Ministerstwo Finansów nie pali się do wznowienia prac nad nową ordynacja podatkową. Miała ona przynieść prostsze procedury załatwiania spraw, a także wyważenie interesów podatnika i fiskusa. Przez pięć lat nad projektem pracował zespół ekspertów, a potem szeroko konsultowano go z administracją i biznesem. Rząd nie ma jednak w planie dalszych prac nad tymi zmianami, a resort finansów udziela wymijających odpowiedzi.

Eksperci prawa podatkowego już od dawna sygnalizują konieczność uchwalenia nowej ordynacji. To ustawa regulująca nie tyle stawki podatków, ile relacje między fiskusem a podatnikiem, m.in. w sprawach kontroli czy prowadzenia sporów. Obowiązująca od 1998 r. ordynacja, choć wielokrotnie nowelizowana, nie przystaje do dzisiejszej rzeczywistości i stała się nieczytelna.

Czytaj też:

Leonard Etel: warto wrócić do pomysłów z projektu nowej ordynacji

Nowa ordynacja podatkowa: na kodyfikację przyjdzie poczekać

Sprawa niepolityczna

Dlatego właśnie w 2014 r. powołano ekspercką komisję kodyfikacyjną, która miała przygotować zupełnie nowy akt prawny. Wprawdzie rozporządzenie tworzące ten zespół podpisała premier Ewa Kopacz z PO, ale kolejne rządy PiS nie odcięły się od pomysłu poprzedników i tolerowały działanie komisji.

Mało tego, niektóre nowinki szykowane przez komisję włączano do dzisiejszej ordynacji z inicjatywy kolejnych ministrów finansów. Tak stało się np. z klauzulą obejścia prawa czy z procedurą współpracy z dużymi podatnikami.

O tym, że rząd poważnie traktował ten projekt, świadczy też przyjęcie go wiosną 2019 r. i skierowanie do Sejmu. Niestety, posłowie już nie zdążyli go uchwalić. Nowa ordynacja miała liczyć niemal 800 artykułów i zmienić 163 inne akty prawne. Na takie duże zmiany nie starczyło czasu w kończącej się jesienią kadencji.

Potem rząd i resort finansów praktycznie przestały się interesować projektem. Jeszcze w grudniu 2019 r. MF twierdziło, że projekt „wymaga szczegółowego przeglądu, m.in. pod kątem jego aktualności w świetle niedawno uchwalonych zmian do obowiązujących przepisów oraz konieczności zapewnienia odpowiedniego okresu vacatio legis".

Elektronika przeszkodą?

Dziś też projekt nie ma szans na szybkie uchwalenie. Zapytane o to przed kilkoma dniami Ministerstwo Finansów twierdzi, że „nie jest rekomendowane dokonywanie przeglądu projektu nowej ordynacji podatkowej przed zakończeniem prac nad rządowym projektem ustawy o doręczeniach elektronicznych". Według resortu ta ostatnia ustawa „w istotnym stopniu wpłynie na zawartość merytoryczną projektu".

– To osobliwe tłumaczenie – ocenia prof. Leonard Etel, który kierował pracami komisji kodyfikacyjnej. Przyznaje, , że komisja sama sugerowała uchwalenie nowych przepisów o elektronicznej komunikacji urząd–obywatel. – Ale te sprawy łączą się zaledwie z kilkoma artykułami na niemal 800, które liczył projekt – zauważa prof. Etel.

Utracone oszczędności

Wygląda więc na to, że pięć lat pracy 17-osobowego zespołu ekspertów na razie zostało wykorzystane tylko w minimalnym stopniu. A przecież funkcjonowanie komisji było finansowane z budżetu państwa. Same tylko wynagrodzenia jej członków pochłonęły około 4 mln zł. Łatwo tę kwotę wyliczyć, bo eksperckie gaże były jawne i wynikały z rządowego rozporządzenia: członek komisji zarabiał 4 tys., a przewodniczący 6 tys. zł miesięcznie. Poza wynagrodzeniami były też inne koszty, w tym wynajmu rządowych ośrodków, w których komisja się zbierała.

– Szkoda naszej pracy, bo myślę, że stworzyliśmy dobry projekt, dający szersze możliwości prostszego załatwiania spraw – mówi prof. Etel, przypominając o zapisanych w projekcie nowych procedurach porozumiewania się podatnika z urzędami skarbowymi w trudniejszych sprawach.

– Nie chodzi tylko o miliony złotych wydanych na komisję, ale też oszczędności w funkcjonowaniu administracji podatkowej, które mogłaby przynieść ordynacja – ocenia Janusz Cichoń, poseł PO, były wiceminister finansów. Zwraca uwagę na projektowane odformalizowanie procedur dochodzenia podatków do 5 tys. zł i całkowitą rezygnację z wszczynania spraw wartych mniej niż 50 zł. W uzasadnieniu projektu wskazywano, że koszt dochodzenia takich drobnych kwot często przewyższa ich wartość.

Jednak projekt nie był wolny od wad. – O ile komisja przygotowała dość wyważony zbiór reguł, o tyle potem urzędnicy MF wykreślili z niego wiele ważnych zasad, w tym zakaz nadużywania prawa przez urzędy – ocenia prof. Adam Mariański, szef Krajowej Rady Doradców Podatkowych. Jego zdaniem nowa ordynacja jest bardzo potrzebna, ale jej projekt trzeba napisać na nowo.