choć odmiennej natury).
Może więc wykorzystać pewne doświadczenia i inspiracje, które pojawiły się w Polsce po przyznaniu nam organizacji mistrzostw. Skoro udało się zbudować wspaniałe stadiony, to może Ministerstwo Finansów i polscy parlamentarzyści będą w stanie zbudować sprawny, nowoczesny, przejrzysty i prosty system podatkowy. Podobno wiara czyni cuda, od tego więc trzeba zacząć.
A propos wiary, nie skazujmy z góry naszych piłkarzy po raz kolejny na mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor – może jednak tym razem się uda.
Autor jest doradcą podatkowym, właścicielem kancelarii eTAX