E-myto obowiązuje zamiast tradycyjnych winiet na płatnych odcinkach dróg. Nowy system opłat obejmie wszystkie auta (także samochody osobowe z przyczepami) o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 t.
Za brak opłaty grożą surowe kary. Ale w przepisach o nich roi się od nonsensów.
Przewoźnik bez sankcji
Kierowca zapłaci 3 tys. zł, gdy e-myto nie zostało w ogóle uiszczone, i 1,5 tys. zł, gdy zostało zapłacone w niepełnej wysokości. Sankcji unikną przewoźnicy, nawet gdy wina leży po ich stronie, bo np. nie wpłacili przed podróżą odpowiedniej kwoty (w tzw. systemie pre-paid).
Kary nie zapłacą nawet ci przedsiębiorcy, którzy w ogóle zignorowali obowiązek i nie zainstalowali na szybie samochodu urządzenia nazywanego viaBox. Sankcji finansowej w takiej sytuacji unikną również kierowcy. Ustawa o drogach publicznych nie przewiduje bowiem za takie przewinienie kary – choć nakłada na korzystających z płatnych dróg obowiązek odpowiedniego wyposażenia pojazdów.
– Najprościej zrzucić winę na najsłabsze ogniwo – żali się Grzegorz Kruk, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kierowców Ciężarowych. – Jesteśmy ciągle w trasie i niełatwo nam protestować czy zbierać podpisy pod petycjami do ministerstwa.
Kierowca dodaje, że krzywdzące prowadzących pojazdy kary nakładane są nie tylko w Polsce, ale także w Austrii czy na Słowacji. W tym ostatnim kraju są one jeszcze wyższe – wynoszą blisko 7 tys. zł (1650 euro) za analogiczne przewinienie.
Grzegorz Kruk wyjaśnia też, że na 3 tys. zł polski szofer pracuje blisko miesiąc.
Inspektor ukarze
– Do tego, by karać kierowcę, a nie przewoźnika, obligują nas przepisy – przyznaje Mariusz Klink, dyrektor Biura ds. Elektronicznego Poboru Opłat w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. – Mamy obowiązek je stosować.
To nie koniec niejasności. Kłopoty mogą się pojawić, gdy auto prowadzi tzw. załoga, czyli dwóch lub trzech szoferów na zmianę. Trudno będzie wówczas ustalić, kto konkretnie zawinił – zwłaszcza jeśli z wykresu tachografu będzie wynikało, że część płatnego odcinka trasy przejechał jeden, a część drugi.
Płacić inaczej
W ustawie jest też dziwny przepis mówiący, że kar pieniężnych nie wymierza się, gdy kierujący uiścił w inny sposób opłatę elektroniczną. Regulacja nie przewiduje jednak innego sposobu płacenia. Nawet gdy zdarzy się awaria i system przestanie działać.
Przypominamy, że zgodnie z ustawą o drogach publicznych prawo karania za brak myta mają inspektorzy transportu drogowego, policjanci i funkcjonariusze służb celnych. Wolno im ukarać winnego nie tylko na płatnym odcinku, ale i gdy z niego zjedzie. Nawet wiele kilometrów dalej, jeśli dostaną informację o przewinieniu z elektronicznego systemu poboru opłat.
Podstawa prawna:
- ustawa z 7 listopada 2008 roku (DzU z 2008 r. nr 218, poz. 1391)
Olga Jarmołowicz - prawnik, ekspert w zakresie opłat drogowych
Przepisy o karach za niepłacenie elektronicznego myta wymagają pilnego poprawienia. Nie tylko dlatego, że surowe sankcje dotykają kierowców, a nie zobowiązanych do płacenia za przejazdy przewoźników. Także dlatego, że zagraniczni transportowcy podlegają ostrzejszym rygorom niż krajowi.
Za brak opłaty na podstawie ustawy o drogach publicznych odpowie kierowca. Sankcji jednak nie uniknie też zagraniczny przedsiębiorca (zarówno z UE, jak i spoza niej).
Przepisy o transporcie drogowym nakładają dodatkowo na takie firmy 3 tys. zł kary za wykonywanie transportu drogowego bez uiszczenia opłaty. A przecież w UE nie wolno uprzywilejowywać przedsiębiorców krajowych kosztem tych z innych krajów unijnych.
Czytaj też artykuły:
Zobacz więcej w serwisie:
»
»
»
»
»
»
»
Inspekcja Transportu Drogowego