Ustalanie minimalnej lub maksymalnej ceny sprzedaży, przyjmowanie wytycznych od innych przedsiębiorców, przystępowanie do porozumień ograniczających konkurencję lub godzenie się na ich istnienie mogą być przykładami działań zakłócających funkcjonowanie rynku. Co więcej, mogą być działaniami zakazanymi przez właściwe przepisy, a ich naruszenie wiąże się z surowymi sankcjami finansowymi dla przedsiębiorcy.

Dlaczego więc firmy angażują się w takie działania? Po prostu im się to opłaca. Ustalenie z konkurentami swoistych stref wpływów poprzez podział rynku może pozwolić na zwiększenie sprzedaży. Dodatkowe zyski i/lub większą przewidywalność prowadzenia działalności może przynieść ustalenie cen obowiązujących w sprzedaży ostatecznym odbiorcom (np. konsumentom).

Jednolita polityka cenowa może być także na rękę producentowi (importerowi) narzucającemu dystrybutorom warunki dalszej odsprzedaży. Niewątpliwie część firm negocjuje takie porozumienia z pełną świadomością łamania prawa.

Nieświadome błędy

Jednak zdarza się również tak, że przedsiębiorcy angażują się w nielegalne porozumienia nieświadomie. Może to wynikać z niewiedzy lub błędnych wyobrażeń odnośnie do tego, jakie zachowania w świetle przepisów antymonopolowych są dozwolone, a jakie zakazane.

Dlatego właśnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi kampanię, która tego typu błędne wyobrażenia o prawie ochrony konkurencji i konsumentów, nieuczciwych czynach i zakazanych praktykach rynkowych ma wyeliminować ze świadomości przedsiębiorców. Jeżeli bowiem przedsiębiorca świadomie łamie prawo, to musi mieć także wiedzę na temat czekających go potencjalnie konsekwencji (gdy niedozwolone porozumienie lub inne działanie zostanie wykryte i udowodnione).

Dużo bardziej ewentualna kara może zaboleć tego, kto takiej świadomości nie miał. Nie ma znaczenia, czy przedsiębiorca świadomie, czy też nieświadomie naruszył reguły uczciwej konkurencji. Fakt ten może mieć co najwyżej wpływ na wysokość kary.

Jakie zatem mity o prawie konkurencji pojawiają się najczęściej? Co wynika z doświadczeń UOKiK?

Bierny udział

Jednym z takich mylnych wyobrażeń jest to, że bierny udział w zmowie cenowej nie stanowi naruszenia prawa. Część przedsiębiorców uznaje, że gdy udział w takiej zmowie nie był przez nich zamierzony, a inicjatywa wyszła od innego podmiotu, nie dopuszczają się naruszenia. Nie jest to jednak prawdą. Z punktu widzenia przepisów antymonopolowych właściwie bez znaczenia pozostaje fakt, czy przedsiębiorca jest aktywnym uczestnikiem porozumienia (w tym jego inicjatorem), czy też jego udział w zmowie jest bierny.

Skąd może brać się mylne wyobrażenie? Być może z brzmienia przepisu, który zabrania ustalania cen. Artykuł 6 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007 r. nr 50, poz. 331 ze zm.) stanowi bowiem, że zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym polegające w szczególności na ustalaniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów.

Zwrot „ustalanie cen lub warunków sprzedaży” może sugerować, że w grę wchodzi aktywność każdego z przedsiębiorców biorących udział w zmowie. Jeżeli ktoś nie ustala cen, a tylko biernie przyjmuje narzucone warunki, nie narusza prawa. Jednak takie rozumowanie jest błędne. Artykuł zaczyna się bowiem od wyrażenia: „zakazane są porozumienia”. Zwrot „porozumienie” został zdefiniowany w ustawie. Zgodnie z art. 4 pkt 5 rozumie się przez to:

- umowy zawierane między przedsiębiorcami, między związkami przedsiębiorców oraz między przedsiębiorcami i ich związkami albo niektóre postanowienia tych umów,

- uzgodnienia dokonane w jakiejkolwiek formie przez dwóch lub więcej przedsiębiorców lub ich związki,

- uchwały lub inne akty związków przedsiębiorców lub ich organów statutowych.

Jeżeli więc jedna z firm proponuje pewne rozwiązania, a druga faktycznie godzi się na nie (nie protestuje), dochodzi do zawarcia porozumienia. Innymi słowy, przyjmując narzucone warunki, przedsiębiorca de facto przystępuje do porozumienia. Nie ma znaczenia, że żadna formalna umowa (na piśmie) nie została podpisana. Porozumienie może być zawarte ustnie, np. w wyniku spotkania i bezpośrednich rozmów menedżerów. Może też być wynikiem wymiany dokumentów lub propozycji przesyłanych drogą elektroniczną.

Warto w tym miejscu zacytować fragment jednego z orzeczeń Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zgodnie z którym „porozumieniem jest także faktyczne stosowanie się do reguł określonych przez inne podmioty. Postępujące w ten sposób podmioty działają w sposób uzgodniony, a nie wynikający z rynkowej konieczności. Przedsiębiorca, który nie tylko otwarcie nie dystansuje się do porozumienia, które ma na celu zapobieżenie, ograniczenie lub zakłócenie konkurencji, ale wręcz stosuje się do jego treści, staje się rzeczywistym uczestnikiem. Stwarza w ten sposób wrażenie, że jego nastawienie jest analogiczne jak konkurentów” (wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i  Konsumentów z 10 maja 2006 r., XVII Ama 13/05).

Cel lub skutek

Z zacytowanego artykułu wynika jednoznacznie także to, że zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie lub ograniczenie konkurencji. Z tym sformułowaniem także wiążą się pewne mity. Mianowicie część przedsiębiorców uważa, że brak stosowania się do nielegalnych uzgodnień nie stanowi zabronionej praktyki. Przedsiębiorcy tłumaczą się, że wprawdzie rzeczywiście zawarli porozumienie, ale w praktyce nigdy nie stosowali się do jego warunków. I uważają, że w takim wypadku nie doszło do naruszenia ustawy.

Jednak inaczej patrzy na to UOKiK. Jak można przeczytać w jego wyjaśnieniach, „nawet gdy przedsiębiorcy nie stosują się do wspólnych ustaleń, to już sam fakt zawarcia porozumienia stanowi naruszenie ustawy. Do uznania, że praktyka stosowana przez przedsiębiorców ma charakter ograniczający konkurencję, nie jest bowiem konieczne wystąpienie jej skutku rynkowego. Nie ma więc znaczenia, czy przedsiębiorcy zamierzali realizować porozumienie, czy też nie. Istotny jest natomiast obiektywny, faktyczny cel lub skutek ich wspólnego skoordynowanego działania” (www.uokik. gov.pl).

Ilustracją takiego działania może być zawarta umowa, np. wprowadzająca minimalną cenę na jakiś towar lub usługę, przy czym przedsiębiorcy w  praktyce nie stosują się do niej, udzielając swoim klientom upustów lub rabatów.

Analogicznie należy rozpatrywać przypadek, gdy przedsiębiorcy zawarli porozumienie, którego celem nie miało być wyeliminowanie lub ograniczenie konkurencji. Innymi słowy, przedsiębiorcy takiego efektu nie zakładali. Jednak zgodnie z zacytowanym przepisem prawo zabrania porozumień, których skutkiem jest ograniczenie konkurencji. Nie ma więc znaczenia, jaki cel przyświecał przedsiębiorcom biorącym udział w porozumieniu.

Dla dobra innych

Kolejnym przykładem błędnego rozumowania jest uznanie, że ustalanie sztywnych lub minimalnych cen odsprzedaży jest korzystne dla konsumentów. Pozwala bowiem utrzymać najwyższą jakość oferowanych produktów (ograniczenie w  konkurowaniu na ceny pozwoli firmom konkurować w  oparciu o jakość towaru).

Takie skoordynowane działania powodują jednak wzrost cen, a także ograniczenie innowacji, co jest oczywiście niekorzystne dla konsumentów. Jeszcze raz wracamy zatem do tego, że liczy się obiektywny skutek działania (ograniczenie konkurencji na  rynku), a nie deklarowany cel zawarcia porozumienia, nawet jeżeli można by go uznać za chwalebny.

Do kiedy można ścigać

I wreszcie ostatnia rzecz, czyli to, jak długo przedsiębiorca może spodziewać się postawienia zarzutów. Zgodnie z art. 93 ustawy nie wszczyna się postępowania w sprawie stosowania praktyk ograniczających konkurencję, jeżeli od końca roku, w którym zaprzestano ich stosowania, upłynął rok.

Z tym przepisem także wiążą się mylne przekonania przedsiębiorców, chociaż jego treść jest niezwykle jasna. Mianowicie część przedsiębiorców uważa, że urząd antymonopolowy nie może postawić zarzutu udziału w niedozwolonym porozumieniu, gdy firma już nie stosuje się do jego postanowień (wystąpiła z porozumienia, zerwała umowę).

W praktyce urząd może postawić takie zarzuty, a także w konsekwencji nałożyć karę finansową, w ciągu określonego w zacytowanym przepisie okresu. W skrajnym przypadku będzie miał na to prawie dwa lata (gdy firma wystąpi z porozumienia w styczniu).

Czego zabraniają przepisy

Zgodnie z art. 6 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym, polegające w szczególności na:

- ustalaniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów (zmowy cenowe),

- ograniczaniu lub kontrolowaniu produkcji lub zbytu oraz postępu technicznego lub inwestycji,

- podziale rynków zbytu lub zakupu,

- stosowaniu w podobnych umowach z osobami trzecimi uciążliwych lub niejednolitych warunków umów, stwarzających tym osobom zróżnicowane warunki konkurencji,

- uzależnianiu zawarcia umowy od przyjęcia lub spełnienia przez drugą stronę innego świadczenia, niemającego rzeczowego ani zwyczajowego związku z przedmiotem umowy,

- ograniczaniu dostępu do rynku lub eliminowaniu z rynku przedsiębiorców nieobjętych porozumieniem,

- uzgadnianiu przez przedsiębiorców przystępujących do przetargu lub przez tych przedsiębiorców i przedsiębiorcę będącego organizatorem przetargu warunków składanych ofert, w szczególności zakresu prac lub ceny.

W myśl ust. 2 tego artykułu porozumienia takie są w całości lub w odpowiedniej części nieważne (z pewnymi wyjątkami).