Planowane objęcie dochodów spółek komandytowych podatkiem dochodowym od osób prawnych w realiach spowolnienia gospodarczego jest zamachem na przedsiębiorczość. Na tę formę działalności zdecydowały się tysiące przedsiębiorców bynajmniej nie z powodu spodziewanych korzyści podatkowych, a już z pewnością nie tylko dlatego. Działanie w tej formie jest bowiem prostsze niż w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Przy tym odpowiedzialność komandytariusza takiej spółki jest ograniczona do wysokości wniesionego wkładu.
Kwestia odpowiedzialności wspólnika jest zresztą zasadnicza dla decyzji o pozostawieniu tej formy lub jej zmiany po 1 stycznia 2014 r., czyli po spodziewanym wejściu w życie nowych przepisów nakładających CIT. Wspólnicy powinni się zastanowić, czy wyeliminowanie podwójnego opodatkowania dochodów jest bardziej korzystne niż przejście na odpowiedzialność całym majątkiem za wszystkie zobowiązania spółki, jak to jest np. w spółce jawnej.
Można rozważać jeszcze przyjęcie formy spółki partnerskiej, w której wspólnik odpowiada własnym majątkiem tylko za swoje działania. Spółka partnerska jest jednak zastrzeżona tylko dla niektórych zawodów, np. dla prawników. Zmiana zasad opodatkowania spółek komandytowych i komandytowo-akcyjnych będzie zatem ważna, ale to kryterium nie powinno przesądzać o prowadzeniu dalszej działalności w tej formie lub o przekształceniu.
Rozważając przekształcenie spółki komandytowej czy komandytowo-akcyjnej, trzeba wziąć pod uwagę czas konieczny na te działania oraz koszty. Kodeks spółek handlowych wymaga stworzenia planu przekształcenia, zbadania go przez biegłego wyznaczonego przez sąd oraz innych formalności. Prawdopodobnie takie czynności podejmie bardzo wielu przedsiębiorców, mogą więc nastąpić zatory w Krajowym Rejestrze Sądowym. Dlatego rozsądne wydaje się zaplanowanie rozpoczęcia działań związanych z przekształceniami na lipiec–sierpień tego roku. Poszczególne elementy tej procedury, jak powołanie biegłego, wydanie przez niego opinii czy wreszcie sama rejestracja, mogą bowiem potrwać co najmniej kilka miesięcy. Trzeba także przewidzieć budżet związany z wydatkami na wynagrodzenie biegłego, taksę notarialną, opłaty sądowe i podatek od czynności cywilnoprawnych od przekształcenia spółki – w sumie zapewne co najmniej kilka tysięcy złotych od każdej spółki.
Sytuację komplikuje to, że nie wiadomo, kiedy zapowiadane zmiany zostaną uchwalone i ogłoszone. Na razie bowiem ogłoszono dopiero projekt, który jeszcze nie został przyjęty przez Radę Ministrów. Jeśli jednak władze decydują się już na takie zaostrzenie reguł podatkowych – wypadałoby, aby jak najszybciej takie zamiary stały się prawem. Do stycznia 2014 r. jest wprawdzie jeszcze sporo czasu, ale decyzje o ewentualnej zmianie formuły biznesowej powinny być oparte na obowiązującym prawie, a nie tylko na projektach, choćby były dość wcześnie ogłoszone.
Autor jest doradcą podatkowym, dyrektorem w firmie doradczej KPMG