Rewolucyjne zmiany w systemie podatkowym przygotowali posłowie należący do Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Zakłada on likwidację pobieranych danin, takich jak PIT, ZUS, składka zdrowotna oraz na Fundusz Pracy.
– Polska ma dzisiaj jedne z najwyższych obciążeń podatkowych pracy na świecie. Chcemy ten koszt znacząco obniżyć. Zamiast PIT, składek na ZUS czy chorobowych firmy płaciłyby jednolity, 25-proc. podatek od funduszu płac. Różnica w stosunku do obecnych obciążeń zostawałaby w kieszeni podatnika – mówi Adam Abramowicz, przewodniczący zespołu, poseł PiS.
Oznaczałoby to, że osoba z zarobkami na poziomie 3 tys. zł zyskiwałaby netto 750 zł. Rewolucja czeka też CIT i PIT, również proponowane do likwidacji.
– Firmy płaciłyby nieco ponad 2 proc. podatku od obrotu. Ponieważ obejmowałby wszystkich, nie byłoby mowy o uzyskiwaniu nieuczciwej przewagi np. poprzez transferowanie zysków za granicę – dodaje Adam Abramowicz.
Zgodnie z propozycją przedsiębiorcy mają też zapłacić o połowę mniejszy ZUS niż dzisiaj – 550 zł miesięcznie, wobec obowiązującej stawki 1120 zł. Z kolei tzw. mała działalność gospodarcza z obrotami do 5 tys. zł miesięcznie, ma regulować wszystkie daniny, czyli ZUS , PIT i VAT łącznie w wysokości 15 proc. od obrotu.
– System trzeba uprościć, aby inwestycje wysokomarżowe, innowacyjne i zaawansowane technologicznie przenosiły się do naszego kraju – dodaje przewodniczący zespołu.
Pakiet ma zostać zaprezentowany na posiedzeniu zespołu 8 grudnia. Tego dnia szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zaprezentuje jego członkom rządowy pakiet zmian dotyczący wprowadzenia tzw. podatku jednolitego.
– Nasza propozycja jest alternatywą dla tego rozwiązania i chcemy, aby odbyła się publiczna debata nad nim – mówi Adam Abramowicz.
Do VAT z kolei miałaby zostać wprowadzona jedna stawka w wysokości ok. 16 proc. zamiast kilku obecnie obowiązujących. Według autorów propozycji takie rozwiązanie przyniosłoby budżetowi ok. 2 mld zł więcej i ułatwiłoby życie przedsiębiorcom i służbom skarbowym.
– Wiemy jednak, że to trudne politycznie, dlatego propozycja jest wariantowa. Zrezygnowanie z niej nie zaburzy naszej koncepcji zbilansowania budżetu. Jeżeli będzie – to bardzo dobrze, a jeżeli nie – to system i tak będzie działał lepiej – zaznacza poseł Abramowicz.
Pytani przez nas ekonomiści nie chcieli oficjalnie komentować planu, zasłaniając się nieznajomością szczegółów.
– Plan jest ambitny, ale rząd już swoje propozycje zasygnalizował. Wszyscy wolą uproszczenie systemu, od tej strony propozycja wygląda zatem ciekawie – mówi jeden z nich.
– Najważniejsza jest kwestia zdobycia poparcia politycznego, zespół ogłaszał już swoje rekomendacje odnośnie do podatku obrotowego od firm handlu detalicznego, których rząd nie brał szczególnie pod uwagę, opracowując tekst ustawy – zauważa kolejny ekspert.
Rząd zapowiedział już swoją wersję reformy systemu podatkowego, określaną jako jednolity podatek. Według zapowiedzi ma on zacząć obowiązywać w 2018 r., według nieoficjalnych informacji mowa jest o kwietniu.
Jednolita danina ma łączyć obecny PIT oraz składki na NFZ i ZUS. Ma zlikwidować degresywność. Jej celem jest też ujednolicenie i uproszczenie podatków, i zmniejszenie obciążenia działalności gospodarczej. Zamiarem było podniesienie kwoty wolnej od podatku, ale tę parlamentarzyści już zmienili.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.mazurkiewicz@rp.pl
Opinia
Andrzej Sadowski, prezydent Centrum Adama Smitha
Polska ma niesłychanie skomplikowany system podatkowy. Pracownik płaci cztery różne daniny, wysyłając kilka przelewów. Dlatego trzeba przyklasnąć każdej zmianie, która ten niewydolny i przesadnie zbiurokratyzowany system zmieni. Trzeba gruntownych zmian, nie kolejnej reformy, ponieważ patologia nie zniknie. Socjalizmu też nie dało się zmienić. Z CIT sprawa jest jeszcze gorsza, ponieważ ten podatek jest zupełnie niewydolny i większość firm nie płaci go wcale. Nie trzeba też być szczególnie biegłym, aby znaleźć furtkę pozwalającą na unikanie tej daniny. Dlatego państwo kompromituje się, utrzymując kompletnie niewydolne systemy podatkowe, czas na zmiany.