Gdy tylko pojawił się pomysł, aby to pracodawcy rozliczali pracowników z urzędem skarbowym, byłam mu przeciwna. I to z dwóch fundamentalnych powodów.

Po pierwsze – jego wprowadzenie w życie naruszałoby konstytucję. Informacje podawane przez osoby fizyczne w zeznaniach rocznych są bowiem objęte tajemnicą skarbową, a zanosiło się na dostęp do nich pracodawców, i to bez specjalnego zabezpieczenia tych danych przed osobami postronnymi. Konstytucja natomiast zapewnia każdemu obywatelowi ochronę informacji dotyczących jego osoby.

Po drugie – pomysł przerzucał funkcje państwa na pracodawców, i to bez właściwej rekompensaty.

Nie można też zapominać o problemach, jakie pojawiłyby się w związku z wprowadzeniem w życie tego pomysłu, dotyczących odpowiedzialności za prawidłowość składanego zeznania podatkowego. No bo kto ponosiłby tę odpowiedzialność: pracodawca, który stałby się quasi-organem podatkowym, czy może pracownik, który podawałby informacje, na podstawie których to zeznanie byłoby sporządzone?

[b]Już dziś pracodawca może rozliczyć swojego pracownika z urzędem skarbowym, jeżeli tylko wyrazi on taką wolę.[/b] Co więcej, przepisy jeszcze nie przeszkadzają takiemu pracownikowi złożyć zeznania rocznego samodzielnie.

Moim zdaniem sam [b]pomysł był wielce niefortunny i całe szczęście, że trafi do kosza[/b].

[b]Godna poparcia jest natomiast koncepcja, aby to urzędy skarbowe same rozliczały podatników.[/b] Jako organy podatkowe dysponują one informacjami potrzebnymi do właściwego opodatkowania. Mam tylko wątpliwość, czy nasze służby są do tego przygotowane – technicznie i kadrowo. To należy rzetelnie sprawdzić, zanim nałoży się na nie nowy obowiązek.

Trzeba jednak zaufać ministrowi finansów, bo on ma o tym pełną wiedzę. Nie można bowiem zrobić podatnikom prezentu, który zachwiałby wpływami budżetowymi, w szczególności na skutek nieuwzględnienia wszystkich przychodów podatników czy też niewłaściwego rozliczenia ulg.

[i]Autorka jest partnerem zarządzającym w kancelarii Ożóg i Wspólnicy[/i]