Ze statystyk policji wynika, że od momentu zmiany przepisów o ruchu drogowym w maju zeszłego roku prawo jazdy straciło już przeszło 32 tys. osób, w tym wielu kierowców zawodowych, przedstawicieli handlowych czy taksówkarzy, dla których prawo jazdy jest podstawowym narzędziem pracy i źródłem utrzymania rodziny.

– Ludzie klękają na kolana koło radiowozu i błagają nas abyśmy nie odbierali im uprawnień, bo przez to stracą pracę – mówi policjant drogówki z jednej z podwarszawskich komend. – Przepisy są nieubłagane i nie możemy nikogo łagodniej traktować. Poza tym odstąpienie od tej kary może grozić policjantowi poważnymi konsekwencjami. Nie ma więc mowy, aby ktokolwiek jej uniknął.

Potrójne karanie

– Zawiniona utrata uprawnień niezbędnych do wykonywania zawodu kierowcy daje przewoźnikowi prawo do natychmiastowego rozstania się z kierowcą – tłumaczy Joanna Jasiewicz, adwokat w kancelarii Gide Loyrette Nouel. – Wiem, że niektórzy przewoźnicy bardzo poważnie traktują takie przypadki i bywa, że zwalniają kierowców dyscyplinarnie za znacznie mniejsze przekroczenia prędkości w godzinach pracy.

W finale kierowcy zawodowi za przekroczenie dozwolonej prędkości o 50 km na godzinę nie tylko płacą mandat w wysokości od 400 do 500 zł, dostają dziesięć punktów karnych i tracą prawo jazdy na trzy miesiące, ale także są zwalniani z pracy. Do kary należy więc doliczyć trzy pensje takiego kierowcy.

Na szczęście dla kierowców na rynku jest duży niedobór pracowników, po odzyskaniu uprawnień nie powinni mieć problemów ze znalezieniem pracy. Nowe przepisy są jednak dla nich bardziej dotkliwe niż dla zwykłych kierowców, którzy samochodem jeżdżą wyłącznie w celach prywatnych. Choć także w ich przypadku może to być bardzo uciążliwe, szczególnie jeśli samochód stanowi środek lokomocji dla całej rodziny.

Trybunał rozstrzygnie

Rzecznik praw obywatelskich pod koniec zeszłego roku zaskarżył nowe kary dla kierowców do Trybunału Konstytucyjnego. Jest więc nadzieja na uchylenie tych restrykcyjnych przepisów. Skarga opiera się na zarzucie, że kierowcy są podwójnie karani: albo niemały mandat i punkty, albo odebranie prawa jazdy.

Zdaniem prawników jest duża szansa na to, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznają zarzuty RPO. Otworzy to drogę do żądania przez kierowców odszkodowań za skutki obowiązywania niekonstytucyjnych przepisów.

Podstawę do takich roszczeń daje art. 417[1] kodeksu cywilnego, który mówi o tym, że każdy może żądać naprawienia szkody powstałej przez funkcjonowanie przepisu uznanego za niezgodny z konstytucją. Niestety, nie wiadomo jeszcze, kiedy TK będzie zajmował się tą sprawą. Wszystko wskazuje, że trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Trzymać rachunki

32 tys. osób, które w ostatnim czasie straciły prawo jazdy, powinny więc gromadzić dowody na podwyższone koszty ich życia spowodowane nałożeniem niekonstytucyjnej kary. Najłatwiej szkodę będzie wykazać kierowcom zawodowym, którzy będą mogli dochodzić zapłaty utraconych zarobków.

Opinia dla „Rz"

Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska

Jestem pewien, że Trybunał Konstytucyjny uzna podwójne karanie kierowców za niezgodne z ustawą zasadniczą. Tym bardziej że w przypadku kierowców zawodowych utrata uprawnień do prowadzenia pojazdów oznacza również utratę pracy. A wtedy wskutek takiej kary cierpi także rodzina kierowcy. W większości przypadków taki pracownik jest jedynym żywicielem rodziny. Oczywiście istnieje możliwość, że na te trzy miesiące po utracie uprawnień pracodawca skieruje kierowcę do pracy np. w magazynie czy biurze. Jest to jednak tylko dobra wola przedsiębiorcy i nie wszyscy mają takie możliwości. Trudno oczekiwać, aby przewoźnicy tworzyli fikcyjne etaty dla kierowców bez uprawnień. Lepszym rozwiązaniem byłoby karanie kierowców obowiązkiem odbycia prac społecznych, np. w szpitalu, gdzie mogliby popatrzeć na ofiary wypadków drogowych.