Takie rozstrzygnięcie podjął 19 maja 2011 r. Sąd Najwyższy (sygnatura akt I PK 221/10) w sprawie górników z kopalni Budryk.

Na przełomie lat 2007 r. i 2008 trzy z sześciu działających w tej kopalni związków zawodowych w związku z połączeniem z Jastrzębską Spółką Węglową SA żądali m.in. podniesienia ich zarobków do poziomu wynagrodzeń w JSW, a także możliwości bezpłatnego nabycia akcji prywatyzowanej kopalni.

Po zakończeniu protestu spółka wręczyła kilku górnikom wypowiedzenia. Do Sądu Najwyższego dotarło dwóch z nich (z pozostałych wypowiedzeń spółka się wycofała).

Normy zachowania

Pierwszemu, Grzegorzowi B., spółka postawiła zarzut naruszenia nietykalności cielesnej innego pracownika. Górnik podszedł do grupki rozmawiających i uderzył go daszkiem kasku w podstawę nosa.

Drugi ze zwolnionych, Kazimierz Cz., stracił zatrudnienie za oplucie innego pracownika,

gdy ten udzielił wywiadu mediom. Skrytykował w nim strajk w kopalni jako organizowany tylko przez część załogi i działających w niej związków zawodowych.

Podczas procesu związkowcy tłumaczyli, że zarzuty stawiane przez pracodawcę zostały mocno przesadzone, ponieważ podczas rzekomej agresji doszło jedynie do potrącenia brzuchem związkowca i delikatnego stuknięcia daszkiem kasku.

W odniesieniu do drugiego wyrzuconego argumentacja obrony oparła się na tym, że oplucie kolegi można traktować jako dopuszczalną w środowisku robotniczym krytykę, mieszczącą się w normach zachowania w tej grupie społecznej. Nie powinno więc stanowić podstawy do rozstania z chronionym pracownikiem. Szczególnie że do zdarzenia doszło w czasie wzmożonego napięcia wynikającego z akcji protestacyjnej.

Sąd rejonowy na podstawie art. 8 kodeksu pracy odmówił im jednak przywrócenia do pracy i przyznał jedynie odszkodowanie.

Sąd drugiej instancji poszedł nawet o krok dalej. Stwierdził, że związkowcom nie należą się odszkodowania, gdyż ich zachowanie w czasie strajku naruszyło nietykalność cielesną i dobra osobiste innych pracowników, dlatego nie przysługuje im należna związkowcom ochrona przed zwolnieniem.

Ostrożnie w czasie protestu

Tego samego zdania byli sędziowie Sądu Najwyższego, którzy 19 maja 2011 r. zajęli się skargą kasacyjną obu związkowców i uznali, że rozstrzygnięcie sądu okręgowego jest prawidłowe.

Takich zdarzeń nie można bagatelizować – stwierdziła w uzasadnieniu do wyroku Teresa Flemming-Kulesza, sędzia SN. – Nie ma żadnego uzasadnienia do działań sprowadzających się do przemocy fizycznej czy naruszania dóbr osobistych. Tym bardziej że podczas strajku, gdy pracownik ucieka się do przemocy związanej z różnicą poglądów na ten protest, może to mieć znacznie dalej idące skutki.

SN uznał więc, że rozstanie się ze związkowcami za zwykłym wypowiedzeniem jest w takiej sytuacji uzasadnione.

Komentuje Arkadiusz Sobczyk, radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy:

Dziwię się, że z orzecznictwa sądów wynika, iż pracodawca musi udowodnić związkowcowi tak poważne przewiny, jak pobicie innego pracownika czy naruszenie dóbr osobistych, aby móc rozstać się z nim bez wypłaty odszkodowania czy ryzyka przywrócenia go przez sąd do pracy. W większości wypadków, z jakimi się spotykam, gdy związkowiec zostaje zwolniony z powodu pijaństwa czy kradzieży, sąd przyznaje mu później odszkodowanie, uznając, że podczas rozstania złamano prawo przyznające mu ochronę przed zwolnieniem. Moim zdaniem ta nadmierna ochrona związkowców przed zwolnieniem w kształcie, jaki u nas obowiązuje, może być niezgodna z konstytucyjną zasadą równego traktowania pracowników.

Czytaj też:

Jeśli powrót do firmy, to dla wszystkich

Posłaniec strajkowy odpowiada za BHP

Zobacz więcej:

» Zwolnienia z pracy » Ochrona przed zwolnieniem » Związkowcy i członkowie rady pracowników

» Kadry i płace » Związki zawodowe i rady pracowników » Związki zawodowe