Sprawa, na kanwie której zapadł wyrok, dotyczyła kobiety, która zawarła z urzędem miasta umowy w ramach prac interwencyjnych. Przypomnijmy, że oznacza to zatrudnienie bezrobotnego przez pracodawcę, które nastąpiło w wyniku porozumienia ze starostą i ma na celu wsparcie bezrobotnych.

Mogą być na nie kierowane wszystkie osoby mające taki status. Takie umowy mogą trwać nawet do czterech lat. Tego rodzaju forma zatrudnienia jest korzystna dla pracodawcy, bowiem otrzymuje on refundację kosztów (wynagrodzenia, nagród i składek na ubezpieczenia społeczne) przez pewien okres.

W niniejszej sprawie kobieta podpisała łącznie cztery takie umowy oraz dwie umowy o pracę na czas określony. I jej zatrudnienie w tym podmiocie dobiegło końca. Zdecydowała się jednak, że będzie walczyć przed sądem o ustalenie zatrudnienia na czas nieokreślony. Prawodawca, w celu zrównoważenia interesów obu stron stosunku pracy, przewidział mechanizm przeciwdziałający nadmiernemu korzystaniu z umów terminowych przez pracodawców. Znajduje się on w art. 251 kodeksu pracy. Na podstawie tego przepisu łączny okres zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony zawieranych między tymi samymi stronami, nie może przekraczać 33 miesięcy, a ich łączna liczba to maksymalnie trzy.

Powyższa reguła nie ma zastosowania w przypadku umów zawartych: na zastępstwo, w celu wykonywania pracy o charakterze dorywczym lub sezonowym lub przez okres kadencji, ewentualnie w przypadku, gdy pracodawca wskaże obiektywne przyczyny leżące po jego stronie (np. chodziło o okresowe zapotrzebowanie na pracę).

Sąd I instancji przyznał rację powódce. Uznał bowiem, że rodzaj umowy nie może stawiać jej w gorszej sytuacji niż reszty pracowników.

Odwołanie złożył pracodawca. Sąd II instancji uznał natomiast na jego korzyść. Jak argumentował, zasada z art. 251 k.p. nie ma zastosowania do umów interwencyjnych.

Skargę kasacyjną od tego orzeczenia wniosła była pracownica.

SN w czwartkowym wyroku stanął po stronie pracodawcy. W efekcie oddalił skargę kasacyjną.

– Kluczem do rozstrzygnięcia niniejszej sprawy jest różnica między zwykłą umową o pracę a tą zawartą w ramach prac interwencyjnych – wskazywał w ustnych motywach rozstrzygnięcia sędzia sprawozdawca Zbigniew Korzeniowski.

Odrębność ta wynika m.in. z zasady swobody nawiązywania stosunku pracy. Polega ona na tym, że to pracodawca sam decyduje, kogo zatrudnia, oraz określa rodzaj powierzanych takiej osobie obowiązków. Reguła nie obowiązuje jednak w przypadku prac interwencyjnych. Pracodawca przyjmuje bowiem pracownika, którego podsyła mu starosta. Jednocześnie zatrudniony wykonuje jedynie te prace, które wynikają z umowy zawartej między firmą a samorządowcem.

– Nie można też zapominać o kwestii refundacji kosztów – przypomina sędzia.

W efekcie zawarcie kolejnych umów z bezrobotnym w ramach prac interwencyjnych nie jest objęte ograniczeniem, o którym mowa w art. 251 k.p.

Sygnatura akt: I PSKP 11/22