17 czerwca 2015 r. siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego (III UZP 2/15) uznał, że tytułem do ubezpieczeń dla członka zarządu spółki akcyjnej jest kontrakt menedżerski, a nie działalność gospodarcza, w zakresie której zawarł umowę o zarządzanie. Podjęta uchwała ma moc zasady prawnej i obowiązuje od dnia jej podjęcia. W praktyce wszystkie sądy rozpoznające po tej dacie podobne sprawy (również te będące już w toku) będą orzekać zgodnie z tą uchwałą.
Treść uchwały jest po myśli Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Organ od lat stoi na stanowisku, że zarządca wykonujący czynności na podstawie kontraktu menedżerskiego musi płacić od niego składki, nawet jeśli ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, której przedmiotem są usługi zarządzania. Oczywiście pod warunkiem, że jedyny dochód z tej działalności przynosi kontrakt menedżerski.
W poradniku ZUS z 8 kwietnia 2015 r. dotyczącym zasad oskładkowania umów cywilnoprawnych czytamy (str. 51): „Dla menedżera, który ma wpis do ewidencji działalności gospodarczej w zakresie zarządzania i jednocześnie ma zawartą umowę kontraktu menedżerskiego na zarządzanie przychód uzyskiwany z tej umowy – dla potrzeb opłacania podatku dochodowego od osób fizycznych – jest przychodem z działalności wykonywanej osobiście. Tym samym umowa kontraktu menedżerskiego jest traktowana jako tytuł do ubezpieczeń społecznych, a nie jako umowa wykonywana w ramach działalności gospodarczej. Wymieniona osoba podlega wówczas ubezpieczeniom z tytułu wykonywania kontraktu menedżerskiego". To prawidłowość tej zasady potwierdził Sąd Najwyższy w omawianej uchwale. Otwiera ona nowe możliwości przed ZUS, który na jej podstawie może po 17 czerwca br. zażądać składek z umowy cywilnej zarządcy wykonującego ją w zakresie działalności gospodarczej. Nawet zarządca, który miał korzystny dla siebie prawomocny wyrok przyznający mu prawo do opłacania składek z działalności, po uchwale Sądu Najwyższego nie może spać spokojnie. Prawdopodobnie ZUS upomni się u niego o składki za okres od 17 czerwca.
Ratunkiem dla menedżerów może być rozszerzenie profilu działalności gospodarczej na inne obszary i faktyczne zarobkowanie z tytułu dopisanych, nowych aktywności. Ponieważ zarobki zarządców to zwykle okrągłe sumy, może im się nawet opłacać zaangażować do prowadzenia biznesu dodatkową osobę i płacić za nią składki, byleby tylko przedmiot działalności wykraczał poza usługi zarządzania i aby nowe aktywności przynosiły rzeczywiste wpływy. W takiej sytuacji po rozszerzeniu profilu działalności firmy wystąpi tzw. zbieg tytułów do ubezpieczeń społecznych – działalności gospodarczej i kontraktu menedżerskiego (jako samodzielnego tytułu). Ponieważ kontrakt na potrzeby składkowe jest traktowany jak zlecenie, to rozpatrywać trzeba zbieg – działalność gospodarcza i zlecenie. W tej konfiguracji obowiązkowym tytułem nadal może być biznes, pod warunkiem że z kontraktu podstawa składkowa wynosi przynajmniej tyle, ile obowiązuje go z działalności. Ponieważ ze spełnieniem tej przesłanki nie ma kłopotów – najczęściej kontrakt gwarantuje solidne stawki – przedsiębiorca może podjąć decyzję, że dla niego obowiązkowym tytułem do ubezpieczeń społecznych pozostanie działalność. Jako menedżer będzie obciążony wtedy tylko drugą składką zdrowotną.
Nie wystarczy tu jednak samo rozszerzenie PKD. W razie kontroli ZUS trzeba bowiem udowodnić, że działalność na nowych polach aktywności jest faktycznie wykonywana. Najlepszym dowodem są oczywiście udokumentowane wpływy za świadczenie nowych usług. Przy czym przedsiębiorca nie jest na straconej pozycji, nawet gdy nie są one regularne. Wystarczy, że udowodni, iż aktywnie reklamował swoje nowe usługi przez np. rozbudowanie strony internetowej, rozdawanie ulotek, reklamy w lokalnej prasie itp. Ważne, aby nie poprzestać na formalnym przebranżowieniu firmy.