W związku z przekroczeniem limitu obligującego do stosowania kas rejestrujących – tak zaczyna się pismo z urzędu, które dostało ostatnio wielu przedsiębiorców. Dalej fiskus wzywa do podania wysokości obrotów z ostatnich trzech lat.
– Wielu moich klientów dostało takie wezwania, w większości zupełnie bezpodstawnie. Mają już kasy od kilku lat – pisze właściciel biura rachunkowego ze wschodniej Polski. – Skarbówka wysyła je też osobom, które już zlikwidowały działalność. W urzędzie dowiedziałem się, że jest to nakaz z góry – opowiada.
Pismo bez podstawy
Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów, czy wie coś o wysyłaniu wezwań w sprawie kas do podatników. Odpowiedziało, że nie prowadzi żadnej takiej akcji. Wezwania są jednak także znane podatnikom z innych regionów Polski.
– Takie pisma dostają też moi klienci – mówi Janusz Menkina, właściciel biura rachunkowego z Pomorza.
– Uważam, że można je zignorować, bo nie mają żadnego umocowania w przepisach. Sprawdzeniu, czy podatnicy wywiązują się z obowiązku stosowania kasy, służy kontrola podatkowa. Wysokość obrotów można zweryfikować także w trakcie postępowania podatkowego. Bez wszczęcia tych procedur urząd nie może żądać od przedsiębiorców ujawniania takich danych.
Jako podstawę prawną wezwania urząd skarbowy podaje art. 155 ordynacji podatkowej.
– To przepis procesowy zamieszczony w dziale „Postępowanie podatkowe" – tłumaczy Andrzej Nikończyk, doradca podatkowy z kancelarii KNDP. – Nie można na jego podstawie wzywać do udzielania informacji, jeśli w sprawie nie toczy się postępowanie. To nadużycie przepisów.
Zwolnienie dla niewielu
Z wezwaniami zetknął się też Leszek Porowski, doradca podatkowy, właściciel biura rachunkowego na Śląsku.
– W deklaracjach składanych przez przedsiębiorców nie ma rozróżnienia na sprzedaż na rzecz osób fizycznych i tzw. niekonsumencką. Urzędy nie wiedzą więc, czy sprzedawca powinien już zainstalować kasę czy nie, dlatego wzywają do wypełniania oświadczeń o obrotach. Składamy je, wychodząc z założenia, że nie zaszkodzi to podatnikom – mówi.
Ekspert dodaje, że wiele małych firm zostało zobligowanych do założenia kas od 1 marca. Wskutek nowelizacji limit obrotów zwalniających z tego obowiązku został zmniejszony o połowę, do 20 tys. zł.
– Przedsiębiorców, którzy go nie przekraczają, zostało niewielu. Wcześniej często dopasowywali działalność do limitu, np. zawieszając sprzedaż pod koniec roku. Teraz zaskoczyła ich zmiana (rozporządzenie ministra finansów opublikowano w grudniu) i za późno już było na reakcję – mówi Leszek Porowski.
Przypomnijmy, że wystawiać paragony fiskalne musi ten, kto sprzedaje towary bądź świadczy usługi na rzecz osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. Limit 20 tys. zł rocznie wyliczamy proporcjonalnie (czyli jest uzależniony od okresu prowadzonej działalności).
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wojtasik@rp.pl
Opinia dla „Rz"
Adam Bartosiewicz doradca podatkowy wspólnik w kancelarii EOL
Wysyłanie przedsiębiorcom wezwań sugerujących przekroczenie limitu obligującego do instalacji kas wygląda na rozpaczliwą próbę szukania wpływów budżetowych. Moim zdaniem mało skuteczną, tym bardziej że nie ma podstaw prawnych do zmuszania przedsiębiorców do ujawniania w tym trybie swoich obrotów. Do wyciągania takich informacji służą określone procedury, których trzeba przestrzegać. Jeśli urząd nie wszczął postępowania podatkowego ani kontroli, nie może żądać od podatnika zastosowania się do wezwania. Oczywiście ten może dobrowolnie podać wymagane dane. Osobie, która nie zareaguje na wezwanie, nic jednak nie grozi.