Już nie tylko były żołnierz, ale praktycznie każdy pracownik uznany za zdolnego do służby wojskowej może zostać natychmiast wezwany przez armię.
Dla pracodawców to bardzo ważna wiadomość. Od 24 marca 2015 r., od kiedy obowiązuje nowe rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wprowadzenia obowiązkowych ćwiczeń wojskowych, armia może wezwać nie tylko tych pracowników, którzy po odbyciu zasadniczej służby wojskowej zostali przeniesieni do rezerwy, ale także przeniesionych do rezerwy niebędących żołnierzami rezerwy. W rachubę wchodzi więc każda osoba do 50. roku życia (lub 60. – w przypadku podoficerów i oficerów), którą armia uzna za przydatną w czasie ćwiczeń.
Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada, że w tym roku na poligony wezwie 15 tysięcy takich osób, ale w następnych latach ta liczba ma znacząco wzrosnąć. Dość wspomnieć, że w 2016 r. i 2017 r. wezwania mają objąć prawie 40 tys. osób. W kolejnych latach planuje się konsekwentny wzrost liczby osób biorących udział w ćwiczeniach.
Wezwanie zatrudnionego przez armię oznacza spory problem dla pracodawcy. Ćwiczenia wojskowe mogą trwać od 24 godzin do 90 dni. Przy dłuższej nieobecności pracownika trzeba załatwić zastępstwo na jego miejsce. Wezwanemu trzeba także wystawić zaświadczenie o zarobkach, ale w tym zakresie obowiązują sprzeczne przepisy. Od dobrej woli pracodawcy i jego orientacji w ustawie o powszechnym obowiązku obrony i przepisach wykonawczych zależy, czy zatrudniony straci część zarobków w czasie pobytu na poligonie czy nie.
Problem polega na rozbieżności między art. 119a ustawy o powszechnym obowiązku obrony i rozporządzeniem Rady Ministrów z 1 lutego 2000 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania i wypłacania świadczenia pieniężnego żołnierzom rezerwy odbywającym ćwiczenia wojskowe.
Ustawa mówi, że świadczenie pieniężne przysługujące wezwanemu na ćwiczenia oblicza się za każdy dzień w stawce nie większej niż 1/21 miesięcznego wynagrodzenia lub dochodu tego pracownika (nie wyższej jednak niż 1/21 dwuipółkrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw obowiązującego w okresie poprzedzającym termin powołania do odbycia ćwiczeń wojskowych, którego wysokość ogłasza prezes GUS). Tymczasem z § 8 wydanego przez MON rozporządzenia z 2000 r. stawka za jeden dzień ćwiczeń jest liczona na podstawie kwoty wynagrodzenia netto pracownika z ostatnich trzech miesięcy podzielonych przez 90. Daje to więc faktyczną stawkę netto w wysokości 1/30 miesięcznych zarobków pracownika. Poza tym do tego wynagrodzenia pracodawca nie może zaliczyć np. premii, co jest bardzo niekorzystne w przypadku np. przedstawicieli handlowych, których pensje bardzo często zawierają ten składnik jako element motywacyjny. Różnica w obliczeniach może więc wynieść nawet kilkadziesiąt złotych dziennie na niekorzyść podwładnego.
Rozporządzenie mówi jednak, że to pracodawca w zaświadczeniu podaje konkretną stawkę zarobku za dzień ćwiczeń. Może więc zastosować metodę liczenia, którą uzna za słuszną. Utrudniają to niektóre samorządy, które przygotowują wzory własnych zaświadczeń. Te formularze przewidują podanie przez pracodawcę wysokości zarobków netto pracownika za ostatnie trzy miesiące pracy. Wtedy samorząd sam wylicza świadczenie według niekorzystnej dla pracownika metody.
Będą zmiany
Stosowanie korzystniejszych wyliczeń przez pracodawców jest tym bardziej właściwe ze względu na fakt, że minister obrony narodowej przygotował już nowe rozporządzenie w tym zakresie. Jest ono na końcowym etapie prac legislacyjnych i zapewne niebawem wejdzie w życie. Wynika z niego, że po zmianach do obliczeń będą brane jak dotychczas zarobki pracownika z ostatnich trzech miesięcy, tyle że będą dzielone przez 63, a nie 90 jak obecnie. Faktyczna stawka rekompensaty wyniesie wtedy 1/21 miesięcznych zarobków pracownika, czyli będzie zgodna z zapisami zawartymi w ustawie. Niestety, w projekcie znajduje się zapis, w myśl którego z zarobków pracownika trzeba będzie wyłączyć wypłacane mu premie.