Dobry produkt to za mało, by podbić Europę. Trzeba jeszcze wygrać z zachodnimi konkurentami. Wiedzą o tym polskie firmy, które chcą sprzedawać swój towar w Unii Europejskiej.
Ryszard Florek jest właścicielem nowosądeckiej firmy Fakro. Jego okna dachowe można kupić w całej Polsce. Od lat tworzy też sieć dystrybucji, która obejmuje kilka krajów Afryki, Azji, Australii i obu Ameryk. Ogromne problemy ma jednak z przebiciem się na rynku europejskim.
– Choć próbujemy działać w większości krajów Unii, zawsze trafiamy na przeszkody, głównie problemy z dystrybutorami – mówi Ryszard Florek.
Inicjatywą w Zachód
Aby ukarać firmę za złe praktyki, nie tylko trzeba wykazać szkodę konsumenta, ale także udowodnić, jaki interes ma w tym Unia Europejska. Do tego konieczna jest pomoc dobrego specjalisty, a na to wielu firm zwyczajnie nie stać.
Ryszard Florek znalazł inny sposób. Kilka miesięcy temu europoseł Małgorzata Handzlik podpowiedziała mu, by wystąpił z europejską inicjatywą obywatelską. To nowe narzędzie, wprowadzone w kwietniu 2012 r., pozwala obywatelom UE wystąpić z petycją czy projektem ustawy. Jeśli podpisze go milion osób z siedmiu krajów UE, Komisja musi się nad nim pochylić.
Mecenas Anna Radkowiak-Macuda, pełnomocniczka Fakro, analizuje przepisy i pracuje nad dokładnym kształtem wniosku.
– Inicjatywa może dotyczyć jedynie takich kwestii, w których Komisja Europejska sama ma prawo wyjść z inicjatywą legislacyjną. A może m.in. w sprawie grzywien i kar pieniężnych na nieuczciwych konkurentów. Na tym będzie się opierał wniosek inicjatywa Fakro – precyzuje mecenas.
Z projektem Fakro chce ruszyć jesienią (będzie to pierwsza inicjatywa z Polski). Musi zebrać wymagany milion podpisów. Minimalna liczba podpisów, jaką ma zgromadzić w poszczególnych krajach, zależy od liczby posłów do Parlamentu Europejskiego wybieranych w danym państwie, pomnożonej przez 750. Dla Polski minimum wynosi 38 250 podpisów, dla Wielkiej Brytanii 54 tys., a dla Portugalii 16,5 tys.
Po weryfikacji deklaracji poparcia (co może trwać maksymalnie trzy miesiące), pod warunkiem zebrania koniecznej ilości ważnych podpisów i minimalnej ich ilości z każdego kraju, inicjatywa przedkładana jest Komisji Europejskiej. Ta ma kolejne trzy miesiące na rozpatrzenie inicjatywy, wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim i udzielenie odpowiedzi. Komisja nie ma obowiązku wystąpienia z wnioskiem ustawodawczym, ale jeżeli to zrobi, a Parlament Europejski lub Rada Europy wniosek przyjmie – przepis zacznie obowiązywać.
Udaje się nielicznym
Do tej pory do Komisji trafiły tylko dwie inicjatywy. Pierwsza, dotycząca zapewnienia powszechnego dostępu do wody pitnej, doczeka się odpowiedzi 20 marca. Druga, mówiąca o prawnej ochronie każdej istoty ludzkiej już od momentu poczęcia – 25 maja. Dla ośmiu trwa jeszcze zbieranie podpisów, w sześciu już się zakończyło, ale są weryfikowane. Sześć projektów wycofali organizatorzy, a pięć miało za małe poparcie.
Do 25 listopada trwa zbieranie deklaracji pod inicjatywą „Wolność e-palenia", której przewodniczy Węgier. „Weed like to talk" to z kolei inicjatywa zarejestrowana przez Francuzów. Chodzi o przyjęcie przez UE wspólnej polityki legalizacji marihuany. Podpisy są zbierane do 20 listopada.
Jest też wniosek o wprowadzenie zakazu pozostawiania włączonych świateł w zamkniętych sklepach i biurach.