Taki wyrok wydał 20 grudnia Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. III SA/Wa 1757/07)
w sprawie Danuty B., która złożyła skargę na decyzję dyrektora Izby Skarbowej odmawiającą jej wznowienia postępowania. Zaznaczył przy tym, że taką nową okolicznością nie jest błędne wyjaśnienie, którego udzielił podatnikowi urzędnik skarbowy.
W sprawie chodziło o ponad 60 tys. zł podatku spadkowego od nieruchomości (911 mkw. użytkowanego wieczyście gruntu oraz dom) na warszawskim Mokotowie, którą pani Danuta odziedziczyła w 1997 r.
Nieruchomość stanowiła majątek rodziny kobiety od 1947 r., a ona mieszkała tam od 1952 r. Po śmierci matki prawo do spadku nabył jej mąż Ludwik P. i to właśnie po nim w 1997 r. majątek odziedziczyła Danuta B. Złożyła zeznanie podatkowe, ale urząd skarbowy zakwestionował wskazaną przez nią wartość spadku. Powołał własnego biegłego, który tę wartość podniósł.
Danuta B. stwierdziła, że nie jest zdolna zapłacić ponad 60 tys. zł podatku. Pytała urzędników, jak postąpić, czy mogą rozłożyć jej należność na raty. Dowiedziała się, że nie ma szans. Po trzech latach od wydania decyzji zwróciła się o wznowienie postępowania. Jednak organy odmówiły, uznając, że nie zaszły żadne nowe okoliczności w sprawie. Spór trafił do WSA.
– Urzędnicy potraktowali nas jak natrętów, których trzeba się jak najszybciej pozbyć. Ponieważ dzierżawa trwa do 2086 r., powiedzieli nam nawet, że i tak nie dożyjemy tego czasu, więc nie mamy się czym przejmować. My jednak chcieliśmy uregulować nasze sprawy z fiskusem, także ze względu na córkę i wnuki – mówił przed sądem mąż Danuty B. występujący w roli jej pełnomocnika.
Dziś trwa już egzekucja niezapłaconego przez spadkobierczynię podatku. Co miesiąc z jej emerytury (obydwoje państwo B. są emerytami) ściągane jest 200 zł na rzecz urzędu skarbowego. Sama podatniczka twierdzi, że będzie już tak zapewne do jej śmierci.
WSA oddalił skargę, gdyż nie dopatrzył się żadnych nowych okoliczności, a tylko one mogły być podstawą wznowienia postępowania.
– Zrozumiałe jest subiektywne poczucie krzywdy po potraktowaniu podatniczki przez urzędników, ale nie może mieć to wpływu na wyrok, szczególnie gdy w grę wchodzi sprawa wznowieniowa – stwierdził sędzia Jerzy Płusa.