Miłosz Dorsz, były pracownik BOR, ze względu na zły stan zdrowia musiał przejść na rentę.

W tym samym czasie skomplikowała się jego sytuacja rodzinna. Rozwiódł się z żoną, a sąd nakazał mu płacić po1000zł alimentów na każde z dwojga dzieci. Miał również kredyt bankowy i inne długi. Aby je spłacić, sprzedał mieszkanie.

I w tym momencie wpadł w pułapkę. Urząd skarbowy zażądał bowiem od niego kilkunastu tysięcy złotych zryczałtowanego podatku dochodowego od przychodu ze zbycia nieruchomości.

- Długo przebywałem w szpitalu. Nie mogłem nawet odebrać decyzji urzędu - wyjaśniał podatnik.

Od zaległości zaczęły biec mu odsetki . Do tego doszły koszty komornicze.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (sygn. III SA/Wa 458/07). Z powodu złej sytuacji finansowej podatnika zwolniono z kosztów sądowych. Dostał też adwokata z urzędu.

- Nigdy nie chciałem oszukiwać fiskusa. Gdy miałem jeszcze nadzieję, że dam radę spłacić podatek, wystąpiłem tylko o rozłożenie go na raty. A gdy i to stało się niemożliwe, musiałem poprosić o umorzenie. Niestety, urzędnicy nie chcieli zrozumieć mojej sytuacji. Pewnie nigdy nie znaleźli się w podobnej - mówił rozgoryczony Miłosz Dorsz.

- Staraliśmy się pomóc. Umorzyliśmy nawet odsetki - odpowiedział Cezary Podlasin, radca prawny reprezentujący dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie.

Dodał, że organy mogą działać w granicach tzw. uznania administracyjnego. Muszą brać pod uwagę interes publiczny, który wymaga, aby każdy wypełniał zobowiązania wobec fiskusa.

- Umorzono mi 3 tys. zł odsetek. Ponad 14 tys. zł podatku nadal mam do spłacenia. Do tego dochodzą nowe odsetki, które stale rosną. Razem jest to już ponad 20 tys. zł długu. Nie mogę tego zwrócić, mając miesięcznie do zapłacenia 2 tys. zł alimentów, 200 zł kredytu bankowego i 250zł kosztów komorniczych. Zostaje mi na życie 523 zł, a urzędowi skarbowemu powinienem miesięcznie płacić 812 zł - wyliczał Miłosz Dorsz.

Chcąc przekonać sąd o swojej tragicznej sytuacji, przedstawił zaświadczenia, z których wynika, że nie mógł znaleźć pracy. Złożył kilkaset aplikacji - bezskutecznie.

- trakcie postępowania przeciwko panu Dorszowi nie mieliśmy informacji, że bezskutecznie szuka on pracy. Nie mogliśmy więc brać ich pod uwagę - uzasadniał swoje stanowisko dyrektor izby.

Sąd oddalił skargę, gdyż jego zdaniem organy nie przekroczyły granic uznania administracyjnego.

- Umorzenie zobowiązania to rzadkość. Podatnik powinien zdawać sobie z tego sprawę i być może postarać się o zmniejszenie alimentów. Może też ponownie występować o umorzenie, dostarczając nowe dokumenty - stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Tarno (sygn. III SA/Wa 458/07).

W praktyce zatem umorzenie zdarza się bardzo rzadko. Podjęciu takiej decyzji nie sprzyja również stale towarzysząca urzędnikom obawa, że zostaną z niej rozliczeni przez swoich zwierzchników.

W rezultacie wolą odmówić umorzenia zaległości podatkowej, pozostawiając kłopot do rozstrzygnięcia sądowi. Ten zaś rozpoznaje sprawę formalnie: nie było przekroczenia granic uznania, nie ma uchylenia decyzji. Wobec takich regulacji podatnik jest bez szans.