Pracodawcy, który nie płaci pensji w terminie, nie tłumaczy nawet brak gotówki. W razie odmowy wypłaty zaległego wynagrodzenia upór może skończyć się dla niego więzieniem.
Kraty i grzywna
Przekonała się o tym kobieta prowadząca firmę we Wrocławiu. Ostatnio sąd rejonowy w Środzie Śląskiej (sygnatura akt II K 538/12) skazał ją na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 500 zł grzywny.
Poszło o to, że uchylała się od wypłaty zaległego wynagrodzenia jeszcze od 2011 r. Na konta dwóch pracownic powinny trafić niemałe pieniądze, bo firma była im winna 6 tys. i 9 tys. zł.
Nie pomogło postępowanie upominawcze wytoczone przez poszkodowane pracownice. Pomimo prawomocnych nakazów zapłaty ciągle nie mogły odzyskać należnych im pieniędzy.
Bizneswoman tłumaczyła, że w czasie, kiedy powstały zaległości, prowadzeniem działalności zajmował się jej ojciec na podstawie udzielonego pełnomocnictwa. Nie wiedziała więc nic o złej kondycji jej przedsiębiorstwa ani o tym, że pracownice nie dostały wynagrodzenia na czas.
Sąd, nakładając na nią karę pozbawienia wolności i grzywnę, uznał, że podejmując się prowadzenia działalności gospodarczej, nie może całej odpowiedzialności za brak wypłaty wynagrodzeń przenosić na pełnomocnika firmy, gdyż to ona ponosi odpowiedzialność za swoją działalność gospodarczą.
Z ustaleń sądu wynikało, że o sytuacji finansowej i zobowiązaniach wobec pracownic wiedziała wcześniej, przed wydaniem przez sąd pracy nakazów zapłaty.
Zdaniem sądu karnego w tej sprawie nie bez znaczenia dla odpowiedzialności oskarżonej jest to, że działalność gospodarczą zawiesiła dopiero w listopadzie 2011 r.
Oznacza to, że jej firma funkcjonowała jeszcze przez pięć miesięcy po wydaniu nakazów zapłaty na rzecz pracownic. Po zaprzestaniu działalności sprzedała zaś firmę innemu podmiotowi, z czego osiągnęła przychód. Powinna mieć więc pieniądze na zapłatę zaległych wynagrodzeń.
Sąd, wymierzając karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, uwzględnił jednak jej dotychczasową niekaralność. Uznał więc, że nie ma powodu, by osadzać ją na ten czas w zakładzie karnym.
Choć sąd zawiesił, ryzyko istnieje nadal
Sąd zaznaczył jednak, że zawieszenie wykonania kary nie ma charakteru bezwzględnego i będzie podlegało weryfikacji w razie dokonania przez oskarżoną przestępstwa w tym czasie.
Gdyby więc okazało się, że pomimo skazania w procesie karnym wciąż unika ona zapłaty zaległych wynagrodzeń, sąd odwiesi wykonanie kary i skieruje ją do więzienia.
Sąd nie uwzględnił wniosku pracownic (występujących jako oskarżycielki posiłkowe) o nałożenie na skazaną obowiązku naprawienia szkody. Zdaniem sądu spowodowałoby to podwójne zaspokojenie ich roszczeń.
prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Dotychczas art. 218 kodeksu karnego przewidujący kary dla pracodawców uporczywie naruszających prawa pracownicze był dość rzadko stosowany. Ostatnio się to jednak zmienia, ponieważ znacznie większe zainteresowanie budzą negatywne relacje pomiędzy pracodawcami i pracownikami. Coraz częstsze są zarzuty wobec pracodawców nie tylko o zaleganie w wypłacie wynagrodzeń, ale także o mobbing. Uważam, że postępowanie karne nie jest najlepszą metodą, by zmusić pracodawcę do wypłaty zaległego wynagrodzenia. Znacznie lepsza jest egzekucja komornicza. Jeśli przedsiębiorca nie płaci wynagrodzeń, bo naprawdę nie ma pieniędzy, to trudno będzie mu w postępowaniu karnym udowodnić winę za uporczywe naruszanie praw pracowników w tym zakresie.