Kilkaset tysięcy przedsiębiorców, którzy płacą liniowy PIT, jest przerażonych. To efekt planów rządu. Henryk Kowalczyk, minister koordynujący prace nad wprowadzeniem jednolitej daniny, czyli połączenia PIT, składek na ZUS i NFZ, potwierdził, że liniowa stawka PIT ma zniknąć z ustawy.

Przed tak radykalnym rozwiązaniem przestrzegają eksperci. Przedsiębiorcy już odwiedzają doradców podatkowych i pytają, co mogą zrobić, by na likwidacji podatku liniowego nie stracić. Sposobów jest kilka.

Pierwszy to przejście na CIT. Do łask wrócą spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. I choć nie będzie to rozwiązanie dla każdego, przy dużych zyskach będzie się opłacać.

– Podatnicy będą też bardziej skłonni do ryzyka, np. optymalizacji podatkowych – uważa Adam Bartosiewicz, radca prawny, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.

Potwierdza to Tomasz Ciszewski, doradca podatkowy, partner w BT&A Group: – Ci, którzy uczciwie płacili podatki i nigdy nie myśleli o planowaniu podatkowym, dziś zaczęli o tym rozmawiać. Firmy wrócą do agresywnych optymalizacji. Gdy podatki rosną, a można zaoszczędzić 30–40 proc., gra jest warta świeczki. Rośnie apetyt na ryzyko.

Widoki na zyski mają też obce skarbówki. – Dwa dni po zapowiedzi likwidacji podatku liniowego dostaliśmy pierwsze zapytanie o pomoc w przeniesieniu firmy do Rumunii – mówi Adam Bartosiewicz.

Nie jest to ani skomplikowane, ani specjalnie kosztowne. Popularne kierunki migracji polskich przedsiębiorców to m.in. Słowacja, Czechy, Niemcy i Wielka Brytania.

Eksperci przestrzegają też, że tak radykalne zmiany w podatkach mogą uderzyć w biednych. Jeśli firmy będą musiały więcej oddawać fiskusowi, część tego kosztu przerzucą na konsumentów, podwyższając ceny usług.