– Kończąc w 2003 r. studia na bydgoskim Uniwersytecie Techniczno-Przyrodniczym, zastanawiałem się, co robić dalej. Nie zamierzałem pracować na etacie w korporacji. Chciałem stworzyć coś własnego. Tak powstało Softblue – mówi o początkach firmy Michał Kierul, jej prezes.
Solidne fundamenty
Początkowo Softblue zajmowało się usługami doradczymi i konsultingiem IT dla dużych firm. Szybko na liście klientów pojawiły się też instytucje publiczne. W 2010 r. do Michała Kierula dołączył brat Tomasz, a w ofercie Softblue znalazło się kilka autorskich rozwiązań informatycznych.
– W naszym portfolio mamy m.in. system ERP (do zarządzania przedsiębiorstwem – red.). Sprzedajemy też własne rozwiązanie do zarządzania inwestycjami w jednostkach publicznych – wylicza prezes. Twierdzi, że implementacja takiego systemu całkowicie eliminuje niebezpieczeństwo, że po położeniu nowej nawierzchni na ulicy po kilku dniach musi być ona zrywana, bo np. służby wodociągowe chcą tam wymienić rury.
– Nasz system zapewnia przepływ informacji pomiędzy instytucjami i firmami podległymi samorządom – wyjaśnia Kierul.
Softblue sprzedaje systemy do zarządzania ryzykiem dla sektora publicznego.
– Wykorzystaliśmy nasze doświadczenia ze współpracy z korporacjami, w których tego typu produkty są powszechnie stosowane. W administracji są spotykane bardzo rzadko. To błąd – twierdzi Kierul.
Firma ma 60 pracowników i 6 mln zł przychodów rocznie. Jest zyskowna. 70 proc. obrotów zapewniają usługi IT. Pozostała część pochodzi z usług doradczych i konsultingowych. 60 proc. sprzedaży trafia do sektora publicznego.
– Mamy przewagę konkurencyjną, bo doskonale znamy potrzeby administracji publicznej, dla której od lat świadczymy usługi doradcze. To ułatwia nam sprzedaż rozwiązań IT – wyjaśnia prezes.
Własny pion badań i rozwoju
Prowadzenie Softblue w obecnym kształcie nie zaspokajało ambicji braci Kierulów. Dlatego spółka powołała własny dział badań i rozwoju (R&D), który pracuje nad innowacyjnymi produktami.
– Szukamy nisz, przyglądamy się potrzebom rynkowym. Mamy już osiągnięcia – twierdzi Kierul.
Bydgoska firma zbudowała urządzenie mierzące temperaturę, wilgotność oraz – dzięki wbudowanemu akcelerometrowi – uszkodzenia powstałe w wyniku niewłaściwego przechowywania w transporcie.
– To pozwala monitorować stan przesyłek, np. leków, wyrobów szklanych, mebli – mówi prezes Softblue. Twierdzi, że produkt trafił już do klientów.
Teraz czas na samoloty
Firma pracuje nad bezzałogowym samolotem (dronem), który – wyposażony w czujniki analizujące skład dymu – będzie mógł sprawdzać, co palone jest w domowych piecach.
– Służby miejskie nie mają narzędzi, żeby sprawdzić, czy w piecach pali się śmieciami albo plastikiem. Samorządy, które chcą dbać o czystość powietrza, wyrażają duże zainteresowanie naszym pomysłem – mówi prezes Softblue.
Spore zainteresowanie wzbudza bezzałogowy samolot, który ma wspierać służby leśne w monitoringu lasów, głównie chodzi o pożary. Kierul twierdzi, że spółka pracuje też nad kilkoma produktami, m.in. z obszaru biotechnologii.
Prezes szacuje, że stworzenie każdego z innowacyjnych produktów i jego komercjalizacja mogą pochłonąć kilkaset tysięcy złotych. Dlatego, żeby przyspieszyć wzrost w tym obszarze, Softblue chce sprzedać akcje za ok. 5 mln zł i wejść na warszawski NewConnect. Debiut planowany jest na II półrocze 2015 r. lub początek 2016 r. Po rozwodnieniu kapitału obecni właściciele, czyli bracia Kierulowie, chcą zachować kontrolę nad firmą.
Agnieszka Skala | Politechnika Warszawska, Spin Szkoła Przedsiębiorczości Innovation Nest
Softblue stara się wejść w obszar działalności badawczo-rozwojowej w zakresie biotechnologii i, docelowo, komercjalizować powstałe rozwiązania. Na uwagę zasługuje podjęta w związku z tym współpraca z Uniwersytetem Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy oraz powołanie działu R&D. Firma jest wyraźnie rodzinna, z bardzo licznymi powiązaniami z grupą regionalnych przedsięwzięć innowacyjno-kapitałowych. Trudno orzec, jak bardzo ta bogata sieć kontaktów i powiązań faktycznie wspiera jej działalność. W mojej opinii spółka niewystarczająco dba o pogłębioną informację na temat prowadzonej działalności. Biorąc za dobrą monetę doświadczenie oraz kroki podjęte przez SoftBlue, aby stać się „kombajnem" doradczo-informatyczno-badawczym, odradzałabym pośpiech. Najpierw przyjrzałabym się efektywności poszczególnych modeli biznesowych, aby skupić wysiłki na rozwoju tylko tych najbardziej perspektywicznych.
Warto łączyć realizację marzeń z codzienną produkcją
Przedsiębiorcy, korzystając z łatwego dostępu do środków pomocowych czy kwot zebranych od inwestorów finansowych, często zapominają o bieżącym biznesie. Tymczasem posiadanie dobrego zaplecza produktowego i wiernych klientów gwarantujących stały dopływ gotówki na bieżące wydatki pozwala znacznie spokojniej planować śmiałe inwestycje rozwojowe. Jeśli jest takie zaplecze, porażka projektów badawczo-rozwojowych, nawet najbardziej bolesna, nie musi oznaczać końca firmy. Inwestorzy, widząc, że firma bazuje na kilku zdrowych filarach, chętnie pożyczają jej pieniądze. Dotyczy to także rynku kapitałowego. Czasy, gdy spółki łatwo pozyskiwały pieniądze pod bardzo ryzykowne przedsięwzięcia, nie mając liczącego się potencjału ani zaplecza, przeszły już do historii.