Wówczas takie podwózki zakwalifikowane są jako... przejazdy służbowe. Sam zaś wożony nie musi martwić się o to, że podległy mu fiskus upomni się o podatek dochodowy za wykorzystanie samochodu służbowego do celów prywatnych.
[srodtytul]Prywatny użytek[/srodtytul]
W sierpniu 2009 r. Ministerstwo Finansów opublikowało założenia do pakietu ustaw podatkowych, które miały kompleksowo uregulować kwestię wykorzystania samochodów osobowych w działalności gospodarczej. Dotąd jednak przygotowywane zmiany nie ujrzały światła dziennego.
W ostatnich miesiącach podatnicy otrzymywali w tej kwestii różne interpretacje. Na początku organy podatkowe twierdziły, że przejazdy pracownika służbowym samochodem z domu do pracy i z powrotem stanowią dla pracownika nieodpłatne świadczenie, które zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych podlega opodatkowaniu. Zgodnie zaś z art. 11 ust. 2-2b tej ustawy wartość pieniężną tego nieodpłatnego świadczenia należy ustalić na podstawie cen rynkowych stosowanych przy świadczeniu usług lub udostępnianiu rzeczy lub praw tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia zużycia oraz czasu i miejsca udostępnienia.
Powoli jednak pogląd ten zaczyna się zmieniać, a w interpretacjach główny nacisk kładzie się na... dyspozycyjność. Jeśli zatem pracownik wykonuje obowiązki poza siedzibą firmy i ma do dyspozycji samochód służbowy, by w każdej chwili móc pojechać na spotkanie służbowe, to o żadnym przychodzie mowy nie ma.
Potwierdza to chociażby [b]interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 20 sierpnia 2009 r. (nr IPPB2/415-361/09-4/MK)[/b], w której stwierdza on m.in., że „(...) przydzielenie samochodu służbowego pracownikom i wyznaczenie przez płatnika miejsca garażowania w miejscu zamieszkania tych osób gwarantującym jego bezpieczeństwo, a tym samym stałą gotowość do użytkowania i osiągania przychodu, wynikające z charakteru pracy na danym stanowisku, nie stanowi przychodu pracownika ze stosunku pracy, o ile samochody te będą wykorzystywane w celach służbowych. W konsekwencji przejazdy z oraz do miejsca garażowania nie będą również rodziły przychodu ze stosunku pracy. Przejazdy te bowiem będą stanowiły realizację celu służbowego, jakim jest dbałość o powierzone mienie spółki, wyrażającą się poprzez garażowanie samochodu służbowego w miejscu zamieszkania (...)”.
[srodtytul]Może minister, może i prezes[/srodtytul]
Problemu, z którym na co dzień zmagają się przedsiębiorcy, nie ma Ministerstwo Finansów, a właściwie jego kierownictwo. Bo, jak poinformowała nas Magdalena Kobos, rzecznik prasowy MF, [b]zasady eksploatacji pojazdów określa zarządzenie dyrektora generalnego nr 13 BL/2008 z 30 kwietnia 2008 r. Zgodnie z nim, można użytkować samochód służbowy do celów prywatnych, płacąc za zużyte paliwo, albo zwracać samochód zatankowany do pełna, a gdy korzysta się z usług kierowcy – płacąc za tę usługę na podstawie stawki godzinowej wynagrodzenia miesięcznego kierowcy plus koszt paliwa. [/b]
„Z uwagi na pokrywanie wskazanych kosztów eksploatacji pojazdu użytkownicy nie płacą podatku dochodowego z tytułu ewentualnego użycia pojazdu służbowego do celów prywatnych” – zapewnia MF.
Od początku 2009 r. odnotowano sześć przypadków użycia pojazdów służbowych do celów prywatnych przez członków kierownictwa MF. Z tego tytułu wpłacono 215,13 zł oraz zatankowano 498 litrów paliwa.
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że minister finansów i jego dziewięciu wiceministrów płaci podatek dochodowy za wszystkie podwożenia do pracy i z pracy. A podwózki takie, jak twierdzi pracownik ministerstwa, są normą.
– Nie chodzi tu bynajmniej o korzystanie z auta służbowego przy wyjazdach do Sejmu czy na posiedzenie rządu – mówi anonimowo.
Jak w takim razie rozwiązano ten problem w MF? „Z uwagi na wymagającą dużej dyspozycyjności specyfikę pracy członków kierownictwa Ministerstwa Finansów wymienione zarządzenie kwalifikuje codzienne przejazdy do pracy i z pracy jako przejazdy służbowe. Wynika to z faktu, iż nierzadko członkowie kierownictwa, rozpoczynając pracę, nie przyjeżdżają do gmachu ministerstwa, ale bezpośrednio na umówione spotkania służbowe, jak również kończą dzień roboczy poza siedzibą ministerstwa” – twierdzi Magdalena Kobos. Podatnikom pozostaje więc tylko brać przykład.
[ramka][b]Komentuje Anna Misiak, doradca podatkowy w MDDP[/b]
Kwestia opodatkowania użytku samochodów służbowych do celów prywatnych stała się ostatnio gorąca w wielu firmach. Podejście organów podatkowych do tego tematu ewoluowało w ciągu ostatnich lat. Potwierdzają to wydane interpretacje. Wyraźnie rozdzielono sytuację np. przedstawicieli handlowych, którzy już z miejsca zamieszkania rozpoczynają pracę od wykorzystania służbowego pojazdu, przez pracowników np. biurowych, gdy w grę wchodzą przeważnie dojazdy do pracy i z pracy. Zakres zadań i dyspozycyjność mają zasadnicze znaczenie, gdyż mogą powodować, iż użytek prywatny w ogóle nie występuje, a tym samym nie powstaje przychód do opodatkowania.[/ramka]
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=g.lesniak@rp.pl]g.lesniak@rp.pl[/mail][/i]