Przez wiele lat zajmowałem się prawem zamówień publicznych, prowadząc szereg postępowań przetargowych wartych niejednokrotnie wiele miliardów złotych. Ostatnio wykonuję zawód radcy prawnego za granicą i obserwuję, jak wygląda w praktyce zawieranie i realizowanie umów w innych krajach. W związku z uchwaleniem nowych dyrektyw dotyczących zamówień publicznych, które muszą być wprowadzone do prawa polskiego nie później niż do 18 kwietnia 2016 r., chciałbym podzielić się moimi refleksjami dotyczącymi przyszłości polskiego prawa zamówień publicznych.

Jakie sukcesy

Na początek chciałbym podkreślić, iż mamy szereg sukcesów, np. bardzo sprawne na tle innych krajów UE postępowania procesowe dotyczące zamówień, stosunkowo krótki czas prowadzenia przetargów. Niemniej jednak, regulacje dotyczące przetargów w Polsce są nadal mocno sformalizowane. Zaczynając od rzeczy bardzo prozaicznej – dokumentów niezbędnych do startu w przetargu. Co oznacza w praktyce chociażby konieczność gromadzenia dokumentów formalnych niezbędnych do złożenia oferty? Dla wykonawcy to koszty i często znaczący nakład czasu, dla zamawiającego ponownie wiele godzin pracy i koszty związane z weryfikowaniem niekiedy dziesiątek, a często setek stron. Po sprawdzeniu szeregu zaświadczeń, oświadczeń, wypisów i odpisów zamawiający musi wezwać wykonawcę do złożenia dokumentów po raz kolejny, dać mu na to odpowiednio dużo czasu, a następnie znowu zweryfikować wszystko to, co zostało dodatkowo złożone.

Co więcej, niejednokrotnie bywało tak w przetargach publicznych, iż oferta wykonawcy, który mógłby zaoferować bardzo konkurencyjny produkt, musiała zostać odrzucona, bo nie udało się uzupełnić jakiegoś stosunkowo mało znaczącego zaświadczenia. W efekcie konieczne było zawarcie umowy na kwotę wyższą o niekiedy wiele milionów złotych. A jak wiadomo, chodzi o pieniądze nas wszystkich, które powinny być za każdym razem oglądane dwukrotnie, po to aby upewnić się, czy dany wydatek jest rzeczywiście niezbędny.

Warto przy tym podkreślić, o jak znaczących pieniądzach mówimy w przypadku postępowań przetargowych. Zgodnie ze sprawozdaniem prezesa Urzędu Zamówień Publicznych w roku 2013 rynek zamówień był wart ponad 143 mld złotych. Warto jest zatem szczególnie wnikliwie monitorować, które kwestie wymagają poprawy.

Dyrektywy przetargowe

Dlaczego pojawiły się nowe dyrektywy zamówieniowe?

Uchwalenie nowego pakietu przepisów dotyczących przetargów, czyli przede wszystkim dyrektywy 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, uchylającej dyrektywę 2004/18/WE, a także dyrektywy 2014/25/UE w sprawie udzielania zamówień przez podmioty działające w sektorach gospodarki wodnej, energetyki, transportu i usług pocztowych, uchylającej dyrektywę 2004/17/WE, uzasadniano koniecznością wprowadzenia nowego podejścia do zamówień. Wśród bolączek dotychczasowego systemu wskazywano chociażby na jego duże sformalizowanie, znaczne koszty dla zamawiających i wykonawców związane z prowadzeniem i uczestniczeniem w przetargach, małą transparentność, brak współpracy międzynarodowej w ramach postępowań, konieczność doprecyzowania pewnych terminów, np. praw szczególnych i wyłącznych.

Co możemy mieć w ramach nowych dyrektyw?

Przede wszystkim uważam, iż nowe dyrektywy powinny być implementowane jak najszybciej. Co więcej, warto skorzystać z wielu możliwości, które dają nowe przepisy, tak aby polskie zamówienia publiczne stały się wzorem dla innych krajów Unii Europejskiej. Jak to osiągnąć?

Nowe rozwiązania

Nowe dyrektywy dają możliwość wprowadzenia szeregu nowych rozwiązań. Warto chociażby wskazać na następujące kwestie:

1.

Odformalizowanie postępowań, w tym chociażby tak daleko jak to tylko możliwe rezygnacja z dokumentów formalnych, oparcie przetargów w znacznej mierze na oświadczeniach wykonawcy.

2.

Innowacyjność – nowe dyrektywy pozwalają na szerokie promowanie rozwiązań innowacyjnych, jak chociażby partnerstwo innowacyjne, zachęcanie do dopuszczania ofert wariantowych, szerokie stosowanie kryteriów pozacenowych. Dużą bolączką polskich postępowań jest stosowanie w 100 proc. kryterium ceny. Nie twierdzę, iż cena jako jedyne kryterium jest zawsze czymś negatywnym, chociażby przy standardowych dostawach czy usługach nie widzę powodu, aby na siłę wprowadzać jakieś inne kryterium. Niemniej jednak warto promować rozwiązania zaawansowane technicznie, tak żeby nasza gospodarka stawała się coraz bardziej konkurencyjna.

3.

E-zamówienia – prowadzenie przetargów przez internet to niższe koszty, krótszy czas prowadzenia postępowań, ich większa przejrzystość. Dzięki temu można zapewnić sobie silniejszą konkurencję w ramach przetargu, chociażby większą ilość uczestników z Polski, a także z zagranicy. Zgodnie z danymi Komisji Europejskiej, w skali całej Unii Europejskiej prowadzenie przetargów w formie elektronicznej może dać oszczędności rzędu setek miliardów euro rocznie.

4.

Negocjacje w przetargach – pozwalają na bardziej wnikliwe zidentyfikowanie zagadnień i problemów związanych z przyszłym zamówieniem. Jest to także dobra okazja, żeby nawiązać relację pomagającą przy realizowaniu umowy w przyszłości. Po podpisaniu umowy wykonawca tak czy inaczej będzie przecież kontaktował się z zamawiającym oraz w razie wystąpienia problemów wraz z nim szukał optymalnych rozwiązań.

5.

Elastyczność – wiele projektów wymaga dopasowania w trakcie ich trwania i nie sposób jest przewidzieć wszystkie kwestie, które pojawią się chociażby w trakcie złożonego wdrożenia informatycznego czy budowy innowacyjnego obiektu. W nowych dyrektywach pojawiają się bardziej precyzyjne regulacje dotyczące dopasowywania relacji między stronami w trakcie realizacji projektu, warto z tego skorzystać po to, by zrewidować aktualne podejście do kwestii zmian w umowach.

6.

Ułatwienia dla małych i średnich przedsiębiorców – to chociażby promowanie dzielenia umów na mniejsze kontrakty, ograniczenia przy stawianiu niektórych warunków udziału w zamówieniu. Dzięki temu można zwiększyć szanse startu w przetargach dla lokalnych przedsiębiorców. Warto w tym kontekście wskazać także na jednolity europejski dokument zamówienia, który poprzez ograniczenie konieczności przedstawiania zaświadczeń i innych oficjalnych dokumentów, ma dalece upraszczać formalności związane z ubieganiem się o uzyskanie zamówienia za granicą.

7

. Unikanie konfliktu interesów – jest niezbędne przy wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Zjawiska patologiczne muszą być zwalczane z całą stanowczością. Przykładowo, jeżeli oprzemy postępowania przetargowe na oświadczeniach i ktoś będzie nadużywał tych uprawnień, powinien być wykluczony z innych przetargów. Koszty związane z korupcją w skali całej Unii Europejskiej ocenia się na miliardy euro rocznie.

8.

Kwestie społeczne – to chociażby promowanie w postępowaniach słabszych grup społecznych, przykładowo preferencje dla wykonawców zatrudniających osoby niepełnosprawne czy długo poszukujące pracy.

9.

Możliwość wspólnego prowadzenia zamówień przez podmioty zamawiające z różnych krajów. Choć robienie zakupów na potrzeby rządu Polski i Francji czy Niemiec wydawać może się na razie odległą wizją, to przy zamówieniach sektorowych kupowanie części do elektrowni atomowej w kraju, gdzie przepisy są przyjazne biznesowi, jest zupełnie realne. Warto się zastanowić, jakie kwoty mogłyby pojawić się w budżecie Polski z tytułu podatków przy takich zakupach, ile miejsc pracy mogłoby to wygenerować...

Chciałbym podkreślić, iż uchwalone niedawno dyrektywy zamówieniowe to szansa na nowe podejście do kwestii wydawania pieniędzy publicznych. Warto jest zatem jak najszybciej przeprowadzić debatę na temat ich implementacji i skorzystać z rozwiązań wprowadzonych przez nowe przepisy. Dzięki temu mamy szansę zwiększyć konkurencyjność naszej gospodarki i bardziej efektywnie wydawać nasze wspólne pieniądze.

Hubert Tański, radca prawny