Rząd i Sejm wydały wojnę oszustom podatkowym. Uchwalona w środę nowela ustawy o VAT pozwoli fiskusowi m.in. prześwietlać firmy przed rejestracją i surowo karać. Ma to pomóc w zwalczaniu plagi przestępstw fiskalnych. Ministerstwo Finansów szacuje, że dzięki noweli wydrze z rąk oszustów ok. 3,4 mld zł. Zdaniem ekspertów nowe przepisy, choć w większości uzasadnione, idą jednak zbyt daleko.
Przykład? Zwrot należnego przedsiębiorcy podatku urząd skarbowy będzie mógł wstrzymać na trzy miesiące, jeśli zażąda tego prokurator generalny lub szefowie policji, CBA i ABW. Nie musi mieć to związku z działaniami służb wobec tego podatnika.
– Taki przepis naruszy konstytucję. Daje policji i służbom zupełnie wolną rękę, wystarczy postępowanie o mandat za przewinienia drogowe podatnika albo w ogóle postępowanie wobec kogoś innego – alarmuje prof. Włodzimierz Nykiel z Uniwersytetu Łódzkiego, poseł PO.
Mariusz Korzeb, doradca podatkowy i ekspert Pracodawców RP, zauważa, że już dziś fiskus nadużywa opóźniania zwrotów podatku. – Nowe przepisy tylko tę praktykę zalegalizują – twierdzi Korzeb.
Ministerstwo Finansów uważa nowe szykany za „proporcjonalne do potrzeb".
– Termin trzech miesięcy wydaje się dość krótki – mówił w Sejmie Tomasz Tratkiewicz z Departamentu VAT w tym resorcie.
W walce z oszustami ustawodawca zagalopował się jeszcze w kilku miejscach. Pełnomocnicy rejestrujący firmę mają solidarnie z nią odpowiadać za niezapłacony VAT do 500 tys. zł. Tymczasem dla wielu doradców podatkowych pomoc w rejestracji firm, często zagranicznych, to codzienna praktyka. – Po zmianach rzadko kto będzie się podejmował takiego zlecenia. Przecież nie musimy znać wszystkich grzechów fiskalnych naszych klientów – mówi Mariusz Korzeb.
Bardziej dosadnie o tych i innych szykanach mówiła Genowefa Tokarska, posłanka PSL. – To już nie jest uszczelnianie systemu, lecz osaczanie przedsiębiorców – grzmiała z trybuny sejmowej.