Opisywana już na naszych łamach sprawa nałożenia 14-procentowego cła na japońskie telebimy („Prawo zaczęło działać wstecz", „Rz" z 21 czerwca 2012 r.) wciąż nie znalazła swojego finału. Firmy sprowadzające te urządzenia musiały zapłacić cło opiewające w każdym wypadku na setki tysięcy złotych. Spory sięgnęły już sądów administracyjnych, a wkrótce jedną ze spraw zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny.
Przypomnijmy, że celnicy nałożyli cło na telebimy sprowadzone w 2011 r. Ale nie od razu. Zrobili to już po imporcie, gdy weszło w życie unijne rozporządzenie. Pod koniec lutego 2012 r. zmieniło ono nieco klasyfikację takich urządzeń. W rezultacie cło na telebimy wzrosło z zera do 14 proc. Ale polscy celnicy zastosowali te przepisy wstecznie. W rezultacie wiele firm, głównie małych i średnich, zostało zmuszonych do zapłacenia cła idącego w setki tysięcy złotych.
Unijne argumenty nie skutkują
Firmy podjęły walkę w sądach, ale dotychczas bez skutku.
– Sądy dość mechanicznie przepisują uzasadnienia decyzji władz celnych i w ogóle ignorują nasze argumenty odnoszące się do klasyfikacji telebimów – relacjonuje Grzegorz Piechuła, właściciel firmy Shadok z Zabrza.
W postępowaniach przed urzędami celnymi i sądami importerzy przedstawiali bowiem tzw. wiążące informacje taryfowe (WIT) wydane dla takich samych urządzeń m.in. w Austrii i Wielkiej Brytanii. Potwierdzają one, że telebimy należy kwalifikować do taryfy celnej nr 8531, której w 2011 r. odpowiadało zerowe cło. Celnicy jednak byli nieugięci: mimo że w całej Unii Europejskiej obowiązują te same przepisy celne, zagraniczne WIT zostały zignorowane.
– Uzyskaliśmy korzystny dla nas WIT we Włoszech, skąd pochodzi nasz udziałowiec, ale to nie przekonało celników z Rzepina – mówi Katarzyna Popiłka z zielonogórskiej spółki Optarget.
Cło zdusiło biznes
Tylko ta spółka prowadzi dziś kilkadziesiąt postępowań w sprawach cła na telebimy.
– Walczymy o 300 tys. zł cła, co dla firmy zatrudniającej tylko trzy osoby jest poważną kwotą. Przez kłopot z telebimami musieliśmy się przebranżowić – wskazuje Katarzyna Popiłka.
Jeszcze gorzej było w wypadku spółki Comm Led.
– Konieczność zapłaty ponad 100 tys. zł cła przyczyniła się do decyzji o upadłości firmy – przyznaje jej szef Tomasz Rusinowski.
Niektórzy uniknęli cła, dokonując odprawy w innych krajach UE. Wówczas wszędzie stosowano zerową stawkę na telebimy. Tak zrobiła firma Shadok, odprawiając w Rotterdamie urządzenie dla Stadionu Śląskiego w Chorzowie.
– Gdy przed Euro 2012 sprowadzałem telebim na stadion we Wrocławiu, z przyczyn logistycznych musiałem odprawić go w Polsce. Holenderscy celnicy swojej decyzji nie zmienili, ale polscy nałożyli cło – relacjonuje Grzegorz Piechuła. I zapowiada, że już w polskich urzędach celnych nic nie będzie odprawiał.
Skarga do Komisji
Doradca podatkowy Krzysztof Flis z kancelarii Baker & McKenzie twierdzi, że w dotychczasowych postępowaniach w sprawie cła na telebimy stadionowe uderza pewna prawidłowość: zarówno urzędy celne, jak i sądy administracyjne zdają się nie dostrzegać argumentów, że w UE prawo celne jest jednolite i powinno być jednolicie stosowane.
– Co gorsza, w naszym kraju pojawiła się niebezpieczna tendencja władz celnych do stosowania wstecz prawa i jego interpretacji. Dało się to zaobserwować nie tylko przy okazji telebimów, ale też akcyzy na pojazdy typu pick-up – zauważa Flis.
Jego zdaniem stawia to pod znakiem zapytania działanie mechanizmów naszej administracji jako działającej w myśl państwa prawa, które to państwo jest w dodatku członkiem UE i musi stosować prawo wspólnotowe.
Walczące z celnikami firmy myślą podobnie i dlatego skierowały skargę na działanie polskich władz do Komisji Europejskiej. Liczą na jej interwencję wobec łamania przepisów wspólnotowych.