To efekt zmienionych przepisów kodeksu pracy. Od 1 września weszła w życie ustawa z 13 maja 2016 r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy (DzU z 2016 r., poz. 910; dalej: nowelizacja). Na jej podstawie nie wolno już dopuszczać pracownika do pracy bez podpisanej umowy o pracę. Łamiącym tę regulację szefom grozi kara od 1 do 30 tys. zł oraz ewentualny zarzut nielegalnego zatrudniania.
Zmiany te mają zagwarantować pracownikom legalne zatrudnienie od samego startu, a także zredukować szarą strefę w tym obszarze.
Do końca sierpnia pracodawca musiał podpisać umowę o pracę do końca pierwszego dnia pracy etatowca. Angaż miał być zawarty na piśmie. W razie ustaleń ustnych obie strony musiały potwierdzić warunki w formie pisemnej do końca pierwszego dnia zadań.
Nowelizacja nie zniosła wymogu pisemnego potwierdzenia warunków pracy i płacy. Nakazała jednak wręczyć je pracownikowi, zanim podejmie pracę. Podwładny nie może zostać do niej dopuszczony bez podpisanych warunków umowy. Dodatkowo przed dopuszczeniem do pracy etatowca należy zapoznać z regulaminem pracy, a nie tak jak do niedawna – przed rozpoczęciem pracy.
Dzięki tym zmianom Państwowej Inspekcji Pracy łatwiej będzie udowodnić zaniedbania pracodawcy oraz wykazać nielegalne zatrudnienie. Choć kara grzywny w tym wypadku jest taka sama jak przed nowelizacją, nie można już tłumaczyć się, że to dopiero pierwszy dzień pracy nowicjusza i że pracodawca ma czas na dopełnienie formalności do jego zakończenia. Znika więc tak popularny wcześniej tzw. syndrom pierwszej dniówki. Teraz każde dopuszczenie pracownika do pracy bez podpisanego angażu może być niezwykle kosztowne.