Przedsiębiorcy, którzy przyzwyczaili się już do myśli, że od przyszłego roku będą bez VAT promować się droższymi prezentami małej wartości, mogą o tym zapomnieć. Ta bariera ograniczająca działania marketingowe większości firm niestety nie zniknie. O wykreślenie zmiany zakładającej podwyższenie limitów małych prezentów minister Maciej Grabowski prosił rząd w autopoprawce z 17 września 2012 r.

Przypomnijmy: chodzi o jeden z wyjątków, kiedy firmy nie muszą płacić VAT od nieodpłatnych przekazań towarów, czyli prezentów o małej wartości. Dziś, nie prowadząc żadnej ewidencji, bez VAT jednej osobie jednorazowo można przekazać prezent za maksimum 10 zł. Jeśli podatnik prowadzi ewidencję pozwalającą na zidentyfikowanie obdarowanych, granica ta wynosi 100 zł w roku podatkowym na osobę.

Środowiska skupiające przedsiębiorców od dawna wskazywały, że limity te są śmieszne i postulowały ich podwyższenie. I wydawało się, że się udało – w pierwotnej wersji projektu kwoty te podwyższono do 20 zł i 200 zł. Potem z wersji na wersję było coraz gorzej, a ostatecznie ministerstwo w ogóle zrezygnowało ze zmiany.

Powód jest poniekąd szlachetny. Odstąpienie od podwyższania limitu prezentów małej wartości to konsekwencja rezygnacji z podwyższenia stawki VAT na gotowe posiłki i dania z 5 do 8 proc. To z kolei efekt konsultacji z resortem edukacji, który zwrócił uwagę, że ta podwyżka spowoduje wzrost cen posiłków zamawianych dla dzieci szkolnych.

Jednak bez podwyższania stawki na gotowe posiłki do budżetu nie wpłynie 18 mln zł. I tu koło się zamyka. Tę dziurę da się załatać, ale kosztem firm, które nie dostaną wyższych limitów.

Rezygnację z planu podniesienia limitu prezentów małej wartości negatywnie ocenia Przemysław Ruchlicki, ekspert podatkowy Krajowej Izby Gospodarczej.

– Prezenty małej wartości to istotny element promowania firmy i budowania wzajemnych relacji między kontrahentami – podkreśla. Jego zdaniem obecne limity są śmiesznie małe, co powoduje, że w większości wypadków podatnicy i tak je obchodzą. Przecież nie o to chodzi, by przedsiębiorca budował i promował swoją markę jednorazowym długopisem za 50 gr.

– Mam nadzieję, że autopoprawka dotycząca utrzymania dotychczasowych limitów prezentów małej wartości zostanie zablokowana przez Ministerstwo Gospodarki, które coraz aktywniej i skuteczniej forsuje swoje pomysły na VAT – mówi Przemysław Ruchlicki.

Podobnego zdania jest Adam Bartosiewicz, doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.

– To na pewno nie jest dobra wiadomość dla firm w kontekście prowadzenia akcji promocyjnych – wskazuje.

Nie przekonuje go również to, że brak podwyższenia limitu małych prezentów uzasadnia się niepodwyższaniem stawki VAT dla dań gotowych. Powstaje bowiem pytanie, czy jest to na pewno dobre rozwiązanie.

Adam Bartosiewicz zwraca uwagę na eklektyczną i skomplikowaną mozaikę stawek podatkowych w zakresie czynności dotyczących żywności i napojów. – Bez ujednolicenia stawek czeka nas następnych kilka lat sporów o to, co należy rozumieć pod pojęciem dostawy dań gotowych, a co jest usługą gastronomiczną – uważa. Brak projektowanych zmian w tym zakresie tylko utrwali te spory.

Dlatego ujednolicenie stawek na żywność było szansą na zmianę tego stanu rzeczy. W konsekwencji istnieje duże ryzyko, że ministerialna autopoprawka ani nie rozwiązuje tego problemu, ani nie wpłynie na poprawę kondycji i konkurencyjności firm, które w czasach kryzysu i tak tną wydatki na promocję.