Po tym, gdy „Rzeczpospolita" ujawniła skutki spóźnionej publikacji ustawy o zagranicznej spółce kontrolowanej (CFC), w Ministerstwie Finansów i Rządowym Centrum Legislacji trwają kontrole. Dziś na biurko premier Ewy Kopacz ma trafić raport wskazujący przyczyny i być może winnych kosztownego opóźnienia we wprowadzaniu przepisów nakładających podatek na zyski wyprowadzane do rajów podatkowych.

Wsparcie prawdziwych inwestycji

Znacznie poważniejszy jest inny problem tej ustawy. Otóż regulacje o CFC istnieją w wielu innych krajach, np. na Węgrzech, w Czechach, Niemczech, Szwecji czy Norwegii. Oprócz instrumentów zwalczania transferu dochodów do rajów podatkowych niemal zawsze jest w nich fiskalna zachęta do inwestowania za granicą. Istnieje równolegle warunkowe zwolnienie z podatku dochodowego dla dochodu ze sprzedaży udziałów w zagranicznych spółkach.

– Takie zwolnienie jest stosowane pod warunkiem, że zysk jest przeznaczany na kolejne inwestycje, a nie na konsumpcję – wyjaśnia Andrzej Marczak, doradca podatkowy i partner w KPMG. I dodaje, że zwykle jest obwarowane licznymi warunkami, w tym np. co najmniej rocznym okresem trwania inwestycji i co najmniej kilkunastoprocentowym udziałem w zagranicznej spółce. – To udogodnienie nie służy inwestycjom spekulacyjnym, raczej długoterminowym, wspierającym prawdziwy rozwój gospodarczy – dodaje Marczak.

Kij i marchewka

Regulacje wspomagające ponowne inwestowanie zysków ze sprzedanych udziałów sprawiają, że kapitał ulokowany w zagranicznej spółce nie jest uszczuplany przez podatek dochodowy, gdy jego właściciel zdecyduje się przeznaczyć go na inne cele inwestycyjne. Tymczasem w Polsce dochód ze sprzedaży udziałów w zagranicznej spółce zawsze jest opodatkowany, nawet jeśli zostaje przeznaczony na kolejne inwestycje. Regulacje o CFC dodatkowo utrudnią takie inwestycje, gdy obrotu udziałami dokonują zagraniczne spółki zależne.

– Opodatkowanie dochodów zagranicznych spółek jest kijem na polskich inwestorów. Pewnie jest to potrzebne, ale w ustawie zabrakło marchewki w postaci udogodnień dla spółek holdingowych – ocenia Andrzej Marczak.

Pomysł nie jest nowy. Już kilka lat temu o takie rozwiązania wnioskowali przedsiębiorcy reprezentowani przez Polską Radę Biznesu. Niestety, na żadnym etapie projektowania ustawy o CFC obok kija nie pojawiła się marchewka.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, p.rochowicz@rp.pl

Opinia:

Monika  ?Dziedzic, doradca podatkowy ?partner w MDDP

Zachęty podatkowe dla polskich spółek holdingowych byłyby logicznym i naturalnym, a wręcz niezbędnym uzupełnieniem przepisów nakładających podatek na kontrolowane spółki zagraniczne. Wprawdzie regulacje o CFC są już pewnym standardem w rozwiniętych krajach, ale praktycznie wszędzie, gdzie je wprowadzono, obowiązują krajowe ułatwienia dla reinwestujących dochody ze sprzedaży udziałów i akcji. Gdy w Polsce pojawi się podatek od zysków zagranicznych spółek kontrolowanych, a nie będą mu towarzyszyły zachęty dla spółek holdingowych, rodzimi inwestorzy będą w znacznie gorszej sytuacji niż przedsiębiorcy z innych krajów. Skarb Państwa uzyska swoje wpływy, gdy spółka holdingowa wypłaci dywidendę indywidualnemu inwestorowi, gdyż reżim podatkowy spółki holdingowej na pewno zachęci do inwestycji.