Firmy budowlane, wykonawcy Stadionu Narodowego, złożyły wnioski o upadłość układową. Czy to dobry ruch dla spółek?
Piotr Zimmerman: Wniosek o ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu złożony w porę to najwłaściwszy ze środków dających szansę przetrwania niewypłacalnemu przedsiębiorcy. Bankructwo kojarzyć należy raczej z upadłością likwidacyjną, gdy dłużnik nie ma już szans na powrót do normalnego funkcjonowania. Układ jest czymś innym, jest szansą, którą wierzyciele za aprobatą sądu dają swemu dłużnikowi.
Czy firma ma inny wybór?
Przedsiębiorstwo, które znalazło się w sytuacji niewypłacalności, ale potrafi wykazać, że ma zdolność do działania na rynku i generowania przychodów, nie ma innej szansy, jak porozumienie się z wierzycielami. Podpisanie indywidualnych porozumień z kilkuset wierzycielami jest nierealne i niesie ryzyko ich nierównego potraktowania. Układ sądowy rozwiązuje ten problem przez wprowadzenie reguł zaspokajania roszczeń wierzycieli, co do zasady jednakowych. Umożliwia też przełamanie oporu wierzycieli, którzy nie zgadzają się na zawarcie układu, a reprezentują mniejszość, do 1/3 wierzytelności. Wcześnie wykryte problemy pozwalają na zawarcie takiego układu w postępowaniu naprawczym, ale to ciągle rzadkość w Polsce. W większości wypadków jedynym ruchem jest wniosek o upadłość układową.
Co taka upadłość oznacza dla podwykonawców?
Dla podwykonawców otwarcie postępowania jest szansą na zapewnienie sobie odzyskania środków – w mojej ocenie realną. Upadłość likwidacyjna jest bowiem korzystna zwykle tylko dla wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo, np. hipotekami. Podwykonawcy z natury rzeczy takimi zabezpieczeniami nie dysponują, zatem zawarcie układu jest dla nich rozwiązaniem optymalnym.
Czy mogliby się jednak sprzeciwić upadłości w wersji układowej?
Ogłoszeniu upadłości nie można się przeciwstawić. Opór przeciwko układowi działałby zresztą na niekorzyść podwykonawców. Powinni więc bardzo poważnie rozważyć poparcie sensownego układu, bo najczęściej jest to ostatnia szansa na odzyskanie, jeśli nie całości, to istotnej części należności. W upadłości likwidacyjnej nie ma na to szans.
Bo wierzyciele uprzywilejowani ich wyprzedzą?
To dodatkowy argument za układem. W układzie Skarb Państwa ze swoimi należnościami traktowany jest jak zwykli wierzyciele. Jeżeli firma zawierająca układ zaproponuje redukcję długów, to tak samo dotknie ona zwykłych kontrahentów, jak urząd skarbowy. W wypadku likwidacji pierwsza złotówka zostanie wypłacona podwykonawcom dopiero po całkowitym zaspokojeniu należności Skarbu Państwa. Trochę inaczej wygląda kwestia składek na ZUS, które korzystają z uprzywilejowania w likwidacji jeszcze większego niż Skarb Państwa, a układem nie są objęte. Koniec końców jednak również uprzywilejowanie ZUS przemawia przeciw opcji likwidacyjnej, gdyż dopiero pełna spłata ZUS pozwala przejść do zaspokajania roszczeń podwykonawców.