Organizacja zarządzająca systemem adresów i nazw domen internetowych, czyli ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers), podjęła 23 października 2013 r. bardzo istotną decyzję, dotyczącą przyszłości funkcjonowania Internetu. ICANN uruchomiła cztery nowe rodzajowe domeny najwyższego poziomu (new generic Top-Level Domains – new gTLDs). Uruchomienie polegało na wykonaniu czynności delegacji domen, czyli wpisaniu ich w system serwerów typu root, które stanowią podstawę działania internetu (poziom najwyższy hierarchii urządzeń):

- słowo – oznaczające po arabsku „sieć",

- słowo – oznaczające w cyrylicy „online",

- słowo – oznaczające w cyrylicy „stronę",

- słowo w języku chińskim oznaczające„grę (gry)".

Oznacza to, że wkrótce, obok popularnych dotychczas domen, np. .com, .pl, pojawią się nowe. Wymienione nazwy stanowią bowiem tylko początek listy blisko 1400 new gTLDs. Do 23 października 2013 r. istniały 22 domeny rodzajowe najwyższego poziomu. Należą do nich między innymi .com, .org, .net. Obok nich funkcjonują krajowe domeny najwyższego poziomu country code TopLevel Domain), przykładowo: .pl (Polska), .uk (Wielka Brytania), .fm (Mikronezja), .tv (Tuvalu), których jest ponad dwieście. Sytuacja ta zmieni się wkrótce znacząco.

Jakie koszty

Delegację (wskazanie obsługujących serwerów) każdej nowej domeny poprzedzał wielomiesięczny proces. Pełne rozpatrzenie wniosku o nową domenę gTLD zależne było przede wszystkim od wpłaty przez wnioskodawcę kwoty 185 tys. dolarów amerykańskich. Samo złożenie wniosku wymagało już wpłaty w wysokości 5 tys. dolarów amerykańskich. Wymienione koszty nie obejmowały dodatkowych opłat związanych np. z rozpatrywaniem formalnych sprzeciwów przez dostawców usług rozstrzygania sporów (według przewidywań ICANN koszty postępowania mogły sięgnąć nawet 122 tys. USD przy kilkuosobowym panelu rozstrzygającym spór), wskazanych przez ICANN. Konieczność poniesienia opłaty dodatkowej powstawała wyłącznie w przypadku wystąpienia okoliczności nieprzewidzianych standardowym trybem rozpatrywania wniosku.

Może być taniej

ICANN wprowadziło możliwość obniżenia opłaty dla niektórych wnioskodawców do kwoty 47 tys. dolarów amerykańskich. Dotyczyło to kandydatów spełniających łącznie następujące kryteria:

- wniosek składany jest w interesie publicznym, np. w interesie lokalnych społeczności z wyłączeniem władz publicznych,

- wnioskodawca znajduje się w ekonomicznej sytuacji uzasadniającej uzyskanie wsparcia,

- wnioskodawca gwarantuje w przyszłości finansowanie funkcjonowania nowej domeny gTLD).

Biorąc pod uwagę wysokość opłat za pełne rozpatrzenie samych wniosków oraz liczbę ogólną otrzymanych wniosków, tj. 1930, łączna kwota uzyskana przez ICANN mogła być bliska 360 milionów USD. Wiele aplikacji zostało jednak wycofanych, połączonych, odrzuconych lub zmienionych. Stąd przewidywana przez ICANN liczba nowych domen, które mogą powstać, to 1400. Najwięcej wniosków pochodzi z Ameryki Północnej, pierwotnie aż 911, z kolei wnioski przypisane Europie to 675.

Już na etapie rozpatrywania wniosków pojawiły się pierwsze spory dotyczące nowych domen.

Podstawy sprzeciwu

Po uznaniu przez ICANN wniosku za formalnie prawidłowy, rozpoczynała się procedura tzw. formalnych sprzeciwów, które obejmowały następujące podstawy:

- podobieństwo wnioskowanej domeny do domeny już istniejącej, bądź domeny objętej innym wnioskiem w tym samym postępowaniu,  potencjalne naruszanie przez proponowaną domenę praw osoby trzeciej,

- sprzeciwianie się przez treść domeny powszechnie akceptowanym normom prawnym bądź moralnym i porządkowi publicznemu uznawanych przez zasady prawa międzynarodowego,

- brak akceptacji dla domeny ze strony społeczności (w przypadku specjalnych domen typu „community"), której domena miałaby dotyczyć.

Okres składania formalnych sprzeciwów do złożonych wniosków o nowe domeny gTLD trwał 7 miesięcy. Formalne sprzeciwy rozpatrywali dostawcy usług rozstrzygania sporów („DRSP"), w zależności od rodzaju sporu. Były to International Centre for Disputes Resolution, World Intellectual Property Organization bądź International Chamber of Commerce. Z chwilą zamknięcia przyjmowania zgłoszeń, aż 230 z nich dotyczyło tych samych ciągów znaków (projektowanych domen), co zwykle oznaczało powstanie sporu. Stronami sporów wielokrotnie były międzynarodowe korporacje, np. spór o domenę .now toczył się pomiędzy Amazon EU S.a.r.l. a Sturbucks (HK) Limited, wygrany przez Amazon.

Wiele wnioskowanych domen dotyczy słów w języku angielskim rodzajowych, np. .email, .hotel, .help,, .ooo, .sexy, inne zostały zgłoszone jako ciągi znaków odpowiadające firmom czy znakom towarowym, np. .omega (The Swatch Group Ltd), .mcdonalds (McDonald's Corporation), .bmw (Bayerische Motoren Werke AG) bądź nazwy miast, np. .melbourne, .berlin. Wśród wniosków rozpatrywanych przez ICANN żaden nie pochodzi z Polski.

Kolejne ciągi znaków

Pod nowymi domenami będą mogły być rejestrowane kolejne ciągi znaków, odpowiadające nazwom tych domen, np. „auto.bmw", „love.berlin" jednak szczegółowe zasady rejestracji nazw pod nowymi domenami zależeć będą od rejestrów, które złożyły daną aplikację i zostały zaakceptowane przez ICANN. Można przypuszczać, że największe możliwości rejestracji nazw i zarazem z najmniejszą liczbą ograniczeń pojawią się w domenach rodzajowych. Celem prowadzących je rejestrów jest zdobycie największej liczby klientów, którzy odpłatnie zarejestrują największą liczbę nazw domeny. Domeny odpowiadające chronionym ciągom znaków, np. znakom towarowym, wprowadzą z kolei największe restrykcje. Trudno bowiem sobie wyobrazić np. nazwę „hate" w domenie .panasonic, zarządzanej przez Panasonic Corporation. Sytuacja ta doprowadzi do wzrostu liczby sporów o nazwy w domenach rodzajowych. Obecnie, dla istniejących 22 domen rodzajowych, z których nie wszystkie są otwarte do rejestracji (np. .gov zarezerwowana została dla amerykańskiej administracji państwowej), Centrum Mediacji i Arbitrażu Światowej Organizacji Własności Intelektualnej otrzymuje rocznie około dwóch tysięcy zgłoszeń sporów. Wzrost liczby sporów wydaje się naturalny w takiej sytuacji.

Artur Piechocki, radca prawny w kancelarii Kochański Zięba Rapala i Partner

Nie można wykluczyć zmiany podejścia do sposobu wyszukiwania informacji w Internecie. Istotna już rola producentów wyszukiwarek internetowych może zostać wzmocniona. Dotychczas wielu użytkowników internetu posługiwało się nazwą domeny dla odnalezienia interesującej strony internetowej, zlokalizowanej pod tą nazwą domeny. Jednak po wprowadzeniu nowych 1400 domen najwyższego poziomu, z których większość będzie dopuszczała rejestrację nowych nazw, liczba ta ulegnie zwiększeniu. Dlatego odnalezienie oraz zapamiętanie interesującej nazwy domeny będzie bardzo skomplikowane. Warto przypomnieć, że system nazw domen internetowych został zbudowany dla ułatwienia ludziom posługiwania się Internetem. Samym urządzeniom do funkcjonowania połączeń sieciowych wystarczają bowiem adresy IP. Nazwy domen odpowiadają adresom IP (adresy IP stanowią przełożenie ciągu znaków w nazwie domeny na ciąg cyfr zrozumiałych dla komputerów). Powstały one wyłącznie dla łatwiejszego zapamiętywania przez człowieka konkretnego adresu IP. Zwiększenie ich liczby i pozbawienie podstawowej ich funkcji, czyli ułatwienia dostępu do informacji zawartej na stronach internetowych, rodzi pytanie o faktyczny sens przeprowadzanych zmian.