Mateusz Rzemek
Jak ustaliła „Rzeczpospolita", Ministerstwo Pracy szykuje poważne zmiany w zasadach wypowiadania umów o pracę na czas nieokreślony. Obecnie ma je około 8 mln pracowników. Nowelizacja kodeksu pracy będzie miała więc ogromne znaczenie dla nich wszystkich.
– Rozważamy zmianę w kodeksie pracy polegającą na rezygnacji, co do zasady, z możliwości przywrócenia przez sąd osoby zwolnionej z naruszeniem prawa – zdradza Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej. I dodaje, że pozostałaby do stosowania wobec pracowników szczególnie chronionych np. kobiet w ciąży czy osób w wieku przedemerytalnym.
Więcej pieniędzy
Rekompensatą za likwidację możliwości przywrócenia do pracy byłoby odpowiednio wyższe odszkodowanie.
– Zanim zaproponujemy jego wysokość, chcemy poznać stanowisko partnerów społecznych. Odszkodowanie powinno być uzależnione m.in. od stażu pracy zatrudnionego, a o ostatecznej jego wysokości decydowałby sąd pracy – daje wiceminister Mleczko.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że rozważane są warianty, w których bezprawnie zwolniony z pracy mógłby starać się nawet o odszkodowanie w wysokości jego rocznej pensji.
– Za wysokie odszkodowanie będzie nie do zaakceptowania dla małych firm – komentuje Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert PKPP Lewiatan. – Może warto je zróżnicować w zależności od wielkości firmy.
– Zgadzam się z propozycją resortu pracy, bo odszkodowania za bezprawne zwolnienie są teraz zbyt niskie – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Obecnie zdarza się wręczanie pracownikom bezpodstawnych zwolnień dyscyplinarnych, bo nawet jeśli sąd pracy przyzna zwolnionemu odszkodowanie w maksymalnej wysokości trzech pensji, to wychodzi i tak taniej niż zwolnienie zgodne z prawem. Wiąże się to bowiem z koniecznością wypłaty wynagrodzenia w okresie wypowiedzenia, i odprawy, gdy rzeczywista przyczyna zwolnienia leży po stronie pracodawcy.
Wszystko w rękach sądów pracy
– Warto zwrócić także uwagę, że już teraz przepisy mówią o maksymalnej stawce odszkodowania dla bezprawnie zwolnionego pracownika, w wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia. Nie spotkałem się z przypadkiem, aby sąd pracy przyznał niższą kwotę niż limit przewidziany w przepisach – zaznacza Polkowski. – Myślę, że po podniesieniu limitu odszkodowania do równowartości rocznego wynagrodzenia sądy pracy zaczną badać sytuację zwolnionego i dopasowywać do tego wysokość rekompensaty. Przykładowo na jej maksymalną wysokość nie miałby co liczyć prezes z wysokim wynagrodzeniem czy pracownik, który po miesiącu od rozstania znalazł nowe zatrudnienie – dodaje.
– Zmiany proponowane przez Ministerstwo Pracy są zbyt poważne, żeby wprowadzać je bez konsultacji ze związkami zawodowymi, dlatego kluczowe jest wcześniejsze rozpoczęcie trójstronnych rozmów pomiędzy rządem, pracodawcami i związkami zawodowymi – apeluje Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ „Solidarność".
Jej zdaniem trzeba pamiętać o tym, że zgodnie z art. 24 Konstytucji praca pozostaje pod ochroną państwa. – Pozbawienie milionów pracowników możliwości starania się przed sądem o przywrócenie do pracy idzie zaś w kierunku zmniejszenia ich bezpieczeństwa. Zasiłki dla bezrobotnych są bardzo niskie, a większość zwolnionych nie ma widoków na szybkie znalezienie nowego zatrudnienia – zaznacza Surdykowska.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora, m.rzemek@rp.pl