Ostatnie miesiące nie były pomyślne dla polskiego sektora transportu drogowego. W czerwcu 2014 r. Sąd Najwyższy ujednolicił różnorodne dotąd stanowisko judykatury w sprawie obowiązku wypłaty ryczałtu za nocleg w kabinie ciężarówki. W konsekwencji kierowcy zaczęli masowo występować do sądów powszechnych z żądaniem zapłaty zaległych ryczałtów. Roszczenia finansowe opiewają już na dziesiątki, jeśli nie setki, milionów złotych i wciąż rosną.
Niedługo później, w odpowiedzi na unijne i amerykańskie sankcje, Rosja wprowadziła embargo na wiele towarów. Drastycznie zmniejszyło to liczbę przewozów w kierunku wschodnim, co oczywiście negatywnie się odbiło na kondycji polskich firm transportowych.
Wreszcie, 1 stycznia 2015 r. w Niemczech weszła w życie ustawa o płacy minimalnej, która – jak się wydaje – może być swoistym gwoździem do trumny polskich firm transportowych. Ustawa (tzw. MiLoG) wprowadziła bowiem minimalne wynagrodzenie za pracę w Niemczech w wysokości 8,50 euro brutto. Strona niemiecka twierdzi przy tym, że wynagrodzenie w tej wysokości przysługuje również polskim kierowcom ciężarówek w tranzycie, jeździe docelowej i kabotażu na terenie Niemiec.
Niemieckie reguły
Tym samym polscy pracodawcy są, w ocenie strony niemieckiej, zobowiązani naliczać niemieckie wynagrodzenie minimalne za każdą godzinę pracy kierowcy na terenie Niemiec. Nie ma przy tym znaczenia, czy kierowca znajduje się w podróży służbowej i przebywa tam jedynie czasowo w związku z dokonywanym przewozem, czy też został na teren Niemiec oddelegowany do czasowego wykonywania pracy w tym kraju.
Dodatkowo, aby przepisy MiLoG były przestrzegane, ustawa nałożyła na przewoźników obowiązek przekazania stronie niemieckiej (Bundesfinanzdirektion West w Kolonii) listy kierowców realizujących przewozy oraz terminu ich rozpoczęcia i zakończenia pod karą grzywny do 30 000 euro. Przewoźnicy są również zobowiązani prowadzić szczegółową dokumentację dotyczącą czasu pracy kierowców w Niemczech, naliczać i wypłacać należne im z tytułu MiLoG wynagrodzenie minimalne za tę pracę oraz przekazywać na każde żądanie strony niemieckiej powyższą dokumentację i dowody wypłaty wynagrodzenia minimalnego. Niewypłacanie minimalnej pensji zagrożone jest jednak już o wiele wyższą karą – do 500 000 euro.
Mocny opór
Sprzeciw różnych krajów, w tym Polski, oraz działania Komisji Europejskiej być może doprowadzą do zmiany stanowiska strony niemieckiej. Jednak na razie ustawa obowiązuje, a polscy przewoźnicy wykonujący przewozy na terenie Niemiec są narażeni na sankcje i potencjalne roszczenia polskich kierowców o wypłatę niemieckiego wynagrodzenia minimalnego za każdą godzinę pracy w Niemczech. Jak powinni postępować, aby zminimalizować powyższe rodzaje ryzyka?
Warianty na dziś
W tej chwili nie ma rozwiązania, które byłoby w pełni bezpieczne i satysfakcjonujące. Można jednak wybrać jedno z poniższych jako tymczasowe, do czasu rozstrzygnięcia stosowania MiLoG wobec polskich przewoźników:
1.
Można nie stosować przepisów MiLoG i wykonywać przewozy tak jak dotychczas, wierząc, że strona niemiecka wkrótce zmieni swoje stanowisko, szczególnie co do przewozów w tranzycie. Najprawdopodobniej jednak przepisy MiLoG będą nadal miały zastosowanie do przewozów kabotażowych. Być może do momentu rozstrzygnięcia sprawy przed Komisją Europejską strona niemiecka nie będzie z pełną surowością egzekwowała przepisów ustawy.
2.
Można stosować przepisy MiLoG i dopłacać kierowcom do każdej godziny pracy w Niemczech różnicę między kwotą 8,50 euro a ich stawką godzinową wynikającą z umowy o pracę. Ta kwota będzie traktowana jako swoisty dodatek z tytułu wykonywania pracy w Niemczech. To rozwiązanie nie zakłada jednocześnie dokonywania zmian w umowach o pracę z kierowcami i w regulaminie wynagradzania, choć co do zasady nowy składnik wynagrodzenia powinien zostać ujęty w tych dokumentach (art. 29 § 1 pkt 3 i art. 772 § 1 kodeksu pracy). Z punktu widzenia MiLoG powyższe rozwiązanie jest w pełni bezpieczne. Oznacza ono jednak dodatkowe obciążenie finansowe dla polskich przewoźników, przynajmniej do momentu zmiany przepisów. Ponadto nakłada na przewoźników szereg obowiązków administracyjnych – od zgłaszania kierowców i przewozów stronie niemieckiej po ewidencjonowanie czasu pracy kierowców w Niemczech.
3.
Można, podejmując decyzję o stosowaniu MiLoG, dokonać zmian w strukturze stawki godzinowej kierowców – tj. wprowadzić stawkę godzinową za pracę w Niemczech w wysokości 8,50 euro i jednocześnie obniżyć stawkę godzinową za pracę w innych krajach, w tym w Polsce, do np. 1 zł. W przypadku przewozów w tranzycie lub jeździe docelowej takie rozwiązanie może prowadzić do utrzymania wynagrodzenia kierowcy na dotychczasowym poziomie. Zależy to jednak m.in. od liczby godzin pracy w Niemczech czy liczby nadgodzin w tym kraju. To rozwiązanie nie jest jednak korzystne przy kabotażu.
Powyższa zmiana wymaga stosownej zmiany w umowach o pracę i regulaminie wynagradzania w drodze porozumienia lub wypowiedzenia warunków pracy i płacy. W przypadku korzystnej dla branży zmiany przepisów MiLoG przewoźnik będzie musiał przywrócić dotychczasowe zapisy, co również wymagać będzie porozumień lub wypowiedzeń zmieniających >patrz ramka „zdaniem autora Łukasz Kuczkowski".
4.
Można też rozważyć poddanie umów o pracę prawu niemieckiemu, szczególnie w przypadku kabotażu. Może to oznaczać brak konieczności wypłaty ryczałtów za nocleg, co w konsekwencji zrekompensuje wyższą stawkę godzinową. Podobnie jednak jak w poprzednim rozwiązaniu wymaga to szczegółowej analizy.
Poprawa tej sytuacji wymaga niezwłocznych zmian zarówno w polskim prawie (sprawa ryczałtów), jak i w podejściu strony niemieckiej do wynagrodzenia minimalnego w stosunku do kierowców. Niestety to nie koniec widocznych zagrożeń dla branży.
Polskie tłumaczenie ustawy MiLoG jest dostępne na stronach kancelarii Raczkowski Paruch.
Zdaniem autorów
Sławomir Paruch, radca prawny, partner w Kancelarii Raczkowski Paruch
Restrykcyjne przepisy MiLoG i rygorystyczne stanowisko strony niemieckiej w zakresie ich stosowania do polskich przewoźników wzbudzają zrozumiałe zaniepokojenie branży transportowej w Polsce. Dopiero w ostatnich dniach polski rząd zdecydowanie sprzeciwił się stosowaniu przepisów MiLoG do polskich przewoźników. Sprzeciw złożyły również inne kraje. Działania podjęła też Komisja Europejska, która zażądała od strony niemieckiej wyjaśnień, aby sprawdzić zgodność przepisów MiLoG z prawem unijnym. Wobec tak dużego sprzeciwu kanclerz Angela Merkel nie wyklucza zmiany przepisów lub ich interpretacji. Trudno przewidzieć, czy i kiedy dojdzie do tej zmiany. Istnieje szansa, że strona niemiecka nieco złagodzi interpretację ustawy, w wyniku czego nie będą nią objęci kierowcy w tranzycie oraz jeździe docelowej. Na razie jednak trudno mówić o konkretnych rozwiązaniach po stronie niemieckiej.
Łukasz Kuczkowski, radca prawny, kieruje biurem Kancelarii Raczkowski Paruch w Poznaniu
Z punktu widzenia polskiego prawa różnicowanie stawek wynagrodzenia w zależności od miejsca wykonywania pracy jest dopuszczalne. Miejsce wykonywania pracy jest niewątpliwie okolicznością obiektywną, analogiczną pod tym względem do charakteru wykonywanej pracy czy momentu jej wykonywania. Przecież polskie przepisy prawa pracy wręcz przewidują dodatkowe składniki wynagrodzenia ze względu na charakter wykonywanej pracy (np. dodatek za pracę w warunkach szkodliwych) czy porę dnia (dodatek za pracę w porze nocnej). Nie ma zatem przeszkód, aby stosować dwie różne stawki wynagrodzenia w zależności od miejsca wykonywania pracy.