Zgodnie z art. 163 § 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link] na wniosek pracownicy szef udziela jej urlopu wypoczynkowego bezpośrednio po macierzyńskim. Przepis ten gwarantuje matce dłuższy pobyt z malutkim dzieckiem w domu.

Pracodawca jest więc bezwzględnie związany prośbą w sprawie terminu wypoczynku pochodzącą od pracownicy, która chce mieć urlop wypoczynkowy bezpośrednio po urlopie macierzyńskim.

Tak uznał [b]Sąd Najwyższy w wyroku z 20 sierpnia 2001 r. (I PKN 590/ 00)[/b].

Te uprawnienia dotyczą także pracownika – ojca wychowującego dziecko, który korzysta z urlopu macierzyńskiego (art. 163 § 3 k.p.).

[srodtytul]Tylko bezpośrednio[/srodtytul]

Nie oznacza to jednak, że takim wnioskiem pracownica po urlopie macierzyńskim może dowolnie żonglować, a tym bardziej samowolnie korzystać z wypoczynku. To, że matce wydaje się, że jest na urlopie wypoczynkowym, nie oznacza, że tak jest.

Szef musi wiedzieć o tych planach i to on udziela wypoczynku, nawet jeśli takiej podwładnej przysługuje pierwszeństwo w jego uzyskaniu. Informację zapewnia uprzedzenie o zamiarach urlopowych. I najczęściej robi to przed zakończeniem urlopu macierzyńskiego.

Jeśli matka nie złożyła pisma po zakończeniu okresu sprawowania opieki nad maluchem, urlop wypoczynkowy traci walor bezpośredniości. Wobec tego pracodawca nie jest już nim związany. Tak może być, gdy np. urlop macierzyński kończy się na przełomie roku kalendarzowego.

Jeśli młoda matka zażyczy sobie oddzielnie urlopu za 2010 r., a potem za 2011 r., to tym drugim pismem szef nie musi się już przejmować. Zupełnie inaczej byłoby, gdyby taki wniosek dotyczył łącznego okresu przysługujących pracownicy wakacji. Wtedy ma ona pełne prawo wybrać je we wskazanym czasie. I to w pełnym wymiarze.

[srodtytul]Spóźnione tłumaczenie[/srodtytul]

Bardziej skomplikowaną sytuację ma pracownica, która nie wraca po urlopie macierzyńskim do pracy, sądząc, że może swobodnie mieć wakacje, ale nie dała żadnego sygnału o ich wykorzystywaniu. Czy jeśli wtedy złoży wniosek o urlop wypoczynkowy, to szef jest nim związany? Tu niezbędna jest analiza przepisów o usprawiedliwianiu nieobecności w pracy.

Przyczynami usprawiedliwiającymi absencję w firmie są zdarzenia i okoliczności określone przepisami prawa pracy, które uniemożliwiają podwładnemu stawienie się do pracy i jej świadczenie. Przykładowo będzie to choroba.

Są to także inne przypadki niemożności wykonywania pracy wskazane przez zatrudnionego i uznane przez szefa za usprawiedliwiające nieobecność. Tak stanowi § 1 [link=w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy]rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (DzU nr 60, poz. 281 ze zm.)[/link].

Rozporządzenie nakazuje też, aby uprzedzić pracodawcę o przyczynie i przewidywanym okresie nieobecności w pracy, jeżeli te informacje są z góry wiadome lub możliwe do przewidzenia. Jeśli jednak pracownik nie może stawić się do zajęć, zawiadamia firmę nie później niż w drugim dniu absencji. Informuje wtedy o jej przyczynie i o tym, jak długo go nie będzie w pracy.

Taka sytuacja zachodzi jednak w razie obłożnej choroby połączonej z brakiem domowników. Raczej trudno to sobie wyobrazić, gdy w domu jest malutkie dziecko.

[b]Sąd Najwyższy w wyroku z 4 grudnia 1997 r. (I PKN 416/97)[/b] uznał, że podwładnemu, który usprawiedliwił nieobecność w pracy z opóźnieniem, nie można zasadnie zarzucić opuszczenia pracy bez usprawiedliwienia. Nieusprawiedliwienie w terminie nieobecności w pracy i opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia to odmienne rodzajowo naruszenia obowiązków pracowniczych.

[srodtytul]Lepiej być życzliwym [/srodtytul]

Jeśli pracownica z opóźnieniem powiadomi pracodawcę, że nadal chce być z dzieckiem podczas urlopu wypoczynkowego, ten może odnieść się życzliwie. Ale nie musi. Wolno mu uznać dni absencji jako nieusprawiedliwione i niepłatne.

Może uznać także za usprawiedliwione i niepłatne. Nie pozbawia go to przy tym prawa do odmowy udzielenia dalszej części urlopu wypoczynkowego, o który wnioskuje zatrudniona. Może przecież nie uznać go za występującą bezpośrednio po opiece macierzyńskiej, skoro było kilka dni przerwy, a wniosek pracownicy nie został złożony bezpośrednio.

Pracodawca ma jednak szansę utrwalić opinię, że jest życzliwy i sprzyjający matkom, gdy zgodzi się na to, aby bez żadnych konsekwencji pracownica korzystała z należnych jej wakacji i przebywała w tym czasie z dzieckiem.

[ramka][b]Komentuje Piotr Wojciechowski, specjalista prawa pracy[/b]

Przestrzegałbym pracodawcę przed gwałtowną reakcją w postaci dyscyplinarnego zwolnienia, gdy matka jest nieobecna w firmie po urlopie macierzyńskim. Nawet gdy przez kilka dni nie wiedział, co się z nią działo. Lepiej, żeby potraktował złożony z opóźnieniem przez nią wniosek o urlop wypoczynkowy jako usprawiedliwienie tej absencji.

Trudno byłoby przyjąć, że nawet kilkudniowe opóźnienie w złożeniu wniosku urlopowego przez kobietę, która korzysta ze swoich macierzyńskich, a potem urlopowych uprawnień, może stanowić ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. W tej sytuacji raczej jest pewne, że sąd pracy do którego sprawa może trafić, będzie podobnego zdania.[/ramka]