Dzisiaj Polska Grupa Pocztowa oskarżyła Pocztę Polską, że ta, kiedy przegrała przetarg na obsługę sądów i prokuratur, już w listopadzie i grudniu 2013 r. porzuciła wykonywanie swoich obowiązków. Od początku 2014 r. kontrakt ten realizują wspólnie PGP, InPost oraz Ruch.

Ciężkie zarzuty

– Poczta nie dostarczała zwrotnych potwierdzeń odbioru nadawcom, terminy doręczeń sięgały nawet 56 dni. Naraziła sądy na odraczanie rozpraw w styczniu i lutym. Mamy udokumentowane przypadki, np. z Pabianic – mówi Leszek Żebrowski, prezes PGP.

Zaprzecza temu Zbigniew Baranowski, rzecznik PP, i grozi pozwami. – Zarzucanie nam sabotowania kontraktu na obsługę wymiaru sprawiedliwości spotka się ze zdecydowaną reakcją prawną. Oskarżenia są nieprawdziwe – ripostuje. Podkreśla, że to ewidentna próba odwrócenia uwagi opinii publicznej od rzeczywistych problemów, z jakimi obecnie musi mierzyć się wymiar sprawiedliwości.

– Dotyczą one terminowości i jakości świadczonych usług oraz bezpieczeństwa obrotu pocztowego – wyjaśnia rzecznik Poczty Polskiej.

Pozwy i kontrole

Rafał Brzoska, prezes Grupy Integer, do której należy spółka InPost, podwykonawca usług doręczeniowych, zapewnia, że dziś takiego problemu nie ma. – Atak na nas jest nieuzasadniony. Doręczamy przesyłki nawet do godz. 20. Mamy też wyższą skuteczność doręczeń, bo 75 proc., a doręczeń z awizacją – 90 proc. W PP to odpowiednio 75 i 80 proc. – wylicza.

Poczta Polska przekonuje jednak, że to nieprawda.

Wojna o przesyłki eskaluje. Konkurujące ze sobą firmy składają na siebie nawzajem pozwy i nasyłają kontrole. Przetarg ogłoszony przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa sprawdza już Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Poczta uważa, że PGP nie ma możliwości odpowiedniego wykonania przetargu. Skierowała więc sprawę do prokuratury, która kilka dni temu wszczęła śledztwo. Zbada, czy PGP nie złożyła nierzetelnego oświadczenia. Również Urząd Komunikacji Elektronicznej zapowiedział, że przeprowadzi kontrolę świadczenia usług pocztowych przez PGP. Wniosek do UKE o kontrolę PP złożył z kolei Ogólnopolski Związek Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych.

Na nową formę doręczeń skarżą się głównie osoby fizyczne, które pisma czy wezwania sądowe muszą odbierać nieraz w kiosku czy w sklepie spożywczym. Większy problem może być jednak z błędami w doręczeniach, gdyby się okazało, że nowi doręczyciele popełniają ich więcej niż listonosze. Niektóre sądy sygnalizują, że w niewielkim procencie otrzymują tzw. zwrotki o doręczeniu przesyłki, jeden z wydziałów cywilnych w Szczecinie dostał 30 proc., a wydział pracy zaledwie 5 proc.

—współ. dom