Fiskus coraz częściej stawia firmom zarzut, że uczestniczyły w procederze wyłudzenia VAT, w karuzeli podatkowej. Przychodzą do Pani tacy klienci? Spotkała się Pani z takim zjawiskiem w praktyce?

Oczywiście. Z jednej strony są to podatnicy uczciwi, którzy faktycznie zostali w pewien sposób wplątani w taką karuzelę podatkową. Nawet trudno powiedzieć, że w karuzelę podatkową dlatego, że są już daleko dalszym poziomem obrotu niż przestępca.

Przychodzą również potencjalni klienci, którym można niestety ten zarzut postawić, którzy  należytej staranności nie dochowali, nie sprawdzili swego kontrahenta. Takim klientom nie za bardzo jesteśmy w stanie pomóc bo rzeczywiście należyta staranność jest potrzebna.

W jakich sytuacjach aktywność fiskusa jest zwiększona: przy optymalizacji, wyłudzeniach?

I tu i tu. Od jakichś 5-6 lat widzę wzmożoną aktywność fiskusa nakierowaną na tzw. puste faktury.

Reklama
Reklama

Ministerstwo finansów twierdzi, że firma by uniknąć kłopotów w VAT powinna zbierać całą dokumentację, która dotyczy danej transakcji. Co firma powinna mieć?

Nie ma gotowego katalogu. Zawsze musimy sprawdzić naszego kontrahenta w podstawowych rejestrach typu KRS, CEIDG czyli to, czego od zwykłego, rzetelnego handlowca należy wymagać. Do tego dochodzą tzw. staranne zasady działania w obrocie gospodarczym. Nie możemy dopuścić do tego, że jesteśmy podmiotem działającym w jakiejś branży i nagle zwraca się ktoś do nas ze „złotym” interesem.

Mniejsze jednoosobowe czy kilkuosobowe firmy czasem rzeczywiście tej rzetelności nie dochowują. Czasem nie są zachowane nawet podstawowe elementy sprawdzenia kontrahenta.

Nie ma się co dziwić ministrowi finansów i służbom skarbowym bo taka niefrasobliwość sprzyja ukryciu nielegalnego procederu.

Zdarza się, że firmy dochowują należytej staranności a mimo to stawiane są im zarzuty i skarbówka domaga się zapłaty VAT. Co mają robić podatnicy?

To jest ten przypadek, gdy podatnik wpada w rutynę organów podatkowych. Gdy z niemożności znalezienia tego rzeczywistego przestępcy, w łańcuchu transakcji organ podatkowy cofa się coraz dalej. Tak działa karuzela podatkowa. Mamy gdzieś przestępcę i dalej kolejne ciągi faktur, naliczeń, odliczeń VAT, urzędnicy dochodzą do tego uczciwego podatnika, który został z pieniędzmi. To prawda, z rutyny wynikają postępowania również wobec uczciwych przedsiębiorców.

Kiedy wpadniemy w taką machinę, nie powinniśmy się poddawać. Orzecznictwo – i polskie i Trybunału Sprawiedliwości UE – jest z jednej strony restrykcyjne dla niefrasobliwych podatników ale gdy podatnik dochował należytej staranności to jest chroniony. Dlatego że orzecznictwo nie pozwala organom podatkowym czy państwu członkowskiemu na przerzucanie obowiązku dokumentacji na podatnika. To państwo polskie, czy fiskus, musi udowodnić, że staranności nie dochowano albo wręcz świadomie uczestniczono w  przestępstwie.

Mnie najbardziej uderza w prowadzonych postępowaniach to, że podatnicy za późno orientują się, że coś jest nie tak. Odpuszczają sobie trochę postępowanie podatkowe. Organ prowadzi kontrolę i już wiadomo, że trzeba trochę więcej dokumentów zebrać i może skontaktować się z profesjonalistą a kontakt jest dopiero, gdy sprawa jest już w sądzie albo – w najgorszym przypadku – prowadzona jest egzekucja.

Jeśli już organ podatkowy interesuje się naszymi dokumentami, pokazujmy nieco więcej. Z mojego doświadczenia wynika, że podatnicy przesypiają postępowanie dowodowe, dopiero  po wydanej decyzji dociera do nich, że trzeba było pokazać nieco więcej. A jest już za późno. Sąd bada merytorycznie spory a my nie daliśmy na wcześniejszym etapie amunicji do obrony naszego stanowiska.

Rudzka w #RZECZoPRAWIE