Przeciętny użytkownik motocykla nie nazwałby go samochodem, jednak w świecie podatków jest to możliwe. W wydanej 12 lipca 2012 r. interpretacji dyrektor Izby Skarbowej w Łodzi uznał zakup motocykli dla firmy za zakup pojazdu samochodowego. Tym samym nie można w całości odliczyć VAT od zakupu takiej maszyny, jak również paliwa do niej.
Fiskus postanowił przyjrzeć się znaczeniu pojęcia „pojazd samochodowy", które jest używane w przepisie ograniczającym odliczenie VAT do 60 proc. kwoty podatku naliczonego przy zakupie (nie więcej niż 6 tys. zł). A ponieważ w samej ustawie o VAT nie znalazł definicji – sięgnął do prawa o ruchu drogowym. Tam doszukał się przepisu art. 2 pkt 45, który określa motocykl jako „pojazd samochodowy jednośladowy lub z bocznym wózkiem – wielośladowy". Tym samym uznał, że motocykl jest pojazdem samochodowym.
Aby utrudnić odliczenie, fiskus posłużył się kodeksem drogowym
Czy rzeczywiście można tak pokrętną metodą zamienić motocykl w samochód? Zdaniem Romana Namysłowskiego, doradcy podatkowego w firmie Ernst & Young, z formalnego punktu widzenia taka interpretacja rzeczywiście może być poprawna. Krytykuje on jednak samo sformułowanie przepisów ustawy.
– Jeśli mają być ograniczane podstawowe prawa podatnika, a w tym przypadku odzyskanie podatku naliczonego, należy jednoznacznie określić w ustawie przedmiot ograniczenia – mówi Namysłowski. Postuluje przy tym, by dla usunięcia niepewności, jak interpretować ten przepis, jednoznacznie zdefiniować pojazdy samochodowe w ustawie o VAT.
Podobnie twierdzi Wojciech Kotowski, doradca podatkowy z kancelarii Ożóg i Wspólnicy. Zauważa on, że w razie podobnych wątpliwości ustawodawca powinien wyjaśniać pojęcia niejednoznaczne za pomocą definicji ustawowych.
– Wprawdzie można wywieść z prawa o ruchu drogowym, że motocykl jest pojazdem samochodowym, ale podatnik ma prawo do wątpliwości, czy stosować tę definicję, skoro przepisy ustawy podatkowej nie stwierdzają tego wprost. Utrudnia to stosowanie prawa przez podatników i może podważać zaufanie do ustawodawcy oraz do organów podatkowych – dodaje Wojciech Kotowski.
Łódzka interpretacja oburza Tomasza Olkiewicza, radcę prawnego i partnera w kancelarii MDDP.
– Co jakiś czas z przepisów lub urzędowych interpretacji można poznać znaczenie słów na tyle odległe od ich powszechnego rozumienia, że trudno takie interpretacje traktować z powagą – mówi Olkiewicz. – Koncepcja, że motocykl to samochód, jest oczywiście absurdalna – dodaje. Zwraca też uwagę, że interpretacja jest wadliwa, gdyż ustawa o VAT odwołuje się do przepisów prawa o ruchu drogowym jedynie w odniesieniu do samochodów wielozadaniowych, specjalistycznych i autobusów.
Myśl łódzkiego fiskusa poszła nieco innym torem niż Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten już zajmował się problemem motocykli jako samochodów. W wyroku z 19 marca 2009 r. (sygn. akt sygn. akt I FSK 8/08) zwrócił uwagę, że ustawa o VAT ogranicza odzyskiwanie VAT tylko od pojazdów o określonej dopuszczalnej ładowności. Zauważył przy tym, że motocykle w ogóle takowej nie mają, nie można zatem mówić o nich jako o pojazdach podlegających ograniczeniom w VAT.
numer interpretacji: IPTPP4/443-276/12-2/JM