Ustawa o wspieraniu innowacyjności w założeniu miała zachęcić polskich przedsiębiorców do tworzenia rozwiązań, które wpłyną korzystnie na rozwój polskiej gospodarki i doprowadzą do zmniejszenia przepaści dzielącej Polskę od nowoczesnych gospodarek krajów Europy Zachodniej, USA czy krajów azjatyckich.

O polskiej gospodarce można powiedzieć wiele dobrych rzeczy, jednak na pewno nie to, że jesteśmy w czołówce państw, które opierają swój rozwój na korzystaniu z innowacji i nowych technologii. W tegorocznym unijnym rankingu innowacyjności wśród państw UE zajęliśmy piąte miejsce od końca, obok Rumunii czy Bułgarii.

Z projektu prezydenta...

W polskim prawie istniały dotychczas pewne rozwiązania mające w założeniu wspierać korzystanie z nowych technologii oraz działalność badawczo-rozwojową (dalej: B+R). Korzystanie z nich było jednak obostrzone licznymi warunkami formalnymi, a same zachęty były nieadekwatne do ryzyka i kosztów związanych z inwestycjami B+R. To wszystko przekładało się na niską pozycję Polski w rankingach konkurencyjności europejskich i światowych gospodarek. Na początku 2015 r. z propozycją zmian legislacyjnych – ustawą o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem innowacyjności – wystąpił ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski. Losy projektu były burzliwe. Po wniesieniu ustawy do Sejmu prace nad ustawą utknęły w martwym punkcie. Jak donosiła prasa – ze względu na opór Ministerstwa Finansów. Nad projektem wisiała nawet groźba, że pójdzie do kosza.

...niewiele zostało

W końcu, 25 września br. Sejm uchwalił ustawę, a następnie – na ostatnim swoim posiedzeniu tej kadencji – przyjął ją Senat. Nowy akt prawny został już podpisany przez prezydenta i teraz oczekuje na publikację w Dzienniku Ustaw. Wydaje się, że w toku prac legislacyjnych pierwotna propozycja ówczesnej głowy państwa uległa dość znaczącym zmianom. W naszej ocenie nie wszystkie są dla polskich przedsiębiorstw korzystne.

Inicjatywa prezydenta, choć w ocenie niektórych zainteresowanych dość ostrożna, to i tak w razie uchwalenia jej w pierwotnym kształcie otwierałaby zupełnie nowe możliwości we wspieraniu działalności B+R przedsiębiorców.

Projekt zawierał m.in. propozycję zniesienia opodatkowania aportu komercjalizowanej własności intelektualnej oraz stworzenia w polskim prawie mechanizmów wsparcia rynku venture capital, tj. spółek liczących na wysoką stopę zwrotu poprzez lokowanie swojego kapitału w branże podwyższonego ryzyka, w tym działalność innowacyjną. Pod pewnymi warunkami, zwolnione z CIT miały być dochody uzyskane przez takie spółki ze sprzedaży udziałów lub akcji innowacyjnych spółek.

Ciekawym pomysłem wydawało się również wprowadzenie, w ślad za przykładem innych krajów UE, tzw. superodliczenia, tj. zaliczania kosztów działalności B+R do kosztów uzyskania przychodów w wysokości większej niż koszty faktycznie poniesione. Miał to być swoisty bodziec dla przedsiębiorców prowadzących prace B+R, którzy mogliby odliczyć od 120 proc. (w przypadku dużych firm) do nawet 150 proc. (dla mniejszych przedsiębiorców) faktycznie poniesionych na takie prace wydatków oraz dokonanych odpisów amortyzacyjnych. Byłoby to z pewnością dużą zachętą dla firm do inwestowania w badania i nowe technologie.

Niestety, w uchwalonej przez parlament ustawie próżno szukać większości z pierwotnie proponowanych rozwiązań. Zostały one bowiem usunięte bądź zmodyfikowane przez sejmowe komisje zajmujące się projektem.

Ulgi i zwolnienia

Projekt zakładał zwolnienie z opodatkowania aportu komercjalizowanej własności intelektualnej (nie ustalano by przychodów i kosztów z tytułu objęcia udziałów albo akcji w spółce kapitałowej w zamian za takich wkład) oraz zwolnienie z opodatkowania CIT dochodu spółki venture capital uzyskanego z tytułu sprzedaży udziałów lub akcji spółki zajmującej się innowacjami. Ulgi te co prawda ostatecznie pozostawiono, ale dodano dodatkowe obostrzenia do skorzystania z nich oraz ograniczono je czasowo. W obecnym brzmieniu ustawy mają one zastosowanie jedynie do zdarzeń podatkowych zaistniałych w roku 2016 i 2017. Dlaczego tylko przez te dwa lata? A co potem? To wie chyba tylko ustawodawca.

Były nowe technologie...

Komentowana ustawa zakłada również, zgodnie z pierwotną propozycją prezydenta, likwidację istniejącej obecnie tzw. ulgi na nabycie nowych technologii. Argumentem za jej likwidacją było niewielkie zainteresowanie podatników. Zgodnie z informacjami zawartymi w uzasadnieniu projektu prezydenckiego w 2013 r. skorzystało z niej łącznie 106 podatników PIT i CIT, uzyskując łączną kwotę odliczeń w wysokości ok. 308 mln zł. Małe zainteresowanie tą ulgą nie dziwi, gdyż jej zastosowanie było obostrzone licznymi warunkami. Przykładowo, aby się o nią ubiegać trzeba było wykazać, że nabyta technologia nie była stosowana na świecie w ciągu ostatnich pięciu lat. Pytanie czy zupełna likwidacja tej ulgi to odpowiednia reakcja na małe zainteresowanie tym instrumentem?

...będzie działalność badawczo-rozwojowa

U uchwalonej ustawie ulgę na nabycie nowych technologii zastąpi ulga na działalność badawczo-rozwojową. Nowa ulga jest znacznie skromniejsza niż propozycja prezydencka. Do specjalnej kategorii „kosztów kwalifikowanych" będzie bowiem można zaliczyć wynagrodzenia i składki na ubezpieczenia społeczne, kupno materiałów i zlecenie specjalistycznych ekspertyz potrzebnych do badań i odpłatne korzystanie z cudzej aparatury badawczej. Odliczenie nie będzie wysokie – 30 proc. w przypadku wynagrodzeń i składek, natomiast w przypadku pozostałych kosztów mikro-, mali i średni przedsiębiorcy będą mogli odliczyć 20 proc. kosztów, a pozostali tylko 10 proc.

Nowa ulga na działalność B+R nie wspiera nabywania gotowej wiedzy bądź technologii, tylko samą pracę nad nowymi wynalazkami i technologiami. Dlatego wydaje się, że współistnienie tej ulgi z dotychczasową ulgą na zakup nowych technologii (być może po liberalizacji warunków uprawniających do skorzystania z niej) byłoby uzasadnione. Ulgi stanowiłyby bowiem bodziec zarówno do wytwarzania innowacji, jak i nabywania gotowych technologii przez innowacyjne przedsiębiorstwa.

—Agnieszka Mencel jest adwokatem w Kancelarii Prawnej EY Law, Grupa Zarządzania Innowacjami

Zdaniem autora

Daniel Banach, menedżer w dziale doradztwa podatkowego EY, Grupa Zarządzania Innowacjami

Nowe regulacje raczej nie zachęcą do inwestycji

Niestety, mimo wprowadzenia ustawowych definicji działalności B+R, badań naukowych oraz prac rozwojowych, wiele zapisów nowych regulacji jest niejasnych i pozostawia spore pola do ich interpretacji. Jak to często ma miejsce w przypadku nowych przepisów, ciężar zarządzania ryzykiem podatkowym spadnie pewnie na przedsiębiorców, którzy – zanim wykształci się ugruntowania praktyka – będą zmuszeni kierować zwiększoną liczbę zapytań do fiskusa o interpretację przepisów.

Czy dodatkowa korzyść podatkowa oferowana przez nowe rozwiązania zachęci polskich przedsiębiorców do podejmowania kosztownych i ryzykowanych inwestycji w działalność B+R? Czy nowy reżim opodatkowania działalności B+R zachęci zagraniczny kapitał podwyższonego ryzyka i firmy działające w branżach innowacyjnych do inwestowania właśnie w Polsce? Raczej nie. Pozostaje mieć nadzieję, że w ciągu dwóch lat, w których będzie możliwe skorzystanie z tymczasowych, korzystnych rozwiązań dotyczących wniesienia aportem do spółki komercjalizowanej własności intelektualnej i wspierania spółek venture capital, wielu podatników zdecyduje się na skorzystanie z tych udogodnień, co zachęci ustawodawcę do wpisania tych rozwiązań wspierających innowacyjność już na stałe do polskiego prawa. Być może powstanie także wreszcie kompleksowa regulacja w sposób realny i adekwatny wspierająca polską innowacyjność.

Masz pytanie, wyślij e-mail: tygodnikpodatki@rp.pl